środa, 29 września 2010

kobieta to krowa.

kolejny dzień mija bez nikogo, nigdzie, nic.
Przekonałam się kolejny raz o pewnej prawidłowości co do kobiet.
Mówią, że facet to świnia, powinno się może mówic w takim razie, że kobieta to krowa.
Otóż nie oszukujmy się. Kobiety potrafią byc bardziej chłodne, obojętne i zmieniające partnerów jak rękawiczki częściej niż mężczyźni.
Niby każda pragnie jednego - byc zauważaną, kochaną, docenioną i chce się czuc, że warto na nią czekac.
Ale, gdy tylko dostaną to wszystko, całą tą troskę, uwagę, kochanie, docenienie, najprościej w świecie - się nudzą. I szukają gdzie indziej.
Potem cieszą się swoją wolnością i nową niezależnoscią rzucając nam ją w twarz.
Kobiety żerują, wysysają i idą dalej.
Ja niby teraz żyję, chodzę, oddycham, ale czuję, że mnie w sobie nie ma.
O czym przekonałam się dziś jadąc samochodem. Pogoda za oknem nie napawa optymistycznie. Jadę samochodem w deszczu ciągle myślę "a co jakbym teraz wpadła w poślizg..." przecież wypadki w końcu zdarzają się nagle, zza drzewa, zza zakrętu.
Zamiast tego dostałam dziś mandat za przekroczenie prędkości. Od rana miałam przeczucie, że coś się stanie, że będą gdzieś stac, ale dziś włączył mi się "automat" i jadąc z jednej szkoły do drugiej chciałam tylko pędzic i nie myślec. I choc miałam zamiar wyhamowac, to zapomniałam po prostu i piękna pani policjant pomachała mi lizakiem. Pierwsze zatrzymanie i : chce pani zobaczyc ile miała pani na liczniku? gdzie się pani tak śpieszy? przekroczyłam o 35km/h. Co równa się 300złotym i 6 punktom karnym. Dałam jej po prostu dokumenty bez negocjonowania, wsiadłam spowrotem do samochodu i się rozryczałam. Zaczęłam szlochac i się trząśc i bic pięściami w kierownicę jak jakaś porąbana. Dawno mi tak nerwy nie puściły. Nie chodziło w ogóle o pieniądze, punkty czy cokolwiek. Tylko fakt, że tyle w sobie zbieram od dawna, uciekam, że w końcu to wyszło na wierzch. Te całe wmawianie sobie, że dam sobie radę i czuję się świetnie. Nawet jeśli przez chwilę tak się czułam, to ten mandat mi to odebrał. Policjantka albo mnie polubiła albo widziała jak wyje i dała tylko 100zł. Mówienie, że każdy kiedyś w końcu dostaje mandat nie jest pocieszające. 
Mandat jest odzwierciedleniem mojego obecnego życia. Pędzę przez nie, nie patrzę na znaki ostrzegawcze, spieszę się wszędzie, nie daję odetchnąc sobie. I nagle uderzam w drzewo, wraca świadomośc i się załamuję.
Załamuję, gdy widzę szczęście.
Czasami nienawidzę ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz