czwartek, 15 grudnia 2011

bitwa o jajka.

Wszyscy wiemy co to bank spermy.Ile to filmów nakręcono z facetami spuszczającymi się do kubeczka, jakby spermanie była dla nich niczym innym jak oddanie moczu, dlatego gdy kobieta szukaplemników nie jest o to trudno. W kraju, gdzie temat in vitro należy dodelikatnych i dzielących Polaków na kolejne dwie walczące ze sobą grupy niedziwię się, że o bankach jajeczek nie mówi się praktycznie wcale, dlatego zaintrygowałmnie niedawno przeczytany artykuł na ten temat. Błogosławieństwa Internetu nieznają granic. Teraz może on nas nawet pobłogosławić dzieckiem po wejściu wwyszukiwarkę i kliknięcie na zakładkę „rozmnażanie”. Sądząc po umieszczanychtam ogłoszeniach, człowiek mógłby się pomylić i pomyśleć, że znajduje się naportalu randkowym. „pani poszukuje”, „chcę zapłodnić”, „chcę być zapłodniona”to niektóre z grup. Oczywiście nie ma nic za darmo. Ludzie szukają z różnychpowodów, jak i również kobiety oferują swoje jajeczka z różnych pobudek. Jednesą bezinteresowne i chcą po prostu pomóc, inne są studentkami, które międzywierszami nawet nie potrafią ukryć, że czekają na rzuconą od niechceniapropozycję wynagrodzenia. Jako osoba, której o dziecko w życiu jest i będzietrudno nie wiem co mam o tym myślec. Kobiety jako te bardziej emocjonalne inabuzowane hormonami i podobno z wrodzonym, niekoniecznie przebudzonym,instynktem macierzyńskim, czujemy się na pewno bardziej zżyte z naszymijajeczkami niż mężczyźni ze swoja spermą. To nie oni noszą w sobie przez 9miesięcy ludzkie życie codziennie obawiając się o jego/jej zdrowy poród idalszą egzystencję. Może dlatego, gdy jedna z kobiet zdecydowała się nie ukrywaćz faktem, że ma zamiar zaoferować swoje jajeczko innej kobiecie, rozpętało toniemałą wojnę w jej życiu. Naciskanie na sumienie i mówienie jak będzie mogła żyćwiedząc, że gdzieś porusza się po ziemi dziecko, które ma jej oczy, włosy, osobowość,a nie jest jej. Że będzie kochało grę na gitarze, piłkę nożną, będzie nieznośnai wrażliwa zarazem i nie będzie rozumiała skąd się to w niej wzięło skoro jej „matka”jest jej totalnym przeciwieństwem. Szykanuje się ją oskarżając o brak szacunkudo własnego ciała i  życia. Dla jednychmoże ona czynić coś pięknego, dla innych coś niedopuszczalnego mówiąc, że ottak oddaje swoje dziecko w świat. Jajko to jeszcze nie dziecko, po drugiemężczyzna może poimprezowac w weekend i porozsiewac swoje „dzieci” po parulokalach, a kobieta nie puszczająca się w lokalach, chcąca zwyczajnie komuśpomóc nazywana jest szaloną? Mam znajomą, która boryka się z problemami genetycznymize strony swojej bądź męża i nie może urodzić zdrowego dziecka, rozwijają się ztakimi defektami, że umierają jeszcze przed urodzeniem. Rozumiem jej głębokiból i potrzebę posiadania dziecka. Nie wiem jednak czy oddałabym swojejajeczko, nie wiem czy potrafiłabym przyjąć cudze. Wiem jedno, nie mamy prawanikogo w tej sprawie osądzać, a jeśli już to robimy to róbmy to biorąc poduwagę wszystkie za i przeciw i strony żeńskie jak i męską.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz