wtorek, 1 czerwca 2010

macierzyństwo - jedna z rzeczy, których nie mogę miec.

Na wstępie żałuję, że zostałam polecona na stronie głównej, bo stało się to, co opisywałam parę notek temu. To jest BLOG nie FORUM, gdzie każdy może się wyżywac. Nie podoba Ci się to, co piszę albo to kim jestem to nie czytaj i żegnam. Ja nikogo nie obrażam, piszę co czuję i tyle, ale widzę, że każdy wyczytuje z tego to, co chce...

Odkąd pamiętam kocham dzieci, a one mnie. Sama będąc dzieckiem opiekowałam się młodszymi. Lubiłam na przerwach w szkole opiekowac się przedszkolakami, pomagac im kolorowac, wiązac sznurowadła. Choc bardzo się bałam zacząc uczyc dzieci, teraz odnajduję w tym wielką satysfakcję. Myslę, że dlatego, bo jest to właśnie namiastką mojego marzenia, którego spełnic nie mogę - macierzyństwo.
Będąc lesbijką, nie oszukujmy się, w Polsce nie doczekam się tego. Co gorsza, jest tyle homoseksualnych kobiet, które z tego rezygnuje, a nawet właściwie nad tym się nie zastanawia, nie myśli, żeby postarac się w jakiś sposób urodzic dziecko ze strachu, że będziemy jeszcze bardziej inne niż jesteśmy teraz. Tak wielu Polaków uważa mnie za anomalię i kogoś nienormalnego, że samych osobom homoseksualnym takie określenie koduje się w umyśle. Nie znoszę określenia "nienormalna", a gdzieś w podświadomości ono krąży, bo wiem, że jest to jakaś odmiennośc, rzadkośc. A czy to nie synonim z "nienormalnością"? Jestem świadoma, że cholernie trudno znaleźc partnerkę, która odważy się założyc rodzinę. Bo tak, trzeba tu użyc słowa "odwaga". Nie "tupet". Związki homoseksualne w Polsce posiadające dzieci to właściwie tylko takie, które wnoszą dziecko do związku, ponieważ wcześniej któraś z kobiet była zamężna. Wiele z nas może odpowiadac, gdy zapytam czy chcesz miec dziecko, że chcę. Ale od chcenia a wykonania jest tak daleka droga.
Za każdym razem, gdy słyszę o "wpadce", o kimś, kto nie planował dziecka, kłuje mnie serce. Bo jest tyle kobiet, które by chciały, a nie mogą. Nie mówię już tutaj tylko o homoseksualistach, ale i o problemach zdrowotnych.
Odkąd też pamiętam zadaję sobie pytanie czy moja chęc posiadania dziecka wynika z bardziej egoistycznych czy altruistycznych i czysto macierzyńskich pobudek. Ponieważ wielu heteroseksualistów twierdzi, że chęc posiadania dzieci przez homoseksualistów to czysty egoizm, bo dziecko będzie narażone tylko na uszczypliwości, dziwactwo i nie daj Bóg "zarazi się". I czasami właśnie pytam siebie czy to nie jest egoizm, żeby miec dziecko tylko dlatego, że ja tego chcę. Bałabym się, że kiedyś moje dziecko, gdy byłoby starsze i zrozumiało, że żyję w "innej" rodzinie, zarzuciłoby mi, że sprowadziłam je na świat, gdzie musi cierpiec, że pewnego dnia wykrzyczałoby mi w twarz pytając dlaczego nie potrafię byc z mężczyzną jak inne "normalne" mamy. Złamałoby mi to serce. Boję się, że moje dziecko stałoby się po części homofobem.
A z drugiej strony mam w sobie tyle miłości i czułości dla tego dziecka. Pocieszam się myślą, że wychowałabym je na silne i potrafiące się bronic dziecko. Wiem, że pewnie w głębi przejmowałoby się wszystkim jak ja, ale jednocześnie byłoby silne i dumne z tego jakich ma rodziców. Pocieszam się, że moje dziecko byłoby szczęśliwe, ponieważ byłoby kochane. Nie szczędziłabym mojemu dziecku słów "kocham Cię", nie szczędziłabym przytulania, wysłuchiwania, pocieszania, pomagania i chwalenia. Nie pozwoliłabym mojemu dziecku czuc, że mnie w czymś zawodzi. Oszczędziłabym mu wszystkiego bolesnego, czego sama doświadczyłam , gdybym tylko mogła. Wiem, że nie uchronimy dziecka przed wszystkim, czym byśmy chcieli, ale starałabym się jak diabli. Robiłabym wszystko, żeby nie zmuszac mojego dziecka, by było tym, kim chcę żeby było, choc wiem, że tak często wielu rodziców tak nieświadomie robi.
W końcu znalazłam kobietę, z którą chcę budowac życie. Chcę wybudowac wspólny dom, razem go urządzic, dzielic radości i smutki, wzloty i upadki. Kobietę, której chciałabym się oświadczyc i zaprowadzic do ołtarza. Wiele z tych rzeczy jest nierealnych, jak i posiadanie dziecka.
Moje maluszki mnie kochają, a ja je. Nauczyciel ma też wychowywac, tak też staram się robic codziennie. Codziennie mówic im co jest dobre, a co złe, bronic tych, którzy tego nie potrafią, wysłuchiwac, tych, którzy tego potrzebują. Rozczulam się w wielu chwilach swojej pracy. Niektórzy mogą twierdzic, że za dużo się przywiązuję i za często mówię słowo: kocham i się przytulam. Ja nie widzę w miłości niczego złego.
Jedyne co bym chciała, to móc w dzień matki posłuchac, jak moja córka nauczyła się dla mnie wierszyka i zrobiła laurkę, a ja w dzień dziecka mogłabym ją zabrac, gdzie by chciała lub podarowac jej to, co by lubiła. Albo żeby mój syn po dniu eskapad z kolegami przychodził do mnie i z entuzjazmem opowiadał na ile drzew się wspiął, ile kałuż przeskoczył by mi pokazac jakim staję się mężczyzną. Bo nie, płec nie gra roli dla mnie. Nie chcę dziewczynki, żeby zrobic z niej lesbijkę jak wielu uważa. Chciałabym poczuc matczyną miłośc, coś czego zawsze będę miec tylko namiastkę patrząc jak inne dzieci szykują się dla swoich mam w dzień matki i cieszą się z prezentów na dzień dziecka...

1 komentarz:

  1. Nie ma spraw nierealnych..mogą byc nierealne tylko w danej chwili...bo wszystko się zmienia..czasy,świat,spojrzenia, poglądy, można też zmienić kraj:):):)

    OdpowiedzUsuń