Odwaga. Od zarania dziejów
przypisywana osobnikom męskim ze względu na ich odwieczną większą liczebność w
walce z wrogiem danego kraju. W czasach relatywnego pokoju definicje odwagi
trzeba by napisać od nowa. Nie dotykają nas, Polaków, wojny, konflikty, większe
kataklizmy. W porównaniu do walczącej Syrii, zalewanych tsunami wielu wybrzeży
różnych krajów, wszelakich epidemii w Afryce – niewiele nam grozi. Bóg, honor,
ojczyzna – to nie są wartości dzisiejszego mieszkańca świata. Ani mężczyzny,
ani kobiety. Odważne kobiety – na zbitek tych słów w mojej głowie pobrzmiewa
kpiący śmiech wielu osobników płci męskiej, a Wam? Ba, słyszę nawet w tym
chórze śmiechu własnych braci czy ojca.
Od dziecka czuła się tchórzem.
Rosła wstrzymywana męską dominacją. Siłę można demonstrować dwojako, wcześnie to
odkryła – siłą fizyczną lub siłą intelektu i ciętych ripost. Nigdy jednak nie
chciała być tą dziewczyną, która broni się tylko słowem, nigdy nie dawała sobie
w kaszę dmuchać. Zawsze czuła gniew, gdy dużo starszy brat przypierał ją do
ściany, a ona całą silą woli i marnych mięśni próbowała się wyrwać. To
niesprawiedliwe – myślała - ponieważ logicznym dla niej było, że człowiek
starszy zawsze będzie silniejszy od młodszego, dlatego obiecała sobie, że
rówieśnikom nigdy nie pozwoli się stłamsić. W szkole ganiała po korytarzach za
chłopakami i zamykała w toaletach, gdy dokuczali jej albo komuś bliskiemu.
Wylądowała za to kiedyś u wychowawczyni na dywaniku, a później miała trafić do
dyrektora. Wychowawczyni jednak wcześnie dojrzała jej buńczuczną naturę i
zapytała tylko – Należało im się? Gdy odpowiedziałam odważnym skinieniem głowy,
wychowawczyni odpowiedziała tylko: „posiedź tu chwilkę, żeby myśleli, że
trafiłaś do dyrektora i wróć na lekcję”. Ona wiedziała, że kobieta musi sobie
radzic. Nie bała się używać pięści, chronić młodszych i słabszych.
Jednak. Bała się. Panicznie.
Ojca. Wspomnienia palpitacji serca, spoconych dłoni i oczu nosi do dziś w ciemnych
zakamarkach umysłu, który woli trzymać pod kluczem. Nie do opisania strach
przed powrotem ojca z wywiadówki i jego napadem szału. Pamięta jak kiedyś
schowała się nawet w głębi piwnicy, ale strach wziął nad nią górę i wsiadła na
rower i uciekła. Mama się boi, mama jej nigdy nie broni, mama znów będzie
siedziała skulona, a ojciec będzie wymachiwał rękoma, a ona będzie się kurczyć,
kurczyć i kurczyć. „niech mnie tylko nie uderzy, niech mnie tylko nie uderzy,
niech mnie tylko nie uderzy”. Tak, zawsze uważała się za tchórza. A może nie?
Może mu odda, pokaże swoją siłę? Nigdy się nie przekonała…
Nawet, gdy w życiu dorosłym ją
okradziono, a ona zaczęła gonic sprawców i ucierpiała na tym fizycznie, swoją odwagę
zwalała na instynkt samozachowawczy. Gdy tego samego dnia z uszkodzoną nogą
siedziała ze swoją dziewczyną na ławce w centrum handlowym i dokuczała im
zgraja dzieciaków wyzywając od lesb, a ona postanowiła dalej twardo nie ukrywać
swoich uczuć, nie czuła się odważna. Gdy dwoje mężczyzn pewnej nocy, gdy
wracała sama do domu próbowało ją…..a ona zaczęła biec ile sił w nogach i udało
jej się uciec – nie czuła się odważna.
Kobieta ciągle musi udowadniać ponadprzeciętność.
Dorastając nie mogłam już okazywać odwagi siłą, mogłam walczyć już tylko
słowami. Nie mogłam okładać mężczyzn i kobiet, którzy próbowali mnie tłamsić pięściami,
mogłam jedynie zapychać ich usta logiką, intelektem i czynami, udowadniającymi,
że nie mają racji. Odważyłam się nie ulec presji społeczeństwa i rodziny i
nigdy nie związałam się z mężczyzną. Nie uległam presji ojca i wybrałam własny
kierunek studiów. Sama znalazłam sobie dobrze płatną pracę. Sama zaoszczędziłam
na samochód. Sama dobieram dziś słowa, które odbijają pięści tchórzliwego
dzieciństwa. Mimo skarg, zniechęceń i pretensji dalej pozostaję sobą w swoim
zawodzie i staram się uczynić z uczniów obywateli tego świata, którzy myślą
sercem, a nie tylko cyframi i Facebookiem. Nie pozwalam urazić bliskich, staję
murem za tymi, którzy są mi bliscy. Ciągle nie czuję się odważna.
„Kobieta: Słaba. Uległa. Czyjaś własność.
Posłuszna. Milcząca. Nic nie warta. Kobieta nie jest określona przez pryzmat
tego, jak postrzega ją społeczeństwo. Kobieta jest określana przez pryzmat
tego, co sama widzi w sobie: Odważna. Pełna wyobraźni. Zdeterminowana.
Kreatywna. Wolna. Bystra. Silna.”
Tymi słowami zaczyna się film
dokumentalny jaki ostatnio było mi dane obejrzeć. Film, który sprawił, że
zapragnęłam z całych sił być silna. Film „Girl Rising” opowiada historię ośmiu
dziewczyn, które mieszkają na różnych krańcach świata i cierpią z różnych
powodów. Jednak to, czego w życiu pragną najbardziej, a im się to prawo
odbiera, to edukacja. Wadley jest 8-latką mieszkającą w dotkniętym kataklizmem
Haiti, który odciął ją od szkoły, która od tej pory staje się płatna. Suma była
niewolnicą od 3 roku życia, póki grupa odważnych aktywistów nie wybawiła jej z
rąk właścicieli. 11-letnia Admina zostaje wydana za mąż i po roku rodzi
dziecko, ale uparcie próbuje w ukryciu uczyć się czytać i pisać.
„Oto okrutna prawda: pomimo faktu, że edukowanie dziewcząt to
jedna z najbardziej zwracających się inwestycji w rozwijającym się świecie,
miliony dziewcząt po prostu nie spełniają tego marzenia. Obecnie, 66 milion
dziewcząt jest poza szkołą, a kolejne miliony walczą każdego dnia by pozostać,
tam gdzie przynależą – w klasie”
„Dziewczyny, które chodzą do szkoły, od razu
dostrzegają korzyści płynące z nauki. Bycie uczniem podnosi ich status w
społeczeństwie, poprawia ich zdrowie, czyni je bezpieczniejszymi, ale w
rozwijających się krajach, uważa się, że dziewczyny powinny pracować, przynosić
wodę, opiekować się młodszymi,albo i gorzej…”
Oto kilka statystyk z powyższego filmu:
„Gdy rodzice mają do wyboru, które dziecko posłać do
szkoły, częściej wybierają chłopca.
33 miliony mniej dziewcząt niż chłopców chodzi do
szkoły. Z tego powodu cierpią bardziej i zapadają na więcej chorób.
75% przypadków zachorowań na AIDS w Afryce to kobiety
i dziewczęta.
Nie ma żadnej innej bardziej bezbronnej istoty na
świecie niż mała dziewczynka.
Co roku 150 000 000 (!) dziewczyn zostaje
ofiarami przemocy seksualnej.
14 milionów dziewcząt do 18 roku życia wyjdzie w tym
roku za mąż wbrew ich woli. To 38 tysięcy dziewcząt dziennie, a 13 dziewcząt w
ciągu ostatnich 30 sekund…
Oto kolejny niepokojący fakt. Najczęstszą przyczyną
zgonów wśród dziewczyn między 15 a 18 rokiem życia to nie AIDS, nie głód, nie
wojna, to poród…
Pozwalanie dziewczętom na naukę zmniejszyłoby liczbę
kobiet zarażonych wirusem HIV o 700 000 rocznie. 8 lat nauki to
czterokrotnie mniejsza szansa na to, że dziewczyna wyjdzie za mąż jako dziecko.
Dziecko, którego matka będzie piśmienna ma 50% więcej szans przeżyć dłużej niż
5 lat. Co ważniejsze, to dwukrotnie większa szansa, że taka matka sama postara
się o to, by jej dziecko poszło do szkoły. Gdyby same Indie posłały chociaż 1%
więcej kobiet do szkół, zarobiłyby na tym 55 bilionów…”
Czy odwaga faktycznie w dzisiejszych czasach nie jest
głównie kobietą? „Odwaga jest kobietą” to pozycja, która niedawno trafiła w
moje ręce. Książka ta to zbiór reportaży o wszelakiej odwadze Polek.
„Pozbawione
sensacji a trzymające w napięciu do ostatniego zdania. W każdej pozornie
zwyczajne sprawy, a jednak bardzo niezwykłe. No bo jak opisać kobietę, która od
lat szuka ciała swojej córki? Albo ortodoksyjną katoliczkę, która wychodzi za
ortodoksyjnego muzułmanina? A lesbijkę, która żyje w szczęśliwym związku, ale w
nieszczęśliwym miejscu? Lub
kobietę przez lata dręczoną fizycznie i psychicznie przez matkę, którą w końcu
zabija w afekcie?”
Zatem czym jest dziś odwaga? Czy powinna w ogóle mieć płeć?
Czy odwaga to tylko czyn czy też słowa? Jestem pewna, że każda z nas codziennie
toczy swoje walki i nie potrafi spojrzeć w lustro i przyznać sama przed sobą,
że danego dnia wykazała się jakąś dozą odwagi.
Czy to w pracy, czy w związku, w domu rodzinnym, na
podwórku, w sąsiedztwie, widząc czyjąś krzywdę – nie zostaję mi nic innego jak zakończyć
tego posta głośnym „Odwagi, Kobiety!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz