wtorek, 7 września 2010

odkrywanie.

"posiadanie dzieci przypomina odkrywanie nowych, niezwykłych pokoi w domu, w którym mieszkało się całe życie"

Wraz z początkiem roku szkolnego i poznaniem gromadki nowych dzieci ten temat do mnie wraca. Może nie każdy widzi w dzieciach niewinne i kochane istoty, które same nas coś uczą, pomagają odkrywac, czasem czuję jakbym odkrywała świat z nimi. Pierwszaki oprócz nauki potrzebują jeszcze dużo opieki wokół siebie ,a ja kocham ją dawac, gdy widzę, że któreś dziecko ma z czymś problem. Jest mała Klaudia, malutka, drobniutka, małe okularki, wygląda jak mała profesorka i jest tak grzeczna i słodka, że tylko ją tulic:) Dziś popłakała się, bo nie wiedziała jak trafic na lekcję informatyki. Jak durnie to zabrzmi, lubię takie chwile, w której dane mi jest uspokoic jakieś dziecko, zaprowadzic, pomóc niesc ciężki plecak, bo jej, uwierzcie, ważył więcej i był większy od niej:) Widziec ich późniejszy uśmiech i uspokojenie jest najbliższą formą macierzyństwa jaka mi jest dana. Wczoraj starsze dzieciaki czarnoskórego bohatera książki nazwali "makumbą". Dostały za to niezły wykład, tak samo jak nie powinny się wyzywac od Żydów, nie powinni obrażac nikogo ze względu na ich odmiennośc. Nawet jeśli dotarło to tylko do 5 zamiast 25 uczniów, dla mnie zawsze warto zwracac na takie rzeczy uwagę. Więc pierwsze dni pracy pozwalają mi odkrywac. Gdy zadaję dzieciom pytania, sama na nie odpowiadam, wspominam, analizuję, pracuję z nimi. Gdy słyszę od zadowolonych rodziców, że ich dzieci po powrocie do domu mówiły tylko o pani od języka angielskiego czuję, że dobrze wykonuję moją pracę:). Oby ten rok obfitował w tak beztroskie i pełne ciepła dni jak te pierwsze. Oczywiście zdarzają się już przypadki, że wyprowadzają mnie z równowagi aż chce się przeklnąc, ale tylko spokój może nas uratowac:)

Wczoraj obejrzałam też nieziemsko dołujący, ale piękny film o macierzyństwie. Bo właściwie film jest o tym, jakie macierzyństwo może byc ciężkie, a raczej niemożnośc posiadania dzieci i nieprzerwana walka o to by je miec. Zdanie proste, acz dobitne dla takich osób, gdy mowa o adopcji i całym tym skomplikowanym procesie, w moim wolnym tłumaczeniu:

W tych czasach wszystko jest ocenianie i poddawanie analizie, macierzyństwo powinno byc prostsze niż to wszystko.

Bo w tym filmie każda matka walczy o dziecko. Czy też utracone, czy jeszcze nienarodzone. I każdą z bohaterek ta walka zmienia. Ja wiem, że nie mam wielce jak walczyc w Polsce, dlatego zadowalam się swoją pracą i dialogami z dziecmi. Pytaniami typu: jakie święto lubicie najbardziej i dlaczego, wasza ulubiona zabawka, zajęcie?

Moje ulubione święto to Boże Narodzenie, nie przez prezenty, bo ich od dawna nie dostaję, ale dlatego, bo rodzina się zbiera, mogę zjesc barszcz z uszkami i poczuc tą jędyną w swoim rodzaju atmosferę ciepła nawet jeśli za oknem śnieg.

Ulubiona zabawka z dzieciństwa? W ten sposób dzieci dowiedziały się, że ich pani była chłopczycą, bo wolała klocki Lego, pistolety, samochody i latanie po drzewach:)

A wy? jakimi byliście dziecmi? :)

http://www.youtube.com/watch?v=H87uMXAQzjc

Film nosi tytuł "Mother and child" i dla tych, którzy lubią poświęcic wieczór na dobre kino, polecam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz