niedziela, 26 września 2010

damaged beyond repair.


jest 12 w południe, a ja mam tylko ochotę na whiskey z lodem.
Jedna szklanka za drugą. jak typowy męski bohater amerykańskiego filmu siedzący przy barze pociągający jednego drinka za drugim.
Są dni kiedy nie mam czasu myślec i czuję się dobrze i są wieczory takie jak wczoraj i dzień jak dziś kiedy nie potrafię. Co znaczy, że kiedy jest dobrze to tylko sobie to wmawiam.
Nie mam nikogo. Nie mam nic. w moim życiu nie ma przyjaźni, miłości. nie ma przyjaciela, wsparcia, bratniej duszy. nie ma czasu. pracuję non stop, bywam tak zmęczona, że moje ciało nawet jak ma czas się zdrzemnąc to tego nie robi. nie pijam kawy i nie jadam słodyczy, bo bym zdechła i serce mi chyba wysiadło. Moje życie polega na wyjściu do pracy, powrocie, szybkim uszykowaniu się na korepetycje i powrocie do domu po kilku kolejnych godzinach. potem kąpiel, sen. A gdy śnię, to śnię o wypadającym zębie i tryskającej krwi lub o tym, że dostaję serię z karabinu maszynowego w brzuch, budzę się w strachu czując nudności w miejscu, gdzie przed chwilą wpakowano we mnie kule.
Chciałabym byc prosta. Chciałabym móc cieszyc się z rzeczy, z których cieszą się inni. Chciałabym nie miec tyle emocji w sobie. Nie analizowac tyle. Jestem typem zwariowanej osoby, która współczuje seryjnym mordercom, którzy są skazywani na śmierc i wiecznie szuka powodów.
Jestem nijaka, obojętna, bywam też zła.
Na Ciebie, że nie kochałaś tak jak pragnęłam
na Ciebie, że mnie okłamywałaś, zdradzałaś
Na Ciebie, że odebrałaś mi niewinnośc i naiwnośc
Na Ciebie, że wyjechałaś
Na Ciebie, że zrezygnowałaś, nie walczyłaś
Na Ciebie, że zamieszkałaś z inną zamiast mi powiedziec, że myślisz o mnie.
Nie, i nie tęsknię do nikogo. Tęsknię za normalnością. 
Jestem odcięta od wszystkich. Najbardziej nie mogę odciąc się od siebie, Od swojej głowy. Czuję się jak nastolatka, która całą swoją gorycz i złośc wkłada w śpiewanie piosenek pełnych gorzkich słów do lustra przez łzy. Łapię się za głowę, ciągnę za włosy mając nadzieję, że rozedrę ją na pół.
Kopcie mnie w głowę, może ozdrowieje.

"Każda tkanka w ludzkim ciele regeneruje się średnio raz na siedem lat. Jak wężę, w pewien sposób, zrzucamy swoją skórę. Biologicznie, jesteśmy całkiem nowymi ludźmi. Możemy wyglądac tak samo i zapewne tak jest. Zmiana nie jest widoczna. Przynajmniej nie u większości. Ale wszyscy jesteśmy zmienieni. Całkowicie...na zawsze"
Moich ran nie widac, ale jestem ranna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz