piątek, 12 marca 2010

bo przecież, gdy siebie nam brak, to brak nam wszystkiego...

Wyżej zamieszczono słowa "moje zapiski nieuczesane". Stwierdziłam, że ich nie zmienię, bo jakkkolwiek banalnie to brzmi to właśnie takie są moje myśli. Wyłaniają się z nieznanych mi ciemnych zakamarków mojego umysłu, mojego ja, którego nadal nie mogę do końca poznac i okiełznac. Moje ja, z którym nie potrafię się zaprzyjaźnic. Nie zawsze potrafię zaakceptowac. Ja, które zradza myśli dla innych czasem przesadne, bezcelowe. Dla mnie jednak są całym sensem mojego istnienia. Bez moich myśli nie czuję się sobą. Czuję, że zatracam siebie w oczekiwaniach innych. To czego mi brakuję ostatnimi czasy to bycia sobą. Świat poza mną wydaję się byc przypadkiem, a ludzie w nim żyjący ciężarami, które nie chcą wyjśc z mojej głowy. Co się stało z ludźmi? Dlaczego wszędzie doszukujemy się noża, który w każdej chwili ktoś nam może wbic w plecy? "Wsparcie" jest już tylko pojęciem, słowem, które wyszło z użycia. Czemu pomoc przychodzi w postaci złośliwej, wytykającej błędy, zamiast poparcia naszych myśli i zapewnienia, że nie są one złe. Żyjemy w świecie ciągłego strachu i odliczania. Jedno goni drugie. Moje życie składa się z odliczania. Przed snem odliczam czas, który przeznaczę na sen. Czy to wystarczy by się wyspac? Gdy wstaję liczę minuty, by nie spóźnic się do pracy. Gdy jestem w pracy odliczam czas do jej zakończenia. Gdy wracam sprawdzam czy mam czas i prawo do chwili drzemki przed dalszą pracą. Gdy przychodzi wieczór staram się wygospodarowac czas dla siebie. Na siebie. Bo, gdy brak nam siebie to przecież brak nam wszystkiego. Siebie odnajduję w swoich zainteresowaniach i pasjach. Są nimi filmy, muzyka i pisanie. Odliczamy czas, liczymy pieniądze i z obawami patrzymy w przyszłośc. Tak mi się przynajmniej wydawało. Jestem chodzącą obawą, która zagraca swój umysł przeróżnymi zmartwieniami zwłaszcza przed snem, by pozbawic się kolejnych godzin snu. O czym myślę? O wszystkim i to wszystko będę tu spisywac. Kim jestem? To pytanie bez odpowiedzi, nie znam nikogo, kto potrafił by na nie bez wahania odpowiedziec. Potraficie? Ja nie. Mogę zacząc od powiedzenia, jestem nauczycielką, jestem lesbijką, co za tym idzie mistrzynią kamuflażu, pasjonatką i więźniem własnych myśli, wad i obaw. Ale walczę z tym. Walczę ze sobą, by nie obudzic się pewnego dnia i nie miec na kogo spojrzec, o kim pomyślec i nie znajdywac w niczym sensu, bo przez moje użalanie się nad sobą i światem odepchnę wszystkich, których kocham. Bo tak, bywam męcząca. Prawdziwym wyzwaniem i wyczerpaniem jest kochanie mnie. Dlatego ja czasem nie kocham siebie. Więc tak, będą to myśli kolejnej zakompleksionej kobiety, realistki z przebłyskami optymizmu i skrajnymi atakami pesymizmu. Witajcie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz