środa, 27 października 2010

podziały.

"You’re grieving, not only for the husband you lost but the life you have envisioned, you’re grieving for the future and all the plans and dreams you had in your head and now that’s all gone. There is a wonderful saying: you have to give up the life you’ve planned to find the life that’s waiting for you.

All our lives we grow up by giving up things, by loss and moving on, big things, little ones, how we handle those loses really defines who we are."

I ja się kompletnie z tym zgadzam, odcinek Braci i Sióstr uderzył prosto w serce, trafił w sedno.
W sercu mam żałobę, opłakuję nie tylko kogo straciłam, ale też życie, które sobie dla Nas wyobraziłam. Opłakuję przyszłośc i wszystkie plany, marzenia, które miałam w głowie, a teraz nie mam nic. Więc tak, muszę zapomniec, zrezygnowac z życia, które sobie zaplanowałam, by odnalezc życie, które na mnie czeka. Dorastamy przez rezygnowanie, przez straty. Uczymy się przez to, że idziemy dalej, zostawiamy z tyłu te wielkie i małe sprawy. I to jak poradzimy sobie z tymi stratami buduje naszą osobowosc, to kim się staniemy,stajemy, kim będziemy.
Nie wiem jakie będzie moje życie, nie planuję go, bo najpierw muszę pogodzic się z utratą wszystkich poprzednich marzeń i planów.
I  tak też wielu z Was mi radziło pod ostatnią notką. Mniej samotności, więcej radości. Staram się każdego dnia.
Chciałabym się odniesc do tej poleconej notki. Szkoda, że Onet znowu polecił taką, w której piszę o tym, że jestem lesbijką, a nie tą gdzie przede wszystkim jestem kobietą ze swoją wrażliwością, paletą różnych myśli i poglądów, nauczycielką, przyjaciółka. No ale chcieli kontrowersji, co rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej, bo po prostu moja zwykła historia stała się tematem kontrowersji.
Tym razem jednak stwierdziłam, że nie będę milczec, ale porozmawiam z ludźmi. Nie będę biernie stac. Nigdy więcej.
To, że jestem chora i mam trzymac się z dala od dzieci to już nudne. Ale dowiedziałam się, że fragment, w którym wspominam o mojej ukochanej zmarłej babci czyni z niej lesbijkę i jest źródłem mojej orientacji to już przesada. To, że nie wspominam dziadka i skarżę się na wymagania ojca ( a ilu z nas tego nie robiło?) oznacza, że nienawidzę mężczyzn, jestem niedopieszczoną feministką i szerzę nienawisc wobec tradycyjnego modelu rodziny. Oj tak, szerzę tutaj propagandę moi mili. Szkoda, że nie przeczytali nic więcej.
Tylko znowu się podzieliliśmy. Podzielic Nas może wszystko. Kolor skóry, gust muzyczny, poglądy polityczne, religijne. Dyskryminowac można nawet ze względu na to jaką gazetę się czyta, Zostałam więc nazwana skrajnie lewicową i wybiórczą i że to ja jestem agresorem, kiedy wyrażam swoje zdanie i odważyłam się wyjsc naprzeciw tym, którzy negatywnie wyrażają się na tem mojego życia. Ale dzielic może wszystko. To czy lubimy słodycze czy nie. Liczby nas dzielą. Wiek, cyferki na koncie lub ich brak. Wszystko.
Cieszę się jednak, że tym razem było więcej ludzi, którzy czują podobnie. Nieważne na orientację poczuli się w jakiś sposób poruszeni. Nie wiem czy to prostotą, stylem pisania czy prawdziwością moich słów, ale zostaliście tu na dłużej i wywołaliście szczery uśmiech na twarzy i w sercu i za to Wam dziękuję :) Zobaczyliście, że wcale wiele nas nie dzieli, szukaliście tego, co łączy. Napawające dobrą myślą wiedziec, że spośród miliona internautów są ludzie, którzy mogą Cię zaskoczyc:)
Niektórzy z Was zasugerowali napisanie powieści. Wiecie, że myślę o tym od dawna? Zamierzałam w zeszłym roku, ale najlepsze pomysły przychodzą do mnie tuż przed snem i potem juz nie mam siły i czasu wstac by je spisac. Dlatego powstał ten blog. By móc pisac to, co czuję, myślę, o swoim życiu po prostu. Czasami w pierwszej, czasami w trzeciej osobie. Ale przede wszystkim o prawdziwej osobie, którą nieważne ile osób popiera. Jestem i nigdzie się nie wybieram czy Wam się to podoba czy nie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz