niedziela, 10 października 2010

dyskretnej troski trzeba mi.

Miewam się dobrze.
W to przynajmniej chcę wierzyc.
 Nie płaczę, nie zaprzątam myśli brudem z przeszłości. Staram się nie miec w sobie już złości. Jest mi tylko ich żal. Dziś minęłyby oficjalnie 2 lata gdybym była z N. ale nie jestem i nie zastanawiam się nad co by było gdyby. Czasem się jeszcze tylko złoszczę, ale to szybko przechodzi. 
Skupiam się na uczuciach pozytywnych i nadziejach na przyszłośc. W ramach inwestowania w siebie sprawiłam sobie ostatnio laptopa. Stwierdziłam, że to najlepszy moment, żeby go nabyc, bo za rok przy zakupie samochodu finanse już na to nie pozwolą. Tak więc jestem z siebie dumna:).
Czasami tylko martwię się rozczarowaniem i niespełnieniem. Gdy jakaś piosenka zagra zbyt dogłębnie, a słowa trafią prosto w serce. Jak obejrzenie jakiegoś filmu wzbudzi tęsknotę do wielkich uczuc. Wczoraj obejrzałam znowu film dokumentalny "Kochankowie", których bohaterami są trzy pary, w których przynajmniej jedno z partnerów jest niepełnosprawne. Nie chodzi o to, że niektórzy mają gorzej albo, że zaskakujące może byc to, że niepełnosprawni kochają tak samo i mogą normalnie uprawiac seks jak ludzie zdrowi. Chodzi o ujęcia w tym filmie, chodzi o uczucia jakimi ci ludzi się darzą. o to jak ci ludzie się nie oceniają, jak się o siebie troszczą, jak walczą o szczęście, jak nie czują się ze sobą gorsi, jak się poświecają, nawet swoje zdrowie, o to po prostu jak siebie kochają.
Czasami się boję, że nigdy nie zaznam takiej miłości. boję się, że będzie mnie wiecznie omijac albo może w ogóle nie istnieje. Oczywiście potrafię zachwycac się pięknem zycia codziennego i tym, co ono oferuję. Codziennie jeździc do pracy wraz ze wschodem słońca i wzruszac się nim za każdym razem tak samo. Ale..no właśnie ale..ale ja potrzebuję kogoś. Kogoś, o kogo będę mogła się troszczyc, kogoś, kogo będę potrzebowac, kto będzie potrzebował mnie, kogoś na kogo czasem się zdenerwuję i kogo zdenerwuję ja. kogoś na kogoś będę mogła patrzec z zachwytem i wierzyc, że będę patrzec w ten sposób w nieskończonośc. kogoś na dobre i na złe. bo dla mnie miłośc to ciągłe myślenie co by się chciało zrobic dla tej drugiej osoby, a nie dla siebie. potrzeba mi dyskretnie się o kogoś troszczyc. oczywiście mogę troszczyc i troszczę się o bliskich. Dzisiaj poczułam potrzebę chociażby upieczenia placka dla mamy i posprzątania za nią po obiedzie. ale to nie to samo. po prostu żadnych pijawek wysysających ze mnie życie. czasami budzę się w nocy i myślę o Tobie i dosłownie moje serce drży i czuję to dziwne uczucie w klatce piersiowej. czy serce może się wyrwac i gdzieś pobiec?
dyskretnej troski trzeba mi.

because of you I'm ashamed of my life because it's empty
you never thought of anyone else, you just saw your pain
because of you, i am afraid.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz