czwartek, 9 października 2014

Uprawiasz sex...ting?!

Jednym z najczęściej wpisywanych haseł w Google w zeszłym miesiącu było: „Jennifer Lawrence nago”.

Co człowiek, to opinia. Jedni twierdzą, że głupotą gwiazd jest robienie sobie w ogóle takich zdjęć i przechowywanie w telefonie, a potem naiwna pewność, że nikt do tych zdjęć się nie dorwie. Inni zaś twierdzą, że każdy ma prawo do prywatności i obrzydliwością jest ją w taki sposób wykradać i upubliczniać. W czasach selfie i kultury, która wymaga od nas ciągłej widzialności, nie trzeba było długo czekać, by sexting stał się mainstreamowym zjawiskiem promowania siebie wśród znajomych.
Ponieważ Jennifer Lawrence i 100 innych celebrytów, których zdjęcia zhackowano, nie są odosobnionymi przypadkami. Kwestionariusze w Stanach pokazują, że 44% ludzi między 18 a 24 rokiem życia dostało sexta, czyli mmsa przedstawiającego nagie, bądź częściowo nagie zdjęcie. Jeśli chodzi o nasze rodzime statystyki, to już co 5-ty Polak przyznaje się do ujawnienia rąbka swej nagości używając telefonu, a nie intymności sypialni.

Umknęło nam to, ale autoprezentacja przez nagość stała się powszechna. Nagość nie polega już na braku ubrań, ale niestety braku kontroli. Zaufanie do kogoś może nam się czasami zaśmiać w twarz, a ten żart ani trochę nas nie rozśmieszy. Jennifer Lawrence w końcu po miesiącu postanowiła wypowiedzieć się na temat całej sytuacji:

„To żaden skandal, to zwyczajne przestępstwo seksualne. A każdy, kogo podkusiło obejrzenie moich zdjęć w Internecie, uwiecznia tylko to przestępstwo i sam je promuje”. Dodała: „Byłam w czteroletnim, świetnym związku na odległość i albo mój chłopak mógł oglądać filmy pornograficzne albo mnie.” Jennifer, aktorka, która pobiła rekord Guinessa w zeszłorocznych zarobkach za jeden film, przyznała, że żadne pieniądze nie są warte tego, gdy musisz zadzwonić do własnego ojca i ostrzec go, że może napotkać nagie zdjęcia córki w Internecie. Przyznała również, że próbowała napisać przeprosiny, ale gdy tylko zaczynała, to zalewała się łzami i złością, aż w końcu dotarło do niej, że nie ma za co przepraszać. Na pewno nie za to, jak obrzydliwe jest upublicznianie nagich zdjęć kogokolwiek bez jego zgody.

W Polsce zjawisko nie jest nieznane. Revenge porn to strona, gdzie wściekli, obrażeni, znienawidzeni eks-partnerzy umieszczają nagie zdjęcia swoich eks-połówek, które boleśnie odcięli w ramach zemsty. W taki sposób wiele nieświadomych osób wylądowało na stronach czy w pismach pornograficznych.

Kolejne nurtujące pytanie, którzy stawiają amerykańscy badacze, to czy sexting skutkuje we wcześniejszej inicjacji seksualnej młodzieży, czy też w ich w rozwiązłości, seksie bez zabezpieczeń bądź posiadaniu kilku partnerek/ów. Otóż, gdy ostatnie punkty nie przekładają się na rzeczywistość, to wyniki wykazują, że młodzież otrzymująca bądź wysyłająca sexty, w najbliższym roku faktycznie uprawiała seks.

Czy rosnąca popularność sextingu powinna dziwić? Czy też upublicznianie bez niczyjej zgody? Niestety ani jedno ani drugie nie świeci skandalem w dzisiejszej powszechnej dostępności wszystkiego. Co bardziej sarkastyczni komentatorzy, żartują, że w 2028 roku, kandydaci na prezydentów będą debatować w niczym innym, jak tylko czerwonym lub niebieskim krawacie, by siebie promować.

Sam zeszły rok wykazał, że nagość jest w cenie. Najczęściej oglądane video na Youtube z 700 milionową publicznością, to latająca nago na kuli Miley Cyrus w piosence „Wrecking Ball” i jeszcze więcej seksownych przodów i tyłów w utworze „Blurred Lines” z 300 milionami chętnie patrzących na modelki na smyczach, mimo wielu protestów. Telewizja też nie kryje się już pod kołdrą. Seriale „Girls” i „Gra o Tron” „świecą” tymi przykładami, a stacja VH1 wypuściła program „Randkowanie Nago”.

Nagość stała się też narzędziem politycznym. Wiele kampanii woła o brak wstydu i promuje akceptację własnych nagich partii ciała. Kobiety rozbierają się do naga, by zmienić standardy piękna, jak na przykład puszyste kobiety pozujące w bikini, udostępniające zdjęcia na Instagramie z hashtagiem #fatkini. Natomiast nowojorska akcja „Free the Nipple”, czyli „Uwolnij sutek”, to też film, który ma umocnić pozycję kobiet i sprzeciwiać się ich cenzurze. Ma pokazać, że telewizja amerykańska promuje obrazy przemocy i morderstw, a zakazuje pokazywania kobiecych piersi. Akcja pyta prowokacyjnie: Co jest bardziej obsceniczne? Przemoc czy sutek? Mogliśmy obserwować niedawno wiele celebrytek pozujących karmienie piersią publicznie. Obecnie 35 stanów zakazuje pokazywania sutka i karmienia publicznie piersią. W bardziej konserwatywnych stanach, jak Lousiana, za pokazanie się topless grozi trzy lata więzienia i grzywna w wysokości 2500 dolarów.
Żyjemy w czasach, kiedy wszystko jest dla ludzi. W granicach rozsądku. Którego również dzisiejszemu światu często brak. Moim zdaniem brakuje wstydu, tam gdzie powinien być. Wprowadził się do sypialni, a wyprowadził z Internetu. W sypialniach gasimy światła, zasłaniamy rolety, boimy się otworzyć oczy i pokazać, ale też spojrzeć na partnerkę/a. Sexting stał się narzędziem ułatwiającym współżycie i pobudzanie pożądania. Buduje mur pewności siebie, która nie zawsze przekłada się na autentyczne doznania łóżkowe.

Dziwimy się, gdzie podziała się ta kobieta, która słała śmiałe zdjęcia. Została za drzwiami sypialni czy utknęła w seksownym mmsie? Tak, moim zdaniem wszystko jest dla ludzi i flirtujący sext niczemu nie grozi, póki mamy pełne zaufanie i szacunek do osoby go otrzymującej, a również odwaga z sexta przekłada się na rzeczywistość.

Bardziej się krępujemy, więcej się brzydzimy. Otacza nas świat emancypacji, wolności, morza możliwości, a to siebie nawzajem wstydzimy się najbardziej. Toniemy we własnym, zbędnym wstydzie. Moja wyobraźnia ma problem w przywołaniu sobie obrazu kobiety, która by nie wstydziła się swojej nagości. Nie tęsknię do sextingu, ale do kobiety, który zasypia wspólnie ze mną nago. A nie ubiera się pospieszne po seksie, jakby co najmniej nasz stosunek ktoś wrzucił na Instagram z hashtagiem #ZobaczSexDwóchGorącychLesbijek.



Bo sexting może przybrać wiele form.




Wszystko ze smakiem, wyrafinowaniem i nagim zaufaniem.

2 komentarze:

  1. Moim zdaniem te gwiazdy czy pseudogwiazdy same prowokują "wycieki" swoich fotek do sieci. Gdybym była osobą publiczną i nie chciała takiej durnej popularności to wcale nie robiłabym sobie takich fotek i po problemie

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w zasadzie nie rozumiem tego negatywnego szumu wokół sextingu. Ok, umówmy się - jeśli żyjemy w stałej relacji, a w ten sposób zabawiamy się za zamkniętymi drzwiami, jest to pewna forma nieuczciwości. Ale po co tak kombinować? Sexting w związku jest fantastyczny :) Odkąd dołączyliśmy taką formę zabawy do naszego arsenału, zrobiło się naprawdę gorąco!

    OdpowiedzUsuń