„Moje
myśli. Wyłaniają się z nieznanych mi ciemnych zakamarków mojego umysłu, mojego
ja, którego nadal nie mogę do końca poznać i okiełznać. Moje ja, z którym nie
potrafię się zaprzyjaźnić. Nie zawsze potrafię zaakceptować. Ja, które zradza
myśli dla innych czasem przesadne, bezcelowe. Dla mnie jednak są całym sensem
mojego istnienia. Bez moich myśli nie
czuję się sobą. Czuję, że zatracam siebie w oczekiwaniach innych. To czego
mi brakuję ostatnimi czasy to bycia sobą. Świat poza mną wydaję się być
przypadkiem, a ludzie w nim żyjący ciężarami, które nie chcą wyjść z mojej
głowy. Co się stało z ludźmi? Dlaczego wszędzie doszukujemy się noża, który w
każdej chwili ktoś nam może wbić w plecy? "Wsparcie" jest już tylko
pojęciem, słowem, które wyszło z użycia. Czemu pomoc przychodzi w postaci
złośliwej, wytykającej błędy, zamiast poparcia naszych myśli i zapewnienia, że
nie są one złe. Żyjemy w świecie ciągłego strachu i odliczania. Jedno goni
drugie. Moje życie składa się z odliczania. Przed snem odliczam czas, który
przeznaczę na sen. Czy to wystarczy by się wyspać? Gdy wstaję liczę minuty, by
nie spóźnić się do pracy. Gdy jestem w pracy odliczam czas do jej zakończenia.
Gdy wracam sprawdzam czy mam czas i prawo do chwili drzemki przed dalszą pracą.
Gdy przychodzi wieczór staram się wygospodarować czas dla siebie. Na siebie.
Bo, gdy brak nam siebie to przecież brak nam wszystkiego. Siebie odnajduję w
swoich zainteresowaniach i pasjach. Są nimi filmy, muzyka i pisanie.
O czym
myślę? O wszystkim i to „wszystko” będę tu spisywać. Kim jestem? To pytanie bez
odpowiedzi, nie znam nikogo, kto potrafił by na nie bez wahania odpowiedzieć.
Potraficie? Ja nie. Mogę zacząć od powiedzenia, jestem nauczycielką, jestem
lesbijką, co za tym idzie mistrzynią kamuflażu, pasjonatką i więźniem własnych
myśli, wad i obaw. Ale walczę z tym. Walczę ze sobą, by nie obudzić się pewnego
dnia i nie mieć na kogo spojrzeć, o kim pomyśleć i nie znajdywać w niczym
sensu, bo przez moje użalanie się nad sobą i światem odepchnę wszystkich,
których kocham. Bo tak, bywam męcząca. Prawdziwym wyzwaniem i wyczerpaniem jest
kochanie mnie. Dlatego ja czasem nie kocham siebie. Więc tak, będą to myśli
kolejnej zakompleksionej kobiety, realistki z przebłyskami optymizmu i
skrajnymi atakami pesymizmu. Witajcie.„
Tak mniej więcej przywitałam Was dokładnie 4 lata temu. Z
powyższego postu wynika, że nie zaczęłam pisania w dobrym nastroju, pełna wiary
w powodzenie i przetrwanie pisania. Pierwszy post był sumą frustracji
wywołanych przytłaczającym mnie otoczeniem i osobą, która tłumiła cechy, które
w sobie lubiłam, a przy niej czułam, że nie są pożądane, a raczej postrzegane
jako nienormalne. Powyższy post pisała kobieta, która czuła się ciągle
niewidzialną dziewczynką zamkniętą w klatce.
Kim jestem dziś? Chyba potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie
całkiem obszerne. Dziś jestem kobietą świadomą w pełni swoich atutów,
potrafiącą je wykorzystać i czynić z nich dobro. Ciągła autoanaliza
towarzysząca mi tutaj, doprowadziła mnie do wielu budujących wniosków, dzięki
którym dalej poddaje rzeczywistość w ciągłą wątpliwość, ale nie pozwalam już
jej sobą zawładnąć. Nauczyłam się cieszyc, a nie ciągle marudzić. Odgrodziłam
marudzenie od zwyczajnych spostrzeżeń. Zwalczyłam większość kompleksów, nabyłam
pewności siebie, pozbyłam się destrukcyjnych zachowań. Czasami jeszcze toczę
walki sama ze sobą, ale tylko w celu bycia lepszą wersją siebie. Nic co robię
nie ma prowadzić do negatywnych zachowań ani zranienia kogokolwiek. Staram się być dobrym człowiekiem.
Dziś jestem nauczycielem pewnym swoich mocnych stron, który wie,
że obrał dobrą drogę zawodową i odnajduje się na tej drodze i nie wchodzi w złe
zakręty w kolejnym roku swojej pracy. Jestem dumna ze swoich zawodowych
poczynań i chętnie się z Wami często nimi dzielę.
Przestałam odliczać, oglądać się z wyrzutem za siebie, stałam
się panią własnego czasu i rzędu innych cyfr życia. Wyrobiłam sobie warsztat przemyśleń,
stałam się jeszcze bardziej wnikliwym obserwatorem. Zmienił się mój wygląd zewnętrzny
i wewnętrzny, ale to ciągle ja. Ciągle ta kobieta, która nie chce doprowadzić
do braku siebie, a co za tym idzie, braku wszystkiego. W świecie podszytym
ludźmi niestałymi, w dalszym ciągu szukam tych, na których będę mogła się obrócić
i spojrzeć prosto w oczy, dalej walczę o bycie w życiu dłużej niż „dwie sekundy”.
Dziś destrukcyjnym emocjom dawno wystawiłam nagrobek, zaprzyjaźniłam się ze
sobą, zaakceptowałam. Piszę dziś tę notkę w dobrym nastroju, pełna nadziei w
moc sprawczą zdarzeń i mojego życia, które pokochałam.
Dowód? Macie go tu biało na brązieJ Sądzę, że te cztery lata pisania idealnie oddają podróż mojego własnego
ja, stopniowych zmian, i w życiu i stylu pisania. Ten blog to mój najlepszy
powiernik, przyjaciel, kosz na śmieci myśli, wazon na bukiety pozytywnych
myśli, grób w którym chowam żale i frustracje, pole, na którym zasiewam świeże
plony nadziei na przyszłość. Jest wszystkim. Jest miejscem, dzięki któremu
poznałam mnóstwo osób, które zostały na wieczne godziny, a nie dwie sekundy. Kocham
WasJ
A co ważniejsze, kocham siebie. Dzięki Wam, dzięki temu miejscu,
i, kurczę chyba mogę to powiedzieć, dzięki sobie trochę też.
Wita Was dziś inna Junkie niż ta sfrustrowana dziewczyna cztery
lata temu. Witam tych, którzy dopiero zaczęli ze mną podróż i ściskam tych,
którzy prześledzili ją od początku i ciągle tu sąJ
Nic nie widać z tego co napisałaś, bo akurat nie biała to czcionka na brązowym tle tylko jakaś taka siwa czy coś. Ale może to wina mojej przeglądarki ? W każdym razie sobie znanym sposobem odczytałem tekst posta i powiem Ci tak - ja tu jestem i czytam, i zaglądam, i czekam na każdy wpis, nie zawsze komentuję , ale przecież Ty wiesz... Całuję, przytulam i ślę życzenia w tą czwartą rocznicę, obyś mogla zamieszczać tu same pogodne wpisy:)))
OdpowiedzUsuńI tak należy trzymać. Ciągłe próbowanie, by sprostać oczekiwaniom innych wpędza jedynie w depresję, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu nie pasujemy.
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj z blogowaniem. Może nie zostawiam tu ostatnio wielu słów, ale czytam.
P.S. Też nie widzę białych liter :)
Jeśli pokochasz siebie i w pełni zaakceptujesz, świat zaakceptue Ciebie. Pamiętaj TY masz być szczęśliwa i nie ogladaj się na innych.
OdpowiedzUsuńGratulacje rocznicowe wysyłam!
Gratuluję i jak zawszę wszystkiego najlepszego El ;)
OdpowiedzUsuńPS: dzięki za SOKO
~Jakub