wtorek, 11 marca 2014

Cztery lata blogowania:)

„Moje myśli. Wyłaniają się z nieznanych mi ciemnych zakamarków mojego umysłu, mojego ja, którego nadal nie mogę do końca poznać i okiełznać. Moje ja, z którym nie potrafię się zaprzyjaźnić. Nie zawsze potrafię zaakceptować. Ja, które zradza myśli dla innych czasem przesadne, bezcelowe. Dla mnie jednak są całym sensem mojego istnienia. Bez moich myśli nie czuję się sobą. Czuję, że zatracam siebie w oczekiwaniach innych. To czego mi brakuję ostatnimi czasy to bycia sobą. Świat poza mną wydaję się być przypadkiem, a ludzie w nim żyjący ciężarami, które nie chcą wyjść z mojej głowy. Co się stało z ludźmi? Dlaczego wszędzie doszukujemy się noża, który w każdej chwili ktoś nam może wbić w plecy? "Wsparcie" jest już tylko pojęciem, słowem, które wyszło z użycia. Czemu pomoc przychodzi w postaci złośliwej, wytykającej błędy, zamiast poparcia naszych myśli i zapewnienia, że nie są one złe. Żyjemy w świecie ciągłego strachu i odliczania. Jedno goni drugie. Moje życie składa się z odliczania. Przed snem odliczam czas, który przeznaczę na sen. Czy to wystarczy by się wyspać? Gdy wstaję liczę minuty, by nie spóźnić się do pracy. Gdy jestem w pracy odliczam czas do jej zakończenia. Gdy wracam sprawdzam czy mam czas i prawo do chwili drzemki przed dalszą pracą. Gdy przychodzi wieczór staram się wygospodarować czas dla siebie. Na siebie. Bo, gdy brak nam siebie to przecież brak nam wszystkiego. Siebie odnajduję w swoich zainteresowaniach i pasjach. Są nimi filmy, muzyka i pisanie.
O czym myślę? O wszystkim i to „wszystko” będę tu spisywać. Kim jestem? To pytanie bez odpowiedzi, nie znam nikogo, kto potrafił by na nie bez wahania odpowiedzieć. Potraficie? Ja nie. Mogę zacząć od powiedzenia, jestem nauczycielką, jestem lesbijką, co za tym idzie mistrzynią kamuflażu, pasjonatką i więźniem własnych myśli, wad i obaw. Ale walczę z tym. Walczę ze sobą, by nie obudzić się pewnego dnia i nie mieć na kogo spojrzeć, o kim pomyśleć i nie znajdywać w niczym sensu, bo przez moje użalanie się nad sobą i światem odepchnę wszystkich, których kocham. Bo tak, bywam męcząca. Prawdziwym wyzwaniem i wyczerpaniem jest kochanie mnie. Dlatego ja czasem nie kocham siebie. Więc tak, będą to myśli kolejnej zakompleksionej kobiety, realistki z przebłyskami optymizmu i skrajnymi atakami pesymizmu. Witajcie.„

Tak mniej więcej przywitałam Was dokładnie 4 lata temu. Z powyższego postu wynika, że nie zaczęłam pisania w dobrym nastroju, pełna wiary w powodzenie i przetrwanie pisania. Pierwszy post był sumą frustracji wywołanych przytłaczającym mnie otoczeniem i osobą, która tłumiła cechy, które w sobie lubiłam, a przy niej czułam, że nie są pożądane, a raczej postrzegane jako nienormalne. Powyższy post pisała kobieta, która czuła się ciągle niewidzialną dziewczynką zamkniętą w klatce.

Kim jestem dziś? Chyba potrafiłabym odpowiedzieć na to pytanie całkiem obszerne. Dziś jestem kobietą świadomą w pełni swoich atutów, potrafiącą je wykorzystać i czynić z nich dobro. Ciągła autoanaliza towarzysząca mi tutaj, doprowadziła mnie do wielu budujących wniosków, dzięki którym dalej poddaje rzeczywistość w ciągłą wątpliwość, ale nie pozwalam już jej sobą zawładnąć. Nauczyłam się cieszyc, a nie ciągle marudzić. Odgrodziłam marudzenie od zwyczajnych spostrzeżeń. Zwalczyłam większość kompleksów, nabyłam pewności siebie, pozbyłam się destrukcyjnych zachowań. Czasami jeszcze toczę walki sama ze sobą, ale tylko w celu bycia lepszą wersją siebie. Nic co robię nie ma prowadzić do negatywnych zachowań ani zranienia kogokolwiek. Staram się  być dobrym człowiekiem.

Dziś jestem nauczycielem pewnym swoich mocnych stron, który wie, że obrał dobrą drogę zawodową i odnajduje się na tej drodze i nie wchodzi w złe zakręty w kolejnym roku swojej pracy. Jestem dumna ze swoich zawodowych poczynań i chętnie się z Wami często nimi dzielę.

Przestałam odliczać, oglądać się z wyrzutem za siebie, stałam się panią własnego czasu i rzędu innych cyfr życia. Wyrobiłam sobie warsztat przemyśleń, stałam się jeszcze bardziej wnikliwym obserwatorem. Zmienił się mój wygląd zewnętrzny i wewnętrzny, ale to ciągle ja. Ciągle ta kobieta, która nie chce doprowadzić do braku siebie, a co za tym idzie, braku wszystkiego. W świecie podszytym ludźmi niestałymi, w dalszym ciągu szukam tych, na których będę mogła się obrócić i spojrzeć prosto w oczy, dalej walczę o bycie w życiu dłużej niż „dwie sekundy”. Dziś destrukcyjnym emocjom dawno wystawiłam nagrobek, zaprzyjaźniłam się ze sobą, zaakceptowałam. Piszę dziś tę notkę w dobrym nastroju, pełna nadziei w moc sprawczą zdarzeń i mojego życia, które pokochałam.

Dowód? Macie go tu biało na brązieJ Sądzę, że te cztery lata pisania idealnie oddają podróż mojego własnego ja, stopniowych zmian, i w życiu i stylu pisania. Ten blog to mój najlepszy powiernik, przyjaciel, kosz na śmieci myśli, wazon na bukiety pozytywnych myśli, grób w którym chowam żale i frustracje, pole, na którym zasiewam świeże plony nadziei na przyszłość. Jest wszystkim. Jest miejscem, dzięki któremu poznałam mnóstwo osób, które zostały na wieczne godziny, a nie dwie sekundy. Kocham WasJ

A co ważniejsze, kocham siebie. Dzięki Wam, dzięki temu miejscu, i, kurczę chyba mogę to powiedzieć, dzięki sobie trochę też.  


Wita Was dziś inna Junkie niż ta sfrustrowana dziewczyna cztery lata temu. Witam tych, którzy dopiero zaczęli ze mną podróż i ściskam tych, którzy prześledzili ją od początku i ciągle tu sąJ 

4 komentarze:

  1. Nic nie widać z tego co napisałaś, bo akurat nie biała to czcionka na brązowym tle tylko jakaś taka siwa czy coś. Ale może to wina mojej przeglądarki ? W każdym razie sobie znanym sposobem odczytałem tekst posta i powiem Ci tak - ja tu jestem i czytam, i zaglądam, i czekam na każdy wpis, nie zawsze komentuję , ale przecież Ty wiesz... Całuję, przytulam i ślę życzenia w tą czwartą rocznicę, obyś mogla zamieszczać tu same pogodne wpisy:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak należy trzymać. Ciągłe próbowanie, by sprostać oczekiwaniom innych wpędza jedynie w depresję, bo zawsze znajdzie się ktoś, komu nie pasujemy.
    I tak trzymaj z blogowaniem. Może nie zostawiam tu ostatnio wielu słów, ale czytam.
    P.S. Też nie widzę białych liter :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli pokochasz siebie i w pełni zaakceptujesz, świat zaakceptue Ciebie. Pamiętaj TY masz być szczęśliwa i nie ogladaj się na innych.
    Gratulacje rocznicowe wysyłam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję i jak zawszę wszystkiego najlepszego El ;)

    PS: dzięki za SOKO

    ~Jakub

    OdpowiedzUsuń