czwartek, 28 lutego 2013

Lekcja tolerancji dla rodziców.


Odpowiedź do akcji rozpoczętej właśnie przez KPH

Pamiętacie ten dzień? Kiedy uświadomiliście sobie, że nie spełnicie oczekiwań rodziców, bo kochacie tą samą płeć? Każdemu homoseksualiście zadaje się szereg tych samych pytań:

„Kiedy sobie uświadomiłaś, że jesteś lesbijką?”

„Czy Twoi rodzice, rodzina wie?”

„Czy byłaś kiedyś z mężczyzną?”

Moja historia jest całkiem prosta i nie raz już ją opowiadałam. Gdy sięgnę pamięcią wstecz patrząc okiem osoby dorosłej, która dziś potrafi zinterpretować i zidentyfikować szereg uczuć z przeszłości, to wchodząc do zerówki już wiedziałam kogo lubię i kto podoba mi się bardziej. I do dziś pozostaję temu, że tak powiem „wierna”. Nie czułam potrzeby „sprawdzania” czy czasami nie wolę mężczyzn, bo nigdy nie czułam się źle z tym, co czuję. Nie należałam do grupy młodzieży, która nie przesypiała nocy i miała myśli samobójcze, bo czuła się nienormalnie ze swoimi pragnieniami. Choć wychowałam się w rodzinie arcy anty-homoseksualnej, to nie zmieniło to moich upodobań i nie popchnęło ani razu w ramiona mężczyzny. Myślę, że to dziś bardzo pomogło moim rodzicom zrozumieć, że to nie bunt, bo ile lat można się buntować?;) Nie mydliłam oczu nigdy, nie sprowadzałam chłopaków do domu, żeby się „wybielić”, bo jeśli choć przez chwilę pokazałabym, że czuję się źle z tym kim jestem, to rodzice też dalej by wierzyli w to, że to, co czuję jest chore. Lata szkoły średniej były trudne, rodzeństwo mi nie ułatwiało trując życie i wykorzystując moją orientację jako as w rękawie do szantażu. Oczywiście nie wszyscy, bo ta siostra, która wiedziała o mnie i akceptowała, chciała pomóc, ale wiedziała, że procesu akceptacji rodziców nie da się przyspieszyć, więc nie mam jej niczego za złe. Miałam wiele żalu i ciągle gdzieś się będzie tlił do rodzeństwa, które nie było nic lepsze od polityków zasiadających w rządzie, kiedy powinno mnie kochać bezwarunkowo.

Wszyscy pragniemy gdzieś przynależeć, być akceptowanymi. Cała ta aktywna część społeczeństwa homoseksualnego, która się ujawniła, a rodzina ich odrzuciła może mówić, że nie potrzebuje ich do szczęścia. Może chodzić na wszystkie manifestacje i walczyć o swoje prawa, ale zawsze będzie brakowało im tego najważniejszego - bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców. To nasza pierwotna potrzeba, nie da się od niej uciec. Możemy albo wkładać całe serce i wysiłek w przekonanie do siebie społeczeństwa bądź rodziców. Ja jako priorytet ustawiłam sobie to drugie. Zmieniać świat lokalnie. Otwierać ludzi lokalnie. Okres ukrywanych spotkań z ukochaną osobą był wykańczający nerwowo, aż w końcu dorosłam do momentu, w którym ukrywać się przestałam, a wtedy i rodzina zmęczyła się ciągłym karceniem i krytycznym spojrzeniem. Oficjalne zdanie „jestem lesbijką” nigdy nie wyszło z moich ust przed rodzicami. Żadne z nas nie ma tak otwartych kontaktów by kiedykolwiek w domu rozmawiać o swoim życiu miłosnym. Po prostu pewnego dnia zaczynamy zapraszać do domu tę samą osobę coraz częściej aż każdy się do niej przyzwyczaja.  To się tyczy i mnie i moich braci czy sióstr. Myślę, że przyszedł dzień, w którym wszyscy pojęli, że skoro moje rodzeństwo nie musi deklarować „jestem heteroseksualny/a”, to i ja nie muszę obwieszczać im „jestem lesbijką”. Źródłem informacji o mnie dla mojej mamy jest moja siostra, bo my o tym nigdy nie rozmawiamy. Od siostry wiem, że mama chciałaby, żebym to w końcu oficjalnie powiedziała, bo to takie głupie, że to wisi w powietrzu nie powiedziane. Miłe to usłyszeć, a jednak ciągle ciężkie do przełknięcia, bo trudno wykrzesać z siebie tą rozmowę, gdy tak długi czas to w moim domu krytykowano.

Obecna akcja Kampanii Przeciw Homofobii skupia się na pozornie bardzo prostych trzech zdaniach, o których usłyszeniu tak naprawdę marzy każda lesbijka i każdy gej. Mnie trafiły prosto w serce i mam nadzieję, że trafią jeszcze do wielu innych osób z choć minimalnie otwartym sercem i umysłem czy to w drodze do pracy czy do domu. Takie plakaty powinny zawisnąć wszędzie, w szpitalach, szkołach również. W końcu nigdy nie wiadomo, kto patrzy i akurat się może zastanowi i trochę poczuje się w skórze osoby takiej jak ja? Empatia to silne uczucie, ma ogromną moc, ilu Polaków ją posiada? Ciągle wierzę, że wielu.

Czy moi rodzice kiedyś powiedzą „Moja córka nauczyła mnie jak ważne być sobą”, „Córka nauczyła nas mówić otwarcie”, „moja córka nauczyła mnie odwagi” ?  Nawet jeśli tylko pomyślą, to mi starczy, a jeśli pomyśli jakaś część społeczeństwa, to będzie ogromny sukces.

Może nie powinnam przytaczać tej krótkiej rozmowy z moją mamą, ale podsumowuje temat idealnie i nasze relacje. Moja mama nie jest ślepa, więc zauważyła, że moja dziewczyna się już nie pojawia. Zawsze po informacje szła do siostry i to ją pytała, co się stało. Tym razem mnie zaskoczyła. 

Piłam herbatę po pracy siedząc w kuchni przy stole i nagle zapytała:

„Ta się na Ciebie obraziła?” („obraziła” miało wyrażać rozstanie, bo nie nazywamy rzeczy po imieniu;).

Odparłam, że tak.

Na co moja mama pod nosem: „głupia p***da” J

Parsknęłam śmiechem i oplułam się herbatą. Bo tak „chroni” mnie moja mama.
Jak myślicie, nauczyłam Ją czegoś?

11 komentarzy:

  1. Uśmiałem się czytając komentarz Twojej mamy. :) Chyba faktycznie o to właśnie chodzi o tę tolerancję, akceptację w gronie tych najbliższych. Jak mamy wymagać jej od znajomych, pracodawców, współpracowników, skoro tak ciężko ją uzyskać we własnym rodzinnym domu. Wydaje mi się, że gdy rodzice szybciej takie kwestie akceptują, to łatwiej to przenieść na dalsze pole, poza domem. Mówię wydaje mi się, bo tak naprawdę niewiele w tej kwestii wiem, mogę tylko gdybać. Nawet się zastanawiałem przez chwilę jak bym zareagował w przypadku własnej córki. Jestem pewien, że to w żaden sposób nie zmieniłoby mojego podejścia do niej. Myślę, że Twoja mama uczy się, powoli, ale uczy. I nie zdziwiłbym się, gdyby w sytuacji, w której ktoś bezpośrednio w jej obecności próbował Cię skrzywdzić z powodu Twojej orientacji - pierwsza stanęła w Twojej obronie. Pozdrawiam ciepło i uśmiechu życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje zdanie na ten temat dobrze znasz. Liczy się tylko to jakim kto jest człowiekiem !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcieło mój komentarz..
    Myślę,że powinnaś sobie pogratulować!Mysle,że dałaś jej solidną lekcje miłości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wg mnie, to powiedzenia 'ta' o kims jest niesympatyczne i zabarwione negatywnie. Ja np. jestem 'ta kobieta' i moje imie nigdy nie pada w rozmowach miedzy 'tesciowa' a moja Dziewczyna. Mozna przywyknac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, bo oczywiście, że TA miało tutaj byc niesympatyczne i negatywne, ale nie dlatego, że TA jest lesbijką, ale dlatego, że TA znów mnie zraniła,a moja mama wtedy nie ma ochoty wypowiadac nawet imienia takich osób, boe nie zasługują w jej oczach na szacunek. O to tutaj chodziło ;) TAKA jest moja Mama:)

      Usuń
    2. To pierunie trzeba bylo tak od razu! ;)

      Usuń
  5. Zgadzam sie z tym co napisala 'moje-zagubione-sny', no moze to byla taka nieporadnosc mamy. Piszesz ze nie ma u was w rodzinie otwartych kontaktow, zeby szczerze rozmawiac o twojej orientacji milosnej, moze ta zaczepna rozmowa z mama byla dobrym momentem zeby wiecej porozmawiac. Piszesz jednoczesnie 'Corka nauczyla nas mowic otwarcie.' cos tu sie nie zgadza; piszesz tez zeby narod uczyc plakatam,oczywiscie czemu nie, ale ty tez zrob cos, zacznij od lekcji we wlasnej rodzinie. Jola

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy, prosciej powiedziec niz zrobic. Ja pamietam swoje wyjscie z szafy. Akurat Mama stala przed nia jak wypadalam. Dzieki Bogu dobrze wszystko. Pacjent przezyl i co jakis czas slysze, czy jestem dobra dla Oj, czy pomagam w kuchni..itd. Nie zlicze juz ile razy z tej szafy juz nie wypadalam, a wychodzilam jak kot od niechcenia..'Przeciez nie mowilem, ze chce wyjsc, ani wyjsc.. chce tylko popaczec jak czymasz drzwi' Zyje od 3 lat za granica i to spowszechnialo. I to jest takie 'uffffffffff..' I uwazam za heroiczny czyn wychodzenie z szafy w PL.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moje-zagubione-sny, masz racje zawsze latwiej jest powiedziec (doradzac) niz zrobic. Nie bylam w Polsce od wielu lat, w kraju w ktorym jestem nie ma problemu z odmiennoscia, wogole nie jest to zadna odmiennosc, to tylko ja tak niefortunnie napisalam. Jola

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko wskazuje na to, że jednak czegoś się Mama nauczyła. Świetnie skomentowała :)!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem czuje sie jak dezerter, ze wyjechalam, rowniez z tego powodu, zeby zyc 'normalnie'.

    OdpowiedzUsuń