sobota, 23 lutego 2013

Nowa moda na zimę!:)




Tym kawałkiem zarządzam wiosnę! Gdy go słyszę w moim sercu wiosna już zakwitła. Ćwierkają pierwsze ptaki, puszczają pierwsze pąki, rzeczywistość nabiera kolorów. Zima mi nie straszna w żadnym wypadku. Mając takie dźwięki w uszach spacerując wczoraj i dziś zima stała się wielowymiarowa, a śnieg urzeka swoim blaskiem jak wysokiej jakości srebro. Mroźny wiatr tylko wyostrza zmysły, niepewne śnieżne podłoże przypomina o tym by iść pewnie przed siebie, to nie upadnę, oj nie:)
Jak cudownie sobie przypomnieć jak to jest uśmiechać się do samego siebie, uśmiechać się sercem. Moda na tę zimę to ubierać się w uśmiech i pewność siebie! Jakie to zabawne i przyjemne tyle razy w ostatnim tygodniu usłyszeć komplementów, od starych znajomych, znajomych z pracy czy dziś - sąsiadki, która wymijając mnie obróciła się krzycząc "jaka z Ciebie kobieta wyrosła, nie poznałam Cię!" :) Nie macie czasami wrażenia, że każda sąsiadka z Waszej ulicy to jak Wasze druga mama? Dla mnie to była jedna z nich, a wypowiadając to zdanie nie miała pojęcia jak mi umila i tak już dobry poranek:)
Jak budujące widzieć, że ludzie też widzą mnie w inny sposób, widzą ten uśmiech chowany w sercu. Naprawdę, pewność siebie i zadowolenie z samego siebie to najlepsze ubrania jakie można na siebie włożyć wychodząc gdziekolwiek. Po co ja je tak długo w tej szafie trzymałam?:) Nie popadamy tu w narcyzm, oj nie:) Zwyczajny optymizm, wcielanie swoich postanowień w życie. Pamiętacie jak mówiłam, że wrócę do siebie, wrócę do bycia kimś od kogo nikt już więcej nie ucieknie, bo rozum mu tak podpowiada.
Dawno nie byłam tak konsekwentna i to zdecydowanie w moim życiu procentuje.
Pracuję więcej, ruszam się więcej, wychodzę więcej, złoszczę się mniej. Taki prosty przepis!
Czuję, że jestem zmianą, którą chcę widzieć w ludziach i innych to inspiruje, a to największy dar jaki można sobie sprawić.
Wyszłam dziś na zakupy licząc, że wrócę z jakąś dodatkową sztuką seksownej odzieży, ale takowe ubrania chyba się chwilowo na weekend z mojego miasta wyprowadziły, bo nic mi się nie podobało. Nie dzisiejszej mi:) Dlatego postanowiłam zainwestować inaczej w ciało i nadrobiłam kosmetykami. Uczta dla ciała, to też uczta dla duszy:)
Zamarynowałam mięso na przepyszną obiado-kolację tak, że wszystkim w domu już ślinka cieknie, a siostra specjalnie zostaje dłużej by móc skosztować tych dobroci.
Czego więcej mi dziś trzeba? :)

 Łapcie! Polędwiczki w sosie miodowo-musztardowym podane na rukoli :)

5 komentarzy:

  1. i od razu słońce świeci!

    OdpowiedzUsuń
  2. Stwierdzam z całą mocą, że polędwiczki wyglądają smakowicie, a co do zimy... mnie wcale nie przeszkadza, jutro po pracy pędzę poszusować na stok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Smacznie wygląda!
    Ciesze się,że powoli wracasz do siebie i że wiosna budzi się w sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega dawka optymizmu w twoim wpisie :)
    Ach, uśmiechaj się sercem dalej, a inni zaczną cię naśladować :)

    OdpowiedzUsuń