piątek, 14 stycznia 2011

trzykropek...

Spójrzmy na siebie. Biegamy w kółko. Ciągle w pośpiechu. Zawsze spoźnieni. Nazywa się to chyba wyścigiem szczurów, pogonią człowieka ku przyszłości i nowoczesności. Ale to czego najbardziej w świecie pragniemy to połączenie. Podczas wymijania, przebijania się przez pędzące tłumy wpadniemy na kogoś, kto wprawi nasze życie w zwolniony ruch. Jak na filmach. Wszyscy pragniemy dotyku. Chodzimy po ulicach, ocieramy się o siebie, wpadamy na siebie, nie czujemy. Prawda jest taka, że tak bardzo chcemy poczuc ten dotyk, że wpadamy na siebie z impetem, całą siłą, by poczuc cokolwiek. Oddziela nas od siebie metal, szkło, beton, telewizor, komputer. Tak jak w jednym z moich ulubionych filmów "Miasto Gniewu". Większośc z nas nie szuka taniej sensacji, nikt nie pragnie dramatu, chcielibyśmy komedii romantycznej albo chociaż melodramatu z happy endem. Dostajemy to, co nam się trafi. Chociaż niektórzy znajdują łącze. U niektórych zdarza się to od pierwszego wejrzenia bądź pocałunku, dla innych od pierwszego kliknięcia. Coś w środku krzyczy: to jest to! Ci to mają szczęście. Jak bohaterowie piosenek popowych. Dla większości z nas to nie jest tak romantyczne. To skomplikowane, zagmatwane. To kwestia właściwego czasu i utraconych szans. To możliwośc powiedzenia tego, co chcemy w odpowiednim czasie. Wielu z nas omija ten moment. To z nieuwagi, strachu czy braku wiary w siebie. Zamiast powiedziec to, co pragniemy najbardziej przemilczamy to albo wyrażamy trzykropkiem... Jakby w nim miała zawierac się cała prawda, którą boimy się wyrazic. Jeden emot bądź 3 kropki, to się nazywa nowocześnośc i postępowośc dzisiejszych dialogów. Interpunkcja stała się nośnikiem uczuc, a co z interrelacjami? Kiedyś miłośc to były piękne słowa zapisane w liście, dziś to sms albo status na facebooku. Czasami ludzie po prostu nie potrafią ze sobą rozmawiac, nie nauczyliśmy się tego. Tak jak ja z moją rodziną. Słowa czasami zawodzą, czasami nie przechodzą nam przez gardło, więc wolę kupic tacie i sobie piwo i posiedziec i pooglądac z nim snookera mówiąc o tym, że jednego dnia kupimy sobie taki stół. Mama ostatnimi czasy otwierała się przede mną coraz bardziej, opowiadała o swojej młodości, czego nigdy nie robiła. Nigdy nie wiedziałam jaką była nastolatką, jakie miała koleżanki, a dla mnie to fascynujące opowieści. Teraz znów się zamknęła. Milczymy w bólu, oglądając wiadomości, chociaż to dzieląc. I zamiast pójśc z nią pomilczec, a właściwie powiedziec jej co czuję, jak się martwię, jak tęsknię do złączenia, to siedzę tu i piszę o tym. Ciągle za czymś gonimy, może w końcu pewnego dnia to wszystko zwolni na moment, pozwoli się ułożyc, przeznaczenie dokona cudu i się z kimś połączymy. Może gdzieś w tym chaosie powstanie coś niespodziewanego, co popchnie nas do przodu, wstaniemy od tych komputerów i telewizorów. Gdy tak pomyślę, może wcale za niczym nie gonimy. Sztuką jest czuc, a nie udawac i chyba o to mi tutaj dziś chodzi. Kolejna karta książki mojego życia zapisana. Kończąc trzykropkiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz