poniedziałek, 6 grudnia 2010

szukając wektora miłości.


Mimo, że lipiec, sople z ust zwisają mi
Znów przywitałeś wiadrem z lodem
Zdusiłeś ogień choć się jeszcze trochę tlił
Spalam się każdego dnia przy tobie

W szparkę ust włożę klucz
Niech się cisza stanie
W szafce nóż chętny już
Gotów na rozstanie

Myślałam że przeczekam
Ten arktyczny chłód
Pod ciepłym kocem skulę kości
Pod biegunowym kołem czaję się jak tchórz
Szukając wektora miłości

Słowa tej piosenki brzmią w moim sercu od wczoraj. Wracając w śnieżycy do domu tytuł "Syberia" nadawał się idealnie. Czemu zaczynam tymi słowami? Bo, gdy myślę o tym, jakie kobiety mnie interesują to wiem, że na pewno nie takie. Nigdy więcej spalania się, arktycznego chłodu. Nie będę nigdy więcej "przeczekiwac" i liczyc na to, że ktoś coś, zrobi.
Pociągają mnie kobiety czynu. Nie te leniwe, bierne. Człowiek wiedzący czego chce od życia, nie taki, który codziennie ma na niego nowy plan. Człowiek mający mnóstwo planów ostatecznie kończy na niespełnianiu żadnego z nich. Nie wiem co takiego jest w kobietach ciężko pracujących, ale przykuwają moją uwagę. Staram się pamiętac, by nie mylic tego jednak z odpowiedzialnością.
Kobieta z pasją. Są kobiety, które potrafi nic nie interesowac. Są jednowymiarowe. Lubię kobiety, które dobrze znają się chociażby na jednej dziedzinie. Czy to książce, muzyce, filmie, bankach czy aparatach. Ktoś, kto potrafi się w coś zaanagażowac i byc temu wierny mnie przyciąga. Wytrwałośc i silna wola. Sama chętnie bym się ich nauczyła.
Często słyszę, że "moja kobieta musi byc inteligentna". Ciekawą mnie tu dwa słowa "moja" i "inteligentna". Co znaczy jedno i drugie. Nie lubię słowa "zdobywac", bo sugeruję ono przynależnośc, a nie można nikogo miec na właśnośc. Inteligentna? Większosc z nas chyba nie potrafi określic co ma na myśli. Dla mnie inteligencją jest pasją, jest nią samoświadomośc, zdolnośc obserwacji rzeczywistości i umiejętnośc rozmawiania o tym, co widzimy i czujemy. Kobieta, która potrafi wypowiedziec się na różne tematy. Taka, która przeczyta artykuł, obejrzy coś w wiadomościach i zapyta mnie o zdanie i sama będzie takowe miała. Kobieta, która rozumie, że konstruktywne dyskusje to nie są oznaki nudy, wyższości czy powagi, ale są częscią ciekawości świata.
Kobieta, która potrafi się dobrze bawic. Takie proste, a takie trudne. Są kobiety, które chcą Cię właśnie "miec", gdziekolwiek z nimi nie pójdziesz będą chciały czuc, że mają Cię w garści. Przez to popsują Ci zabawę momentem zazdrości, fochem.
Taka, które rozumie, że miłośc to nie chwilowy kaprys, która wie, że o uczucia trzeba walczyc, bo o miłośc zawsze warto walczyc. W takim razie powinna chyba miec w sobie mimo wszystko coś z romantyzmu. Powinna ją wzruszac natura, bo co innego na świecie istnieje tak prawdziwego? Każdego dnia widzę ile krzywdy się dzieje, ile kłamstw się wypowiada, to wschodzące słońce, gdy jadę do pracy jest tam zawsze i wzrusza mnie do łez.
Nie ufam ludziom, którzy nie płaczą. Albo gorzej, którzy twierdzą, że nigdy nie płaczą. Kobieta z pewną wrażliwością w środku. Tylko taka zrozumie moje częste łzy. Że nie jestem ani przewrażliwiona ani nadwrażliwa. Jestem prawdziwa. Często więc zadaje pytanie, co ludzi wzrusza i kiedy, jeśli, w ogóle płaczą. Nigdy więcej nie chcę w swoim życiu arktycznego chłodu. Jak ognia unikam osób wrednych, dokuczliwych. Nigdy więcej. Zdrowa zazdrośc, a nie taka, która nie potrafi Ci pogratulowac sukcesu, bo jest o niego zazdrosna. Nigdy więcej uniżania moim osiągnięciom. Proste komplementy i szczerośc. Szukam prostoty wielowymiarowej.

Kobieta, która jednego dnia zaszyje się ze mną w domu pod kocem i obejrzymy przy winie najsmutniejszy film świata, by się na nim wypłakac. Taka, przy której nie będę się wstydziła tych łez wylac. Kobieta, która będzie w najważniejszych chwilach mojego życia i będzie dzieliła smutki i radości. Taka co zrozumie, że czasami życie mnie nie cieszy. Że czasami kładę się na podłodze, gapię w sufit i czuję niemoc. I to nie dlatego, że ona nie daje mi szczęścia, ale dlatego, że pragnę go tylko więcej i tęsknię. Taka, która zrozumie, że mam werterowską duszę i choc nieważne ile będę wyglądac na silną i niezależną to jestem tym misiem pluszowym, który został rzucony w kąt. Kobieta, która zabierze mnie do kina, teatru, a na drugi dzień weźmie na lodowisko czy sanki i będziemy płakac ze śmiechu, że obie nie umiemy jeździc. Będzie pamiętac, że czasami te najprostsze gesty i czynności przynoszą więcej szczęścia niż planowanie wakacji za granicą. Kobieta, która wie, że czasami słowa nie są potrzebne, ale są momenty, gdy tylko ich potrzebuję. Kobieta potrafiąca przyznawac się do swoich błędów i zdolna do pracy nad sobą. Duma jest pociągająca póki nie przeradza się w narcyzm, więc schowanie jej czasem do kieszeni pociąga mnie jeszcze bardziej. Kobieta używająca słów "dziękuję, przepraszam, proszę". Proste? RZADKIE! za szczerośc oddam prawą rekę, słuch, powonienie.

Są takie?  

Sople z ust zwisają mi, ludzie w tą zimę są wyjątkowo chłodni. Radzę sobie jak na siebie świetnie, ale dopada mnie to. Zbliża się. Smutek na swój los. Na wszystkie te kobiety, które mówią, że żałują, ale nic z tym nie robią. Na tą, co krąży po moim osiedlu bojąc się odezwac. Na tą, co mówi, że tęskni, na tą co mówi, że, gdy nie może zasnąc wyobraża sobie cynamonowy zapach Świąt ze mną przy boku, bo myśli o mnie dają jej poczucie bezpieczeństwa. Na tą, co ociera się dłonią, patrzy głęboko w oczy, ale upiera się, że do 30stki nie wydorośleje. A ja mam dosyc czekania na kogokolwiek. Niech mnie szukają, walczą, nawet zdobywają. Codziennie powtarzam sobie, że warto, by nie zmieknąc.
czekając na wektor miłości.

http://www.youtube.com/watch?v=g_G--UV1D_4

1 komentarz:

  1. Zawsze wiedziałam, że nie ważne jaki związek, hetero, czy homo, wartości są takie same.
    Bardzo ważne jest uświadomić sobie czego się chce, a czego nie. I nie brać wszystkiego jak leci. Bo to do niczego nie prowadzi...
    Ola.

    OdpowiedzUsuń