niedziela, 4 kwietnia 2010

moja wiara obumarła.

Pytasz wciąż co tam u mnie czy coś
Czy zmieniło się tu, chyba nie
Znowu dziś chciałem odmienić świat
Ale z tego i tak nie wyszło nic

Smutna twarz, czy to już jestem ja
Czy to ten kogo ty tylko znasz
Ja i tak przecież nie zmienię się
Choćbym nie wiem naprawdę jak chciał

Tylko pstryk i już nie ma mnie
Czasem bardzo tego chcę
Zostawić wszystkich was
Szukam czegoś przez cały czas
Co zatrzyma mnie
Tylko pstryk i już nie ma mnie
Czasem tylko tego chcę
I już nie starać się
Siedzę sam w tej wieży bez dna
Dziś w kościele śpiewamy:
W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy
Często pytam siebie: z czego? Gdy własny brat obraca się przeciwko Tobie, jedzie po Tobie jak z gównem i grozi, że wyjawi Twoją orientację by Cię zniszczyc. Nie jest już moim bratem. Proszę bardzo, jakby i tak już cała rodzina nie wiedziała. 

Nie o tym chciałam...
Pojechałam dziś do kościoła pierwszy raz od bardzo dawna. Bo robię to tylko ma święta dla mamy. albo raczej, bo boję się reakcji i smutku mamy. Kościół? Co to dla mnie jest? Od dziecka pamiętam, że czułam tylko strach przed księżmi i konfesjonałem, tą wielką budowlą, pomnikami i obrazami zakrwawionego Jezusa. Bojaźń boża. mimo wszystko ją w sobie mam. Ale czy coś jeszcze? Czy mam wiarę? Przestałam regularnie chodzic do kościoła dosyc wcześnie. W końcu kościół przekreśla mnie ze względu na moją orientację. Nie jestem tam mile widziana. Nie wątpię, że istnieją księża, którzy wybaczają mordercom, pedofilom nawet, wystarczy, że okażą skruchę. Ja nie czuję, że moja miłośc do kobiety jest grzechem, więc nie mam z czego się wyspowiadac. Ostatnio w TV zapytano księdza jak przekonac ludzi do spowiedzi. Odpowiedział by głównie pamiętali, że księża to tylko pośrednicy. Prawdziwym sędzią jest Bóg. Więc staram się pamiętac o tym Bogu, by wierzyc jeszcze w cokolwiek.
Dziś kazanie nawet było inspirujące. Ksiądz porównał Zmartwychwstanie do wiosny. Gdy sadzimy ziemniaki w ziemii, tak jak, gdyby umarłe. I po jakimś czasie dla każdej rośliny wiosną następuje cud zmartwychwstania i ożywają. Czasem jednak taką roślinę przygniecie kamień i powstrzymuję ją od wybawienia. Kamień grzechu, nieczystości czy pijaństwa. Dla każdego kamień jest innym ciężarem. Jednak, gdy się go pozbędziemy w naszych sercach zagości wiosna i radośc. Miło było słyszec radosne kazanie ,wiosenne, a nie przypominające tylko o tej części, gdy zabijają Jezusa. Słowa były świeże i wysłuchałam do końca. Może nie sprawią, że zacznę regularnie chodzic do kościoła, jednak pierwszy raz od dawna ksiądz przykuł moją uwagę.
Ewangelia dziś mówiła by dążyc do nieba, nie do tego co na ziemii. Chciałambym trzymac się czasem stabilnie tej zasady. Nie czuc zawiści, nienawiści, nie przepełniac serca złościa i smutkiem. Potrafic się nie przejmowac bolesnymi słowami własnej rodziny.
Żyję w domu gdzie nie można nikomu ufac, w którym muszę się bac. Gdzie nie można wyrazic własnego zdania, a gdy masz nawet słusznośc to nikt Cię nie poprze, nie obroni. Tylko biernie stoi i patrzy jak Cię atakują, a Tobie głos się załamuję.
Od dziś mam o jednego brata mniej, nie ja o tym zadecydowałam, tylko on. Sku****!
Tak, bo moje święta są wesołe i radosne.

Ach, jaki to był celny strzał,
Tych kilka słów, tak prosto w twarz
Bo, gdy brat nawet nie jest Ci już bratem to naprawdę coś nie tak z tym światem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz