środa, 7 kwietnia 2010

czy ja się starzeję czy nadal głupieję?;)


dlaczego na straty mnie spisałaś?
jego wybrałaś
dlaczego pomyślałaś,że szczęścia Tobe dać już nie potrafię?
osądziłaś i tak surowy wyrok wydałaś
wszystko bym zrobiła
nas bym naprawiła
jak lew bym walczyła
jak szalony morderca
kuchennym nożem wszystkich powyżynała
zostawiła tylko Ciebie i mnie
dlaczego na straty mnie spisałaś?
żadnej szansy mi nie dałaś...

Cytuję siebie sprzed prawie 6 lat. Bo ktoś tutaj m przypomniał, że czasami warto spojrzec parę lat wstecz na swoje związki by uświadomic sobie jak zmienił się nasz stosunek do życia, samych związków, seksu i innych ludzi, można pokusic się o stwierdzenie, by zobaczyc jak dojrzeliśmy? To był moment kiedy rozpadł się mój pierwszy poważny związek. Pamiętacie tę chwilę? Kiedy wydawało się wam, że niebo i piekło zwaliły się wam jednocześnie na głowę? Myśleliście, że nie przeżyjecie, nie dacie radę, nie widzieliście w niczym sensu? I nagle co się stało? Poszliście dalej! Pewnego dnia obudziliście się i pomyśleliście: wyszłam z tego, jestem na drugim brzegu, może czas zasłużyc na szczęście i nie katowac się mizernością i bólem istnienia? 
miłość?miłość to takie popierdolone uczucie.łamie wszystkie zasady i prawa jakie sobie ustalasz.gdyby miłość była zbrodnią dostałabym dożywocie albo karę śmierci.miłość nie jest odważna.jest tchórzem.boimy się ją okazywać.boimy się mówić prawdę,bo kogoś 'skrzywdzić' nie chcemy.boimy się cierpieć.boimy się miłości.po prostu.bo zawsze łatwiej rzucić się do ucieczki niż rzucić sie w wir w walki,prawda?
Przez pewien czas miałam powyższe zdanie o miłości. Bo miłośc mnie okłamywała, raniła i zdradzała, sprawiała, że przeczyłam samej sobie i swoim wierzeniom, przez co straciłam do siebie szacunek, a poczułam nienawiśc. A podobno nie można kochac w pełni, gdy nie kocha się siebie...
Jednak z każdym nowym uczuciem, myślą, związaniem i rozstaniem, uświadamiamy sobie coś nowego. Zdajemy sobie sprawę, że miłośc nie zabija. Z początku groźnie osłabia. Potem myślimy: to żałosne. Tak się użalac, rozpamiętywac. Bo kiedyś ryczałam wniebogłosy słuchając słów piosenki : nie mów, że dzisiaj nie kończy się świat, że ból kiedyś minie, zagoi rany czas. Dziś moje rany w prawdzie zostawiły blizny, które czasami minimalnie się otwierają. Jednak wiem, że to co było nie powinno wracac i niszczyc tego, co teraz. Za dużo na to pracowałam. Za dużo się starałam. Chociaż czasami dopada mnie strach czy, aby na pewno jakoś dojrzałam czy po prostu wolę sobie tak wmawiac, by miec udany związek. Boję się, że moje dawne ja może wrócic i zniszczyc wszystko, co zbudowałam. Dojrzałam, bo nie zdradzam? Bo nie kłamię? Bo nie szukam uwagi innych, by się dowartościowac? Bo przekonałam się jak nawet najbliżsi mogą byc fałszywi i obrocic się przeciwko Tobie? 
Wolę myślec, że dojrzałam ( oczywiście jak na mój wiek, bo wiem ile mi jeszcze brakuję, choc myślę, że pełne dojrzewanie jest nieosiągalne;) w sposób taki, że w końcu zostawiłam przeszłośc za sobą. Przestałam za nią tęsknic i do niej wracac. Przestałam mówic: ucz się na błędach, ale faktycznie zaczęłam według tej zasady życ. Więc, gdy chociaż raz widzę, że powtarza się jakiś schemat z mojej przeszłości, toczę drobną bitwę ze swoim ja i wygrywam. Każdego dnia staram zmienic się na lepsze by pokochac siebie na nowo, podac sobie rękę z moim odbiciem, by nie ranic tych, ktorych kocham. Więc Wychodzę na drugi brzeg szczęśliwa, z ukochaną kobietą u boku, która szanuję mnie i kocha z wzajemnością i jest najprawdziwszą istotą jaką w życiu poznałam.
A wy? pamiętacie pierwsze łzy złamanego serca? Pozwalacie temu ingerowac w waszą teraźniejszośc? kochacie siebie? Myślicie, że znacznie dojrzeliście? Jestem ciekawa ilu z was czuło się kiedyś podobnie do mnie...
miłośc?
Gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz