niedziela, 28 września 2014

Na powrót rozczulone serce.

https://www.youtube.com/watch?v=lEp7_9IpP5Y



Jestem wdzięczna memu sercu. Przypomina mi o sobie kiedy odganiam się od niego jak od natrętnej i ospałej muchy mijającego lata. Sunę po kilometrach przywróconych obowiązków po powrocie do pracy i łapię się na myśli, że cała moja czułość już ze mnie wypłynęła, upłynęła, odpłynęła, utonęła. Że moja WSM wypisana węglem na opuszczonym budynku marzeń z dzieciństwa = Wielka Szalona Miłość już mi się przytrafiła i nie ma już czego dla serca wypatrywać i chodzę pogodzona z tą myślą. Wodę można spuszczać leniwie w wannie spokojnym nurtem albo wykręcać boleśnie jak z brudnej szmatki. Tak wiele razy czułam się już jak wykręcana ścierka do brudnych naczyń uczuciowych.

Ale jestem i niewiele mi potrzeba. Jestem wdzięczna. To uczucie obecnie wypełnia mnie po brzegi. Trudno wyprowadzić mnie z równowagi, nie przelewam ani nie rozlewam siebie, nie kipię złością, niczym poza spokojną wdzięcznością. Bawią mnie bezsensowne kłótnie. Cierpliwie wysłuchuje cudzych żali wylewanych przez słuchawkę lub na spotkaniu z przyjaciółmi. Dusza przeżyła swoje lata, wydłuża i wyprzedza życie ciała. Dlatego tak dobitnie zgadzam się ze słowami Meryl Streep i nieświadomie dawno je już sama w życie wcieliłam:
“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.
Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie spędzę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować. Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem, hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem. Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.
Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę, że w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“
Jestem gotowa na jesień. Nie boję się jej. Czekam na nią z bardziej otwartymi ramionami i kolorami w sercu niż na minione lato i wiosnę. Nie boję się chłodnego wieczoru, samotności pod kocem, ciepłem gorącego kubka, czytanej lektury, płaczu nad ulubionym serialem w odosobnieniu.
Moje wdzięczne serce pozwoliło dawno pogodzić się ze sobą i porażkami po wyboistej drodze jaką musiało przejść. Przytulam się czym i kim się da. Jestem wdzięczna sercu, że tak wiele widzę, tak wiele dobra potrafię wsiąkać ze spraw z pozoru błahych.

O ciepło mojego serca dbają drobne gesty, przypadkowe myśli, wyskakujące z zakamarków, przywołując nieśmiały uśmiech duszy.
W tym tygodniu był to zachwyt nad wschodzących słońcem, które, dla uważnych, wstaje ubrane w zupełnie inne kolory niż letnie słońce.
To fala nieustannych pomysłów i odżywionej pasji w swojej pracy, która skutkuje niesamowitymi rezultatami pośród uczniów. Inna organizacja pracy i konsekwencja w jej utrzymaniu działa cuda.
To oglądanie z dzieciakami Tom’a i Jerry’ego podczas zastępstwa na świetlicy i wspólne wybuchy śmiechu.
To sześcioletni O. który spędza ze mną godzinę na świetlicy i, choć go nie uczę na co dzień, nie odstępuje mnie na krok, gdy widzi na przerwie. To O. który dopiero po czasie pojmuje, że nie jestem uczennicą, ale nauczycielem w tej szkole i nie wyprowadzam go z błędu, gdy mówi do mnie na „ty”.
To O. bawiący się z dziećmi na placu zabawy, a ja pilnująca ich na ławce, kiedy to O. podbiega nagle, siada na ławce, kładzie mi głowę na moim ramieniu i oznajmia z bezwarunkowym bezpieczeństwem w głosie „zimno mi”. To ja, w chwili, gdy mały O. przypomina mi o całej czułości we mnie drzemiącej.
Bo Twojej czułości nie musi rozbudzić inny dorosły, płeć przeciwna czy ta sama. To może być mały gest, to może być chwila. Może to zmieniające kolor liście, podmuch ciepłego powietrza w nadchodzącym chłodzie. Wschodzące słońce. Uśmiech nieznajomego w samochodzie obok, stojąc na czerwonym świetle. Dla mnie był i ciągle jest to O. Nie wiem kto, kogo bardziej wypatruje na przerwie.
Ładuję akumulatory na różne sposoby. Ładuję czułość w siebie na nowo. Odnawiam siebie, która oddawała się osobom lub czynnościom, które nie do końca były nią.
Przytulam się wszelako. Przytulają mnie nowe piosenki. Przytulają mnie łzy wzruszenia na świetnej lekturze (Tutaj gorąco polecam nowość książkową w Polsce „Czarne Skrzydła” Sue Monk Kidd), o ciepło dba herbata z miodem, koc i grubsze skarpetki. Wracają do mnie nieśmiało łzy, które za długo chowały się po kątach ułudy wiecznej siły. Świadomie wybieram opuszczenie gardy. Płaczę, ale nie daję się temu zwariować i w tym utonąć. Wymijam ojca przypadkiem na ulicy. On mnie nie poznaje, wołam go. Nie widzieliśmy się trzy tygodnie, a mnie jednocześnie zasmuca i rozczula jego skrępowanie i próba podania mi ręki. Rozdzielenie sprawia, że ojciec w odosobnieniu dziczeje. Mało się odzywa, nie wie jak przywitać się z córką napotkaną przypadkowo na ulicy. Ale ostatni raz, gdy go widziałam, znalazłam książkę, którą teraz czyta. Ojciec czyta. To też mnie rozczuliło.
Przytulam się dobrą energią, którą staram się w sobie hodować. Czasem sny dają się we znaki. Nie wiem co ma oznacza sen, w którym trzymam zakrwawione ucho, które mi odpadło. Nie wiem po co śnisz mi się ty, ty, czy ty. Sny niepokoją, ale zaraz zasypiam i śni się nowy. Budzę się i nastaje nowy dzień, w którym kto wie, kto mnie znów zaskoczy. Co wzruszy, co przytuli, co rozczuli.
Zdradzę Wam sekret. Nic nie rozczula mnie obecnie bardziej niż ogromna pewność i chęć adopcji dziecka.
Wracam na kanapę i przytulam się nowym, polskim odkryciem muzycznym, które Wam gorąco polecam na chłodne wieczory. A wy myślcie ciepłe myśli. Razem ze mną. Jakoś potrzeba mi ich teraz.

https://www.youtube.com/watch?v=hFcxghIdPiM

Wybaczcie za znowu białe tło, ale za każdym razem, gdy wklejam cytat, to się niestety zmienia i nie przyjmuje moich zmian w tle i kolorze czcionki;/ Polecam po prostu zaznaczyć tekst przy czytaniu lub czytać na

http://infatuation-junkie.blog.onet.pl/2014/09/28/na-powrot-rozczulone-serce/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz