środa, 16 lipca 2014

Cielesna reakcja bezsłowna.

Nie rodzimy się ze słowami. Rodzimy się z płaczem i krzykiem. Nie umiemy „nazywać” od urodzenia. Nie wiemy jak wołać o jedzenie, pokazać  smutku, irytacji, brudnej emocji, więc płaczemy; nie wiemy jak wyrazić miłość, więc się przytulamy. Od urodzenia szukamy upustu emocji. Bez gestów, języka ciała, komunikacja nigdy nie jest pełna.

Słowa gubią, słowa mylą, słowa zwodzą, słowa się nie pokrywają. Można pisać, można rysować, można śpiewać, można cytować, można słowa samemu tworzyć, można, można, można… W świecie ciągle pojawiających się na rynku co nowszych komunikatorów, mamy ułatwione sposoby komunikacji międzyludzkiej. Ale czym są literki wystukane na monitorze? Skąd pewność, który „buziak” jest prawdziwym pocałunkiem, jak mieć pewność, że przesłany uśmiech nie kryje za sobą smutku, jak wierzyc czy smutna emotikona nie jest wymuszeniem wyrzutów sumienia?

Dziś się zastanawiam co sprawia, że wierzymy i się wzruszamy, co nas podnieca, co wywołuje łzy.

Bo przecież nie uwierzyłam, że Ona nie żyje póki nie zobaczyłam jak komuś innemu wali się świat, a nogi same mi omdlały. Nie potrzeba było słów.

Rozpłaczę się na widok ramion targanych szlochem niż na słowa „smutno mi, wiesz…”.

Rozerwie mi bębenki serca krzyk czyjejś rozpaczy.  

Nie uwierzyłam słowom: „nie, nie zdradzam Cię i nigdy bym Cię nie zdradziła”, gdy widziałam w jej oczach już inną kobietę. Język ciała zdradził zwodniczość słów.

„Kocham Cię” nie ma żadnej mocy, jeśli jest wypowiedziane gdzieś obok, a nie prosto w oczy i serce.

„Tęsknię za Tobą” nie liczy się tak bardzo, jeśli nie ruszamy się z miejsca by tę tęsknotę skrócić.

Wiemy przecież, że seks nie był oddany i szczery, jeśli tuż po nim, ktoś odwraca się do nas plecami, a nie ma ochoty obudzić się z głową opartą na naszym ramieniu.



Nie wierzę „nie masz pojęcia jak Cię pragnę”, gdy nie pokażesz tego w niecierpliwości dotyku i głodnych pocałunkach.

Pocałunek smakuje najlepiej, gdy dołączymy do niego niecierpliwie dłonie, westchnienia i jęki, a usta naturalnie obsuną się wyżej, obok, niżej, wszędzie.

Nie rusza mnie „chcę Cię bliżej poznać”, gdy ktoś boi się podnieść słuchawkę i zadzwonić lub nie potrafi zamilknąć i wysłuchać by poznać moją prawdę.

Słowa, słowa, słowa – często nośniki intencji bez pokrycia.

Dlatego „Co Ty ze mną robisz?!” nabrało pełnego znaczenia, gdy zakończyłaś je zdaniem wielokrotnie złożonym z pocałunków.



Słowa – gesty. Logiczna reakcja łańcuchowa, która porywa moje prawdziwe ja najgłębiej w otchłań kogoś.  

Nie mów, rób. Zrób mnie. Od nowa. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz