poniedziałek, 13 maja 2013

Na przekór zwątpieniu.

Zwątpienie to silna rzecz. Rodzimy się z tym, rozwijamy, dorastamy, dojrzewamy i umieramy. Przychodząc na świat płaczemy, bo wątpimy czy aby na pewno jest tu bezpiecznie. Strach i zwątpienie słabną, gdy położy się nas w ramionach matki. Uczymy się też już wtedy, że ciepło i troska drugiej osoby ratują nas od zagłady własnych wątpliwości już w pierwszych dniach życia. Wszystko testujemy na zasadzie zwątpienia. Nie wiemy, gdzie wylądujemy stawiając pierwsze kroki, nie dowiemy się czy smakują nam lody, póki ich nie spróbujemy, nie wiemy czy skok z wysokości boli, póki nie zeskoczymy z najwyższego stopnia schodów.

Zwątpienie jest bezustannie karmione przez ludzi dookoła nas, środowisko i nowe sytuacje, w których lądujemy. Będąc dzieckiem wątpimy czy ocena przyniesiona ze szkoły wystarczająco zadowoli rodziców, wątpimy czy nauczyciele widzą w nas jakikolwiek potencjał czy jesteśmy tylko zwykłymi szaraczkami ginącymi w tłumie przeciętności, wątpimy czy ktokolwiek w szkole lubi nas szczerze za to, jacy jesteśmy czy za to na kogo się kreujemy by być akceptowanymi. Wątpimy czy rodzice nas kochają, czy rodzeństwo szczerze wspiera i na kim wyląduje dziś pas bądź pięść ojca, w końcu na mnie, siostrze czy bracie…

Idąc dalej ku dorosłości dalej wątpimy w szczere intencje przyjaźni, w nasze zdolności i wybór drogi życiowej. Wątpimy czy wybieramy studia i zawód zgodnie z własnym sercem, rozumem rodziców czy bezwzględnością rynku pracy i zarobków bojąc się o swoje osobiste szczęście i spełnienie.

Obserwując historie pisane przez życie innych, śledząc media, wydarzenia polityczne i ze świata, wątpimy czy cokolwiek w dzisiejszych czasach jest prawdziwe, a nie kreowane przez sztuczną rzeczywistość i egzystencję podporządkowaną innym. Cały życie zdrowy rozsądek (a może chory?) uczy nas kwestionować swoje wybory i uczucia. Rzeczą ludzką jest błądzić. Sztuką wysublimowaną jest PEWNOŚĆ.

No bo jak wierzyć, gdy żyjemy w świecie patologicznej wręcz BEZWIARY? Jak uwierzyć, że dobrze wykonujemy swój zawód, gdy nie docenia się jego najważniejszej części, jak zaufać drugiemu człowiekowi, gdy przed chwilą ktoś inny nasze zaufanie zawiódł, jak pokochać bezgranicznie, gdy boimy się i wątpimy w rzeczy wielkie, jak nie wątpić we własną atrakcyjność, poczucie wartości i siłę, gdy zawsze pojawi się ktoś, kto zakwestionuje to wszystko? Jak wierzyć, że ktoś szczerze kocha i będzie kochał nas za to, jacy jesteśmy ze wszystkimi naszymi wadami i zaletami, kiedy ktoś nam ciągle przypomina, że nawet nie ocieramy się o perfekcję, a co dopiero normalność? Jak wierzyć w sukcesy i szczęście, jak ciągle podkreśla się porażki i nieszczęścia?

„Dziś rano doszło do strzelaniny w… Wybuchła bomba…wybuchł pożar…dziś biometr niekorzystny…” A czemu nie: „Otwarto dziś ogień w centrum handlowym, bądźmy myślami z ofiarami i ich bliskimi i zastanówmy się, co możemy zrobić by temu zapobiec, nie będziemy karmić nienawiści nienawiścią. Dziś nie wybuchła żadna bomba w Iraku i oby żadna nie musiała już wybuchać. Ugaśmy pożar nienawiści, wyjrzyjmy poza chmury własnych obaw i złych humorów i odszukajmy promienie słońca w sobie, drodzy widzowie.”

Jak zatem wierzyć w szczęśliwe zakończenie, gdy droga do niego jest długa i kręta, a dusza już zmęczona trudami podróży? Co jest kluczem do sukcesu? Obojętność, egoizm, narcyzm, optymizm? Znów powiem – samoświadomość. Świadomość, że to wszystko się wydarzyło, się dzieję i dziać się będzie, ale nie umrzemy z tego powodu. Świadomość, że każdy z nas z natury jest istotą powątpiewającą i marudzącą, ale nie ma w tym nic złego, bo czyni nas to, przede wszystkimi, istotami rozumnymi i myślącymi. Gdy trudno usłyszeć PEWNOŚĆ i WIARĘ, to docieram do głębi i słucham swoich instynktów, bo to, co pierwotne, nie znaczy, że jest przestarzałe i mylne. Jeśli brak nam siły w sobie i potęgi samoświadomości, to nie zapominajmy o innych. Nie bójmy się wyciągać ręki po pomoc. Bo czasami nie ma nic bardziej pewnego, pchającego do przodu i dającego wiarę, jak ciepło i troska drugiej osoby, jak ta odczuwana zaraz po narodzinach. Dorastając uczymy się przecież, że przytulać można nie tylko fizycznie, ale i słowami, ciepłem w głosie i spontanicznym śmiechem.

Choć dookoła zrobiło się ostatnio cicho, to ja dziś nie wątpię i nie zwątpię ŻE:

- czeka mnie w życiu ktoś, kto czekał na mnie równie długo jak ja na Nią,

- zobaczę te miejsca, których jeszcze nie widziałam,

- zrobię w życiu coś, co będzie mieć wielkie znaczenie dla mnie lub innych,

- uczynię kogoś szczęśliwym na przekór zwątpieniu,

- jestem inteligentna,

- jestem atrakcyjna,

- potrafię wzbudzić wiarę w ludziach,

- potrafię rozśmieszyć do łez,

- potrafię przebić się przez wszystkie czarne chmury ludzkich obaw,

- potrafię płakać, wzruszać się, śmiać się, wkurzać, złościć, kłócić, wątpić i odzyskiwać wiarę, nienawidzić i kochać jeszcze bardziej.

I dalej wierzę, że po drugiej stronie czekania, czeka mnie coś wyjątkowego.

Because „when I know something, I know it”:)

4 komentarze:

  1. Ja na przykład boję się samotności. Okrutnie. To uczucie, które powoduje, że zaczyna się efekt domina. Boję się każdego dnia. I tylko bliska osoba, ktoś kto pokocha mnie całym sobą, bezwarunkowo, może sprawić, ze ten strach odejdzie. Tak to czuję dzisiaj....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dzieci. Wiem. One trzymają mnie w pionie. Ale jest strach o nie własnie... o to, ze jeśli mnie zabraknie za wcześnie... Ehh... Nie potrafię tego sensownie wyjaśnić. Potrzebuję kogoś kto mnie dopełni. Kogoś kto da mi siłę. Kogoś kto pomoże mi w trudnych chwilach. Kogoś kto ogarnie to życie razem ze mną. Cholera... Jestem silna przecież, a jednak szukam bliskości drugiego DOROSŁEGO. A dzieci, prawie dorosłe, a jednak jeszcze dzieci, patrzą we mnie jak w obraz. I widzę w ich oczach podziw i wiarę... Ja, ich mama, jestem fajna :)

      Usuń
    2. Mam jednak nadzieję, cytując Ciebie, że jeśli czekam to się doczekam :) I że po drugiej stronie czekania czeka mnie coś wyjątkowego :)

      To się rozpisałam... :)

      Usuń
  2. Tylko głupcy nie wątpią, zwątpienie wbrew pozorom jest oznaką zdrowego i trzeźwego umysłu. A to, że na tym świecie nie jest bezpiecznie - chyba czujemy już w brzuchu u mamy. :)

    OdpowiedzUsuń