niedziela, 19 maja 2013

Lekcja równości.




„Lekcja równości” tak brzmi tytuł podręcznika wydanego przez Kampanię Przeciw Homofobii pod patronatem Związku Nauczycielstwa Polskiego. Podręcznik ten ma na celu pomóc nauczycielom wspierać uczniów homoseksualnych i walczyć z przejawami dyskryminacji w szkołach. Jako nauczyciele powinniśmy stać na straży równości w każdej sferze. Ale wydaje się że, genetycznie jesteśmy do tego niezdolni. Potrzeba dużo samozaparcia i ogromnej konsekwencji. Nie traktujemy uczniów równo. Nie oszukujmy się. Niegrzeczny uczeń nie dostanie tyle sympatii, szacunku i uwagi, jak ten grzeczny, przykładny i sumienny. Mamy bronic uczniów przed dyskryminacją, my dorośli siebie też powinniśmy. Dyskryminujemy ze względu na ubiór, makijaż, odwagę poglądów i ich otwartego wyrażania. Odwagę uważamy za cynizm, wywyższanie się i brak pokory. Zamiast chwalić indywidualność nauczyciele często, świadomie bądź nie, zabijają ją w zarodku. Brawa dla silnego ucznia, który się nie ugnie.


Pracując w miejscowości do 5000 mieszkańców trudno wyplenić wszelaką dyskryminację. Ludzie żyją plotkami i ubliżaniem sobie nawzajem, jakby to było ich niedzielne popołudniowe hobby, a dzieci co innego robią jak się również tego uczą, przesiąkają tym jak zarazą. W szkole mamy jedną zdeklarowaną lesbijkę. Jednak nikt jej orientacji nie traktuje poważnie i może dlatego nie ma u nas objaw przemocy wobec jej osoby. Ale czy śmiech nauczycieli, i co za tym idzie uczniów na to patrzących, że dziewczyna nie wie o czym mówi i robi z siebie pośmiewisko i szuka lansu swoją orientacją jest dopuszczalne? Czy mam biernie stać, gdy siedmiolatek wyzywa sześciolatka od Żyda, a chłopca z ciemną karnacją nazywa się murzynkiem bambo i przez chłopców, którzy się przytulili korytarz rozbrzmiewa głośnym „pedały, pedały, bleeeee!” ?


Wyżej wymieniony podręcznik wzywa do akcentowania postaci homoseksualnych w historii i literaturze jak np. Maria Konopnicka. Nasza patronka, a ja nie wyobrażam sobie porozmawiać z dziećmi w Dzień Patrona, że Pani Maria kochała kobiety i nie ma w tym nic perwersyjnego, chorego i złego. Dlaczego tak jest? Dlaczego panicznie boję się być strażnikiem równości? Uderzyło mnie to na piątkowej lekcji z 9latkami. Martynka, wydawało mi się grzeczna, empatyczna dziewczynka, przerywa mi lekcje głośnym krzykiem „gej, gej, gej bleeee!” wywołując poruszenie i falę tych samych reakcji wśród dzieci. Wstałam, przyjęłam postawę defensywną i pytam „Martynka, kto i dlaczego jest gejem?” – „Przemek, bo przesłał buziaka Piotrkowi!”. Dzieci w śmiech pogardy i obrzydzenia. Pytam poważnie zatem: a co w tym złego? Myślicie, że bycie gejem i lesbijką jest zaraźliwe jak was się dotknie? Odpowiedziała głucha cisza. Martynka spuściła głowę. Dodałam „nie wiem czego uczy was się w domu, telewizji, jakich opinii słuchacie, ale bycie gejem nie jest chorobą, tak jak człowiek rodzi się z białą lub czarną skórą, nikt tu niczym nie zawinił i nie powinno się za to nikogo obrażać”. Dzieci spojrzały na mnie, Pani, która zazwyczaj tylko się śmieje z nimi, dała im lekcję tolerancji w poważnym tonie. Przestały się śmiać i powiedziały „ma Pani rację, ja też nie uważam, że to choroba proszę Pani! Mnie tak w domu nie uczą!” Dodał następny. Poczułam potęgę autorytetu. Bo dzieci patrzą na nas, na dorosłych i szukają wzorców i źródła nauki. Najważniejsze lekcje to nie to uczące ułamków, gramatyki czy ortografii, ale te uczące empatii, uczuć i życia dorosłego.


Wiecie co jest przerażające? Że mnie ogarnęło przerażenie – co jeśli, któreś z tych dzieci wróci do domu i opowie lekcję angielskiego, a w poniedziałek zawita oburzony rodzic, który nie życzy sobie by jego dziecko takich rzeczy w szkole uczono. Co ludzie o mnie pomyślą?


Bo Polak ma zakorzenione poczucie winy, ja mam na pewno. Ale co się dziwić skoro wychowałam się w domu, gdzie Żydem nazywano członka rodziny, który dawał skąpe prezenty, ojciec zawsze mówił, że zabije jak któreś z nas przyprowadzi „asfalta” do domu jako partnera/kę, i jak dziś pamiętam, mama mówiła, że pedałów „powinno leczyć się elektrowstrząsami i zamykać w pokojach bez klamek”…


Mnie też nie nauczono tolerancji, sama musiałam się jej nauczyć, może to zrobił, któryś nauczyciel, a ja nawet tego nie pamiętam? W każdym bądź razie, poczułam, że ja muszę pamiętać i nawet jeśli ktoś, jakiś rodzic, współpracownik sprzeciwi się mojemu poglądowi, to muszę za nim stać murem, nie zawahać się, bo wtedy stracę szacunek do siebie. A tego dzieci uczyć też nie mogę.

11 komentarzy:

  1. "Dyskryminujemy ze względu na ubiór, makijaż, odwagę poglądów i ich otwartego wyrażania. Odwagę uważamy za cynizm, wywyższanie się i brak pokory." Oj kochana, tak robią dzieci, tak robią dorośli i robią to wszędzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Pewnie któryś rodzic:P nie wiem właśnie co tu się stanęło i nie mogę tego odkręcic :P

      Usuń
  3. Jeśli my dorośli rozpoczniemy pracę od siebie to z łatwością zarazimy dobrym duchem innych, młodszych, malutkich i troszkę większych. Ale sami musimy nabyć pewną życiowa mądrość, czytać, szkolić się, doświadczać...
    Bo czy długie włosy mojego syna i spodnie rurki, które nosi świadczą o tym, że nie jest męski? Czy to że moja córka uwielbia sporty ekstremalne (karate, wspinaczka itd) świadczy o tym, że pozbawiona jest dziewczęcości? Nie!!!! A jednak tak postrzegani są często młodzi ludzie przez nas - dorosłych.
    Dajmy dzieciakom dobry przykład, bądźmy sprawiedliwi, oceniajmy po tym co w głowie a nie po tym co na niej :) I wszystko będzie ok :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wstyd się przyznać, ale z KPH spotkałam się po raz pierwszy. Obejrzałam na YT kilka filmików. Na "Rodzice odważcie się mówić" polały się łzy wzruszenia.
    Żyję w środowisku, w którym orientacja inna niż hetero jest nie do przyjęcia. Ubolewam nad tym. Dobrze, że wychowano mnie w rodzinie otwartej na wszelkiego rodzaju inności. Dlatego też moja młodzież nie ma problemu z akceptacją tego, co według nas jest normalne, a według większości - nie do przyjęcia.
    A wystarczy po prostu wyobrazić sobie, że mamy dziecko homoseksualne. Jak byśmy się zachowali? Jak bardzo balibyśmy się o nasze dziecko? Co zrobilibyśmy, aby było szczęśliwe?
    Ehh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma co się wstydzic, ważne, że nadrobiłaś zaległości, na tym samym filmiku też uroniłam łzy:)
      I tak jak mówisz kochana, wszystko mogłaby uratowac empatia, jedna myśl "co gdyby, ktoś w rodzinie kogo kocham byłby homoseksualny? Czy też bym się odwróciła czy walczyła jak lew o jego/jej szczęście i szacunek?

      Usuń
  5. Szczerze?Też się przyłapuje na tym,że nie mam wyrozumienia...ogólnie.Nie mam cierpliwości do dzieci,ludzi starszych na przykład,ale na tym się kończy.Nie oceniam,nie dyskryminuje,po prostu zauważam tę inność a co więcej uderza we mnie moja postawa i staram się "naprawiać" własnie siebie.Więc zacznijmy od tego,bo z tego co zauważyłam,to w naszym kraju łatwiej jest zauważyć źdzbło w oku bliźniego niż belkę we własnym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od naprawiania siebie zaczynamy zarażanie innych swoją postawą :)
      Temat KPH nie jest poruszany w szkołach. Przepytałam na tę okoliczność wczoraj swoją młodzież. Owszem, wiedzieli o czym mówię, ale w szkołach nikt z nimi nie rozmawia na ten temat. A szkoda. Dlatego też przesłałam młodzież po filmiku :) Niech obejrzą :) Wiem jednak, że mają znajomych homoseksualnych więc dla nich to żadna nowość ani odkrycie roku :)

      Usuń
  6. No właśnie, co to się stało z tym Twoim postem? Jakaś bakteria chyba...:P
    Kawa oczywiście aktualna :) Niebawem wakacje, więc jeśli masz chęć i dobry humor możemy się spotkać :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeszcze poprosze o adres mailowy,bo rozsyłam zaproszenia :)

    OdpowiedzUsuń