wtorek, 8 stycznia 2013

Lesbijka?! A nie wyglądasz!


„Ty też lesbijka? A nie wyglądasz! Ale ten świat mały” – powiedziała przesympatyczna dziewczyna pod moim adresem. Usłyszałam to podczas zabawy sylwestrowej na wrocławskim rynku, gdzie pośród tak wielkiego tłumu okazało się, że bawię się obok grupki dziewczyn swojego pokroju z ŁodziJ
I to było pierwsze zdarzenie, które zaczęło falę przemyśleń w tym temacie tego roku. Słynne porzekadło, nasze babcie, prababcie, mamy mówiły nam zawsze by nie oceniać ludzi po wyglądzie. Don’t judge a book by its cover. Ale ilu z nas nie weźmie do ręki książki, której okładka z daleka mu się nie podoba? Niestety tak samo postępujemy z ludźmi.

Nasz wygląd to zaledwie zarys, powłoka naszej osobowości i tego co sobą prezentujemy, a zadziwiająco wiele od niego zależy. Pracując w szkole codziennie spotykam się z ostrą oceną wyglądu człowieka. Rodzice oceniający innych uczniów i nauczycieli, dzieci oceniające siebie nawzajem i nauczycieli i nauczyciele oceniający uczniów i siebie nawzajem. Nigdy nie przerywające się koło. Z wyglądem nakazuje się nam być ostrożnymi, nie odstającymi od reszty. Nasz wygląd może być naszą ucieczką bądź zagładą. Jeśli człowiek chce być poważany musi takowo wyglądać. Prezes nie może chodzić w wytartych spodniach i T-shirtach. Nauczycielka by mieć szacunek i sympatię uczniów musi znać się na markach i nie nosić jednej pary butów, ale gdy robi się za modna staję się obiektem kpin i zazdrości współpracowników i rodziców. Ogólnie rzecz biorąc kobieta bądź mężczyzna ubierający się zbyt modnie, drogo, seksownie czy przystojnie osądzani są jako próżni, mało inteligentni, „pustaki”. Trudno im sprzedać komplement by nie karmić ich próżności, prawda? Może niektórzy faktycznie tacy są, ja jednak przede wszystkim gratuluję, a jedyne czego im zazdroszczę to przede wszystkim pewności siebie, pewności swego ciała i wdzięków i umiejętności tego idealnego odwzorowania w garderobie. Ja przestałam się przejmować co ludzie powiedzą. Zakładam coś w czym poczuję się piekielnie seksownie w jeden dzień, by na drugi dzień wskoczyć w trapery i szerokie spodnie, a i wtedy może bić z nas seksapil. Ubiera nas osobowość, nie cechy zewnętrzne.

Oczywiście są osoby, które świadomie wybierają daną subkulturę by wyrazić siebie wyglądem. Przedstawię Wam przypadek dziewczyny, która przybyła w tym roku do naszej szkoły. Uczę w niewielkiej miejscowości, gdzie trudno o jakieś wielkie sensacje czy szokujące modowe kreacje. Aż tu nagle pojawia się dziewczyna z mocnym makijażem, glanami, ćwiekami, poczochranymi włosami z notesem pełnym niepokojących rysunków w ręku, z którym nigdy się nie rozstaje. Nauczyciele i rodzice zaczęli jej to wszystko powoli zabierać. Zakazany jest u nas mocny makijaż, więc po dwóch tygodniach w końcu się poddała i przestała malować, stonowała również garderobę. Zaczęto snuć o niej różne opowieści, poczynając od tego, że się tnie, kończąc na tym, że jest lesbijką. Ja dawno nie widziałam po prostu kogoś, kto tak bardzo żyję w swoim świecie nie przejmując się opinią innych. Kroczy ze swoim notesem ze słuchawkami w uszach po korytarzu, nie ma prawie kolegów i koleżanek, wielu nią gardzi, nie przejmuje się szczególnie ocenami, choć jest piekielnie inteligentna i mogłaby mieć same 5tki. I wczoraj debatowano nad jej zachowaniem podczas rady pedagogicznej. Zdania były podzielone, bo wielu chciało dać jej bardzo niskie. Wtedy zapytałam za co? Za to, że jest po prostu trochę dziwna i inna i nas to drażni i uczniów? Można oceniać jej nieprzygotowanie do lekcji, ale nie mamy prawa wystawiać jej oceny za garderobę, styl czy poglądy. Ale my robimy to codziennie, w każdym wieku, każdym miejscu.
Wygląd tak wiele mówi, ale może być jednocześnie tak omylny. Dla wielu nasza skóra, nasze ubranie to skorupa, nasze schronienie. Ja swojej urody nie wybrałam, jednak sprawia ona, że niefortunnie bądź fortunnie ukrywa ona za mnie moją orientację. Nikt wymijając nie pomyśli, że ta kobieta w długich brązowych pofalowanych włosach, butach na obcasie, torebką pod ręką i obcisłych spodniach jest lesbijką. Wymijając siebie na ulicy nie rozpoznamy kto jest śmiertelnie chory, nie odgadniemy komu właśnie ktoś złamał serce, kto kogoś stracił, kto kogoś zranił. Może pokaże to nam wyraz twarzy, ale nie wygląd. Dlatego tak fascynująca i pouczająca jest dla mnie bezustanna obserwacja ludzi. W sezonie oscarowym pożeram filmy i poruszył mnie dogłębnie film "Sesje", gdzie ukazana jest postać chorego na polio poety Mark’a O’brien’a. Nikt patrząc na niego nie myślał, że jest przezabawnym, szarmanckim i czarującym mężczyzną, który okaże się świetnym poetą i mężem. Takie postacie, tacy ludzie inspirują człowieka by nigdy nie patrzeć NA ludzi tylko W ludzi. 

Lesbijka!? Nie wyglądasz!

Nauczycielka?! Nie wyglądasz!

Choć mają to być i są to komplementy, to chciałabym czasami jednak „wyglądać” i nie być zmuszona się  ukrywać, bo mój wygląd jest dla mnie zbyt „wygodny”. Przestać być niewidzialną. Jak rodzic w tym krótkim spocie o niewidzialnych rodzicach homoseksualnych.



Oglądając go dziś po raz kolejny przypomniałam sobie o uśpionej tęsknocie. Kolejnej rzeczy, której po wyglądzie nie widać i ludzie w pracy oceniają mnie jako kobietę pragnącą niezależności i nie pragnącą dzieci.
 A ja dziś tęsknię za mym nienarodzonym, nie poznanym, nie przytulonym jeszcze dzieckiem. Ja – niewidzialny rodzic.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                        

14 komentarzy:

  1. Masz raka- no co ty? Nie wyglądasz...a jak wyglada rak? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała kwintesencja głupiego oceniania po wyglądzie:)

      Usuń
    2. właśnie.
      przecież na urodę nie choruję;)

      Usuń
  2. Przepraszam, a jak byś chciała wyglądać? Jesteś piękna i młoda, dobra i wrażliwa. Reszta nie ma najmniejszego znaczenia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze! A jak masz wyglądać? Czy każda feministka, bądź lesbijka to babochłop? Każdy gej jest zniewieściały? To durne stereotypy. A dziewczynę podziwiam. I trzymam za nią kciuki. Moja córa również wyróżnia się z tłumu. I ma na to totalny zwis.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Poruszyłaś temat rzekę, coś co przez całe moje życie się przewijało i przewija dalej, chociaż obecnie w nieco mniejszym stopniu. Ocenianie po wyglądzie - przynajmniej w moim przypadku osoby niepełnosprawnej - to chyba największy problem. Ludzie widzący tylko niepełnosprawność, tą inność, sprowadzający wszystko do jednego. Wiele lat nie potrafiłem sobie z tym wszystkim poradzić. Ta zewnętrzna, powierzchowna ocena potrafiła ranić, dołować, sprawiać, że sam zacząłem wierzyć, że tak właśnie jest, jestem na marginesie i tam moje miejsce. I tylko cud, a może zbieg okoliczności (albo i jedno i drugie) spowodował, iż poznałem swoją obecną żonę, która dostrzegła to, czego już sam nie dostrzegałem. Miałem szczęście, inaczej, pewnie nawet tego komentarza nie byłbym w stanie napisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są ludzie, którzy nas podnoszą, widzą w nas to, czego my boimy się dostrzec bądź nie chcemy, cieszę się niezmiernie, że taką osobę w swoim życiu znalazłeś:) Mam nadzieje, że nabrałeś już do tego wszystkiego, całego oceniania dystansu:)Bo jesteś Wielki:)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ocenianie po wygladzie, jakie niesprawiedliwe, mylne, niewlasciwe, ostatecznie zaklepalo moja decyzje ucieczki z Polski. Mieszkalam w malym miasteczku i dla rodziny, znajomych i innych wokol za dlugo chcialam byc dziewczyna, moj ubior, zachowanie byl niewlasciwy na moje prawie 30 lat, doslownie dusilam sie wsrod nich.
    Tutaj w Australii jest taka mieszanka ludzi-narodowosci, ze nie sposob nie wygladac inaczej i jest to po prostu zwyczajne, tak ma byc i nie zwraca sie na to uwagi.
    Od niedawna jestem fizycznie niepelnosprawna, najpierw nie chcialam wozka inwalickiego, wolalam siedziec w domu, ale kiedy w koncu odwazylam sie ruszyc na zewnatrz zrozumialam ze wcale nie jestem taka inna zeby nie pojsc-wjechac do kina, teatru czy kawiarni albo restauracji. Szara Mysz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Australia, ah piękne miejsce:)Ile lat już tam mieszkasz?:) Bywasz jeszcze w Polsce?:)
      Cieszę się, że Szara Myszka jednak postanowiła wychylic się zza miotłe i wyjśc do ludzi, bo tak jak mówisz, wcale nie jesteś inna, inni mogą starac się tak na Ciebie patrzec i dac Ci to odczuc, ale to nie ujmuje Tobie niczego w żaden sposób:)
      Na czym zatem ostatnio byłaś w kinie?:)

      Usuń
    2. Jestem tutaj w Melbourne od 1989 roku, nie bylam w Polsce nawet na krotko, tak postanowilam zanim wyjechalam, rodzice nie zyli, a dalsza rodzina jak ciotki, wojkowie i kuzynostwo nigdy nie bylo mi bliskie a raczej ja nie bylam im bliska. Przyjaznie ze studiow byly tak wspaniale, bardzo specjalne, ze tak je chcialam zachowac w pamieci, dlatego na koniec studiowania zerwalam kompletnie.

      W kinie bylam koniec listopada na The perks of being a wallflower, pisalas w poscie Seson oskarowy, a w grudniu na Argo tez pisalas, zadowolona z obu, pierwszy b. bliski sercu drugi troche trudny w temacie.
      Dzisiaj bylam na lunchu ze znajoma Australijka, prowadzimy wielkie dyskusje, miedzy innymi poruszylam temat Twojego ostatniego postu i ona i mowi ze tutaj tez sie ocenia ludzi po wygladzie, w kazdym razie w przyszlym tygodniu planujemy isc na Quartet, taki tytul jest tutaj, pamietam ze pisalas. Z dawniejszych filmow w 2011r. bardzo mi utkwil film The King Colin Firth jako krol byl fantastyczny, tez uwielbiam film o prawdziwych ludziach, wydarzeniach.
      Wczoraj bylam w teatrze na Jersey Boys -musical, wspaniale piosenki z lat 60tych, jeszcze mam w glowie Sherry, inne juz mnie nie przesladuja tak pozytywnie, ale byly piekne nawet w tytule Big girls don't cry, Can't take my eyes off you i byla to premiera. I Szara Mysz na wozku inwalickim byla w czwartym rzedzie.

      Usuń
  7. Moja kochana..."Nie szata zdobi człowieka" jak mawia mądre przysłowie, ale jak to w życiu bywa ludzie mądrości nie słuchają... Moja mamusia na mojego pierwszego irokeza na głowie zareagowała prawie zawałem serca, choć zrobiłem go w wakacje by nie narażać się w szkole. Pamiętam jej słowa: "Syneczku czemu chcesz być kryminalistą..." i takie tam bzdety o maku i kleju zasłyszane od sąsiadek... Dzisiaj wspominamy czasem tamtą paczkę, która moich rodziców przyprawiała o ból serca : oficer policji, lekarz, właściciel firmy, Pani stomatolog... wszyscy wyszli na ludzi, choć otoczenie nie dawało nam wtedy żadnych szans, nie mieliśmy wyglądu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój post zaciekawił mnie już na samym początku; od razu pojawiło się mnóstwo myśli, spostrzeżeń, wniosków. Do momentu aż obejrzałam przytoczony przez Ciebie spot. Zaniemówiłam.
    Moja tolerancja odkąd pamiętam sięgała par homoseksualnych, nigdy nie miałam z tym problemu. Ale adopcjom dzieci przez takie pary zawsze się sprzeciwiałam. Po tym spocie zamilkłam. Naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubimy patrzec na różne sprawy z własnej perspektywy. Jednak siła empatii ma wielką moc, potrafi wiele zmienic, jeśli ktoś ma otwartą duszę, Cieszę się, że taką posiadasz:)

      Usuń