piątek, 27 lipca 2012

Naga masa ciała.


Jako nauczyciel wydaję mi się, że jestem tym z powołania. Marzy mi się zawsze zrobic lekcję poza tą podręcznikową na temat kanonów piękna i zaniżania samooceny nastolatków. Każda lekcja powinna miec wstęp, rozwinięcie i zakończenie. Jak dobry film czy książka. Zaczęłabym od prostych zdjęc ukazujących różne kanony piękna by każdy się zastanowił co widzi. Potem zasięgnęłabym insipracji od piosenek dotyczących oceniania po wyglądzie. Zawsze są to te dwie piosenki. Teksty są dosyc, myślę, zrozumiałe, a przekaz i teledyski wystarczająco docierające do serc ludzkich. Zakończyłabym drastycznymi tematami, które wypływają z ludzkich kompleksów napędzanych przez media i ludzi nas otaczających.

Wiem, że przyjdzie klasa z którą taką lekcję będę mogła zrobic i wszyscy wyjdziemy z niej zamyśleni, ale jednak silniejsi, piękniejsi...

Mi całe życie mówi się, że jestem ładna, piękna, niesamowita, ale zawsze doczepi się człowiek czegoś. I jestem osobą, która niestety częściej słyszy to coś niż całą resztę pustych komplementów nie popartych konkretnymi przykładami. Kocham swoje serce, jednak często przekrzykuje je rozum.

Przedwczoraj pierwszy raz kąpałam się o pólnocy w jeziorze nago. Człowiek pomyślałby, że powinno to byc niesamowicie wyzwalające uczucie. Było zabawne, było pierwsze, samo fizyczne uczucie może i było wyzwalające, ale po chwili stało się przytłaczające, gdy po chwili wskoczenia do tej wody słyszy się uszczypliwości na temat częsci ciała, do których mamy sami największe pretensje. Byłam twarda, odpierałam atak, broniłam się, ale w środku coś bolało. Jak zawsze.

Zjadłam właśnie jogurt po bratanku, który nie miał już na niego ochoty, wcześniej grilla i dwa piwa przełknęłam. Spojrzałam na partie brzuchowe i po raz kolejny pogardziłam sobą. Ale czy pogardziłam, bo się sobie nie spodobałam czy dlatego, że może jutro na grillu w strojach kąpielowych przy basenie ktoś jutro znów bezmyślnie wypomni te dwa kilogramy więcej masy ciała?

Naprawdę chciałabym miec tyle siły i dystansu w sobie by móc to zdanie miec za swoje motto : "To nie jest żaden tłuszcz! To "erotyczna powierzchnia użytkowa"!"

Jakkolwiek banalnie to brzmi:

People are all the same
And we only get judged by what we do
Personality reflects name
And if I'm ugly then
So are you


7 komentarzy:

  1. Pfff! 2 kilogramy. Też mi coś. A co powiesz na 30? I mimo, że nie rozbiorę się jutro nad jeziorem postanowiłam, że to ja i tylko ja będę miała prawo do oceniania siebie. I mam w nosie co myślą inni.
    Dałam sobie dzisiaj pół roku na pozbycie się tego nadmiarku. Ale to była jedynie moja decyzja, a nie efekt czyichś przytyków. I Ty też powinnaś myśleć za siebie, a nie słuchać heroldów tego świata.
    To byłam ja. Ola :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co do lekcji, tego mi brakuje w systemie edukacji. Mądrych lekcji wychowania, zachowania, etyki, tolerancji, pokazywania dzieciakom świata. Tak niewiele trzeba. Takich ludzi jak Ty. I myślę nawet, że każda klasa nadaje się na taką lekcję. Nie tylko odpowiednia.
    Ale do tego trzeba ludzi z pazurem powołania, takich, którzy drapią skorupę systemu i wprowadzają do systemu kawałek siebie.
    Życzę Ci, żebyś mogła zrealizować swój plan. Nie raz, nie dwa, a częściej. I mam wrażenie, czytając Cię, że robisz to. Trzymam kciuki.
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  3. O naszym pięknie świadczą nie 2 kilogramy w tą czy tamtą stronę tylko przede wszystkim własne podejście do nas samych. I nie chodzi tu o słynne porzekadło: "liczy się wnętrze, wygląd nie ma znaczenia", które jest nieprawdziwe. Tak właśnie myślę- NIEPRAWDZIWE. Najpierw widzimy człowieka, a potem go poznajemy, a pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Jednak nie dążę do tego, by wspierać kobiety na granicy anoreksji i ganić puszyste. Widziałam już nie raz puszystą piękną zadbaną kobietę, której niejedna szczupła zazdrości całokształtu wyglądu. Wymiary nie mają znaczenia- liczy się to, jak dbamy o swoje ciało, jak się ubieramy (a wiemy, że kwestia gustu tyczy się wszelkich kilogramów); prędzej przyciągnie moją uwagę osoba, która ma więcej kilogramów, ale za to np. zadbane dłonie niż ta z wyrzeźbionym ciałem, a wiecznie obgryzająca paznokcie:/ Akceptacja siebie również jest bardzo ważna, bo to podstawa do tego, by dopieszczać swoje ciało na każdej płaszczyźnie. Podsumowując: uważam, że każda kobieta, bez względu na tuszę może być piękna:) Jesteś piękna i każda fałdka Twego ciała jest piękna, więc tylko się cieszyć, a nie niepotrzebnie martwić i irytować;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam po przerwie.
    Akceptacja swojego ciała i swojego JA w ogólności nie jest moim zdaniem zależna od kilku kilogramów więcej czy mniej. To raczej stan ducha (uwaga, pisze amator), który odpowiada za podejście do samego siebie.
    Na swoim przykładzie wiem, że mam odpowiednie stan tegoż ducha, bo mimo niedoskonałości, z których zdaję sobie sprawę, nie mam problemu z samooceną i samoakceptacją.
    A najlepsze ćwiczenie? Codzienne pogadanki z lustrem :-)
    I nie żebym jakimś narcyzem był. Po prostu. Przy porannej toalecie kilka ciepłych słów do samego siebie. I działa!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wprawdzie od wczoraj jestem wiecznie głodna, bo mnie koleżanka do diety zmobilizowała, ale i tak w Kołobrzegu wbiłam się w kostium kąpielowy i nawet na jakiś czas zapomniałam o fałdkach. A jeśli inni mieli z nimi problem, ich broszka. Dodam może, że nie zostałam zmobilizowana żadnymi uszczypliwościami, a wizualnym przykładem. Nie wiem tylko, jak długo mi się uda żreć o tak wiele mniej, może za chwilę znów wyjdę z założenia, że może umrę gruba, ale za to szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja przetestowałam już kilkanaście smaków lodów z różnych firm i jestem w niebie:) Twoje motto: "To nie jest żaden tłuszcz! To "erotyczna powierzchnia użytkowa!" jest CUDNE! Kupuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie potrafię dalej zaakceptować swojego ciała, mimo wszystko, chociaż staram się jak mogę. Trudno jest. I ludzie się dziwią, bo teoretycznie nie mam sobie nic do zarzucenia, ale jednak... jakoś tak, mało we mnie tej samooakceptacji ;) Trudna rzecz.

    OdpowiedzUsuń