Gdyby tak zliczyć godziny mojego życia i na co były one
przeznaczone
To powiedziałabym wam, że większość życia spędziłam w swoim
pokoju
Mojej twierdzy, przystani, przyjacielu.
Przesiedziałam je na swoim łóżku
Zamiast spędzić je żyjąc, koegzystując, oddychając.
Co jest tak strasznego za tymi drzwiami, a bezpiecznego i wygodnego tutaj?
Co jest tak strasznego za tymi drzwiami, a bezpiecznego i wygodnego tutaj?
Częściej późnymi wieczorami grzeje mnie w nogi ciepło
laptopa
Zmysły koi muzyka
Najczęściej piszą do mnie Groupon i Gruper
Tyle punktów G, nie wiem który wybrac?!
Najczęściej piszą do mnie Groupon i Gruper
Tyle punktów G, nie wiem który wybrac?!
Częściej żyję rzeczywistością kreowaną w filmach i książkach
Niż kręcę klatki własnego filmu czy zapisuję kartki książki
swojego życia
Jak teraz, leżę i wyję na filmie pt. „Jeff, who lives at home”
A zatem dziś w moim łóżku gości Jeff, przywitajcie się z
nim.
Jeff wierzy, że wszystko dzieję się z jakiegoś powodu
W życiu nie ma przypadków,
Więc gdy dzwoni do niego przez pomyłkę
mężczyzna o imieniu Kevin
Jeff poświęca dzień na szukaniu wszystkich i wszystkiego
związanego z tym imieniem
Jeśli chcecie wiedziec do czego doprowadza go ten
symboliczny Kevin, obejrzyjcie sami.
A zatem dziękuję Ci Jeff za ten wzruszający, szczery
wieczór.
Toksyny i hormony w moim organizmie kumulują się i
manifestują zewnętrznie pryszczem na twarzy
I dziś nie widzę nic poza tym pryszczem na sobie.
Pęknięcie w umywalce
Rozbic lustro.
Hm... Nie bardzo wiem co Ci napisać. Przecież przytulenie na odległość nie istnieje. A jednak zaryzykuję i przytulę się do Ciebie dobrym słowem, ciepłą myślą, i zagram dla Ciebie...
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochany, że ciągle jesteś, nawet, gdy czasami mnie nie ma. wiele to dla mnie znaczy...:)
UsuńWitaj! Przez chwilę zastanowiłam się nad tym, co tutaj napisałaś i....wydaje mi się, że też większość mojego dotychczasowego życia spędziłam w swoim pokoju...Ale domatorzy tak już mają :)
OdpowiedzUsuńI podobnie, jak Jeff uważam, że w życiu nie istnieje nic takiego jak przypadek.Wszystko, co dzieje się w naszym życiu, w otaczającej nas rzeczywistości dzieje sie za jakąś przyczyną, z jakiegoś powodu...Ktoś kiedyś próbował mi udowadniać, że.... życie jest przypadkiem...Nigdy się z tym nie zgodzę i uważam, że nie ma żadnych argumentów na potwierdzenie tego założenia....Pozdrawiam i życzę wspaniałych wakacji :)
Domatory my do kwadratu zatem:) dziekuję za odwiedziny i ciepłe słowa:)
UsuńWidzę, że skasowałaś nową notkę. Wystraszyłaś się tego, że piszesz bezpodstawne głupoty? Dziecko, staraj się więcej myśleć, zanim coś napiszesz.
OdpowiedzUsuńOdpuśc sobie dziecko, bo mam maile zachowane, w których dokładnie cytujesz moje słowa i jeszcze masz czelnośc tu dalej przychodzic mnie oczerniac i obrażac. wykasowałam notkę, bo ze ścianą gadac się nie da, a i stwierdziłam, ze zniżac się do Twojego poziomu nie będę.
UsuńDziewczyno, jesteś dla mnie dzieckiem z racji różnicy wieku. Twoje maile nie mają żadnego znaczenia, nie cytuję twoich słów. Nie użyłam wobec ciebie ŻADNYCH obraźliwych wyrażeń. Mogę tylko skomentować to śmiechem... :) Żegnam, życzę powodzenia w poszukiwaniach dziewczyny twojego życia.
UsuńHmmm tak a propos, skąd znasz mój wiek? w 132 opublikowanych notkach nie wspominam ani razu o swoim konkretnym wieku. Nie wiedziałaś, że dyskryminowanie ze względu na wiek czy orientację jest formą obrazy?
UsuńŚmiejemy się w takim razie razem, życzę powodzenia w pisaniu autentycznych notek :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPS O twoim wieku napisałaś w mailu, potwierdziłaś, że masz 26 lat, masz słabą pamięć. Nikogo nie dyskryminuję, wyrażam tylko MOJE ZDANIE podobnie jak ty, chyba mam do tego prawo?
UsuńOk skończmy te farsę, bo mojego wieku, jak już wyżej napisałam, z mojego bloga nie wyczytasz, a idziesz w zaparte. Oczywiście, że masz prawo do swojego zdania, nawet do dyskryminowania niestety też ma się prawo, ale widzisz, to nie Twoje zdanie, tylko słowa wyjęte nie z Twoich ust i uznane za własne dla wzbudzenia kontrowersji i tylko o to tutaj chodzi.
Usuńi usuwasz komentarze, które mylą Twoje zeznania przed chwilą napisałaś "PS Twój wiek wyczytałam z twojego bloga. Nikogo nie dyskryminuję, wyrażam tylko MOJE ZDANIE podobnie jak ty, chyba mam do tego prawo?"
UsuńTak, pomyliłam się - nie z bloga, tylko z maila, dlatego sprostowałam. To wszystko, papa.
UsuńDobrze, że chociaż przyznałaś, że pisałaś ze mną maile pytając o moją orientację. Żegnam
UsuńCztery ściany własnego zindywidualizowanego pokoju to najbezpieczniejsza twierdza naszych wściekłych, zagonionych czasów. Świat wirtualny również jest toksyczny, ale dzieli go od nas nieprzenikalny ekran, poprzez który i tak sami decydujemy, czego pragniemy, a czego nie znosimy..
OdpowiedzUsuńWłasny, bezpieczny, przytulny pokoik..nie tylko Ty kochasz ten azyl najbardziej :)
Dobrze wiedziec, ze nie zwariowałam jeszcze w swoich czterech ścianach :)) i oh ten świat wirtualny, ile dziś napsuł krwi mi i moim bliskim, ale masz rację, można to przefiltrowac i tak trzeba robic!:)
UsuńDziękuję za odwiedziny mojej "dopuszczalnej wirtualności". Już jesteś zapamiętana i doceniona, ponieważ umieściłaś jako pierwsza komentarz na moim "już zdrowym" blogu :P To jak pierwsza świeczka na pysznym torcie;)
OdpowiedzUsuńA złośliwymi komentarzami się nie przejmuj:P Z nimi jest jak z ludźmi- wybieraj te, które Ci odpowiadają, a co do reszty to udawaj, że nie istnieją;)
Wyjdź czasem ze swojego kokona. Inaczej zostaniesz w nim na zawsze. Czytałem kiedyś książkę jakiegoś balkanskiego pisarza. Tytuł pamietam: "Pielgrzymka Arsenijego Njwgovana". To opowieść o człowieku, ktory wiele lat swojego życia przesiedział w domu. Nie wychodził nigdzie. Informacje docierały do niego szczątkowe i przefiltrowane. I pewnego dnia, po tych wielu latach wyszedł. Zgadnij jak to sie skończyło.
OdpowiedzUsuńNie warto zamykać sie w czterech ścianach. Bo późniejsze wyjście może byc trudne i bolesne.
Trzymam kciuki za Ciebie, żeby sie udało.
pozdrawiam
Hmm to nie tak, że chcę, to bardziej silniejsze ode mnie, coś mnie pochłania i ja się temu poddaję. Nie mam zamiaru skonczyc jak bohater tej książki, bez obaw Kochany:)
Usuńdziękuję,
i ciepło pozdrawiam:)
Ja za to, przeciwnie niż Jeff, myślę, że w życiu wiele dzieje się przez przypadek. Nie wierzę w przeznaczenie. Inna rzecz, że to wszystko jedynie jest kwestią wiary i nazewnictwa, dowodów chyba nie ma.
OdpowiedzUsuńTeż lubię moje cztery ściany, ale tylko dlatego, że mogę się z nich wyrwać. Gdybym miała w nich spędzać całe dnie, oszalałabym. Ale to ja.
ah nie tylko Ty, jak widac ja czasem już też tu szaleję:) Czy przeznaczenie istnieję to temat chyba na kolejną obszerną notkę. Punkt widzenia chyba zależy od punktu siedzenia. Wierzymy w co chcemy.
UsuńTak sobie myślę, że czasem warto pobyć ze sobą, żeby lepiej się poznać, a potem dopiero wyjść do ludzi i świata. Taka samotność, czy nawet osamotnienie (o ile jest na własne życzenie) pomaga... Ale to tylko moje zdanie :) Przytulam, bo czuję, że tego potrzebujesz...
OdpowiedzUsuń