środa, 4 maja 2011

tęczowa rodzina.

Wyobraźcie sobie setki krzyków, pisków o najwyższej częstotliwości na raz podczas przerw, które wyczulają Twój słuch i powodują ból głowy przez co szmery i szeptanie na lekcji jest jak skrobanie po tablicy paznokciami tylko, że po tablicy Twojego mózgu. Ale dziś widziałam tęsknotę, wyciszenie i chęc każdego dziecka opowiedzenia mi o czymś. Bo nie każda rozłąka dzieli, ale i łączy. I znów mnie to napadło. Przychodzi z nienacka, rozmiękcza serce, a zaraz potem zasmuca. Niektórzy pragną swojego Williama czy Kate Middleton. Moje pragnienie pojawiło się dawno i towarzyszy mi cały czas czy tego chcę czy nie. Nie wiem skąd się bierze, z wnętrza, serce czy rozumu. Ale jest i nie da się tego racjonalnie wyjaśnic. Ciągle różne opinie ludzi nie pomagają w podjęciu tej i tak już trudnej decyzji. Z drugiej strony co to, kogo obchodzi? Czasami sobie tłumaczę, że po co przynosic dziecko na tak nienawidzący świat? że mam względnie wygodne i spokojne życie i po co je sobie odbierac? Ale nawet te myśli nie zabijają tego pragnienia.  Tej wewnętrznej troski jaką mam dla każdego małego człowieka. Nie ma dnia bym nie myślała o dziecku. My na spacerze z małym M. i ciągłe spojrzenia i uśmiechy do siebie. To było coś, czego chcę. Spacery z synem bądź córką, odpowiadanie na ich dociekliwe pytania o otaczający świat, tłumaczenie im co jest czym, rozróżnianie dobra od zła. Bo przecież wszyscy dzielimy takie same wartości. Na nasze rodziny mówi się "tęczowe rodziny". Można to zrozumiec na różne sposoby. Ja na to patrzę tak, że wychowywałabym dziecko tak, by poznało wszystkie kolory świata, odcienie szarości, jego zagrożenia i radości. Można też interpretowac, że tęczowe rodziny nie zawsze są takie kolorowe, bo w końcu każdy związek może się rozpaśc, bez względu na jego orientację. Ale obalmy w końcu te mity. Wychowanie w rodzinie homoseksualnej nie wpływa na preferencje dziecka, jeśliby tak było to czemu każdy homoseksualista rodzi się w rodzinie heteroseksualnej? Następnie, tak dziecko może byc stygmatyzowane przez rówieśników, ale to przez to, że wynosi to niestety od rodziców. I nie udowodniono odchyłów od normy co do rozwoju emocjonalnego dzieci. W Polsce ok 57 tys. dzieci wychowywanych jest w "tęczowych rodzinach", więc jest na kim przeprowadzac na badania, a nie zmyślac. Może nigdy nie będę miec swojej tęczowej rodziny, może nigdy nie usłyszę "mamo", bo ciocia mi nie wystarczy, może nawet gdybym ją miała to by wcale nie było tak kolorowo jak sobie wymarzyłam, ale wiem, że walczyłabym o to każdego dnia. Bo jestem tradycjonalistką, która czeka na pierścionek, która chciałaby wyjśc w  przecudownej białej sukni  w stronę ołtarza i byc w tym banalnym dla tak wielu centrum uwagi choc przez jeden dzień i by mówili o mnie, że wyglądam dziś najpiękniej, bo pragnę sakramentalnego TAK i dopóki śmierc nas nie rozłączy..bo wieśc o tym, że bratowa właśnie trafiła na porodówkę i zbliżający się dzień matki przynoszą radośc i smutek. Więc, gdy ostatnio odprowadzając dzieci mały siedmioletni Robert szedł ze mną i opowiadaliśmy sobie o ulubionych częściach Indiany Jones'a nagle zmienił temat mówiąc: Najgorsze jest to, że mama już z nami nie mieszka..I jego totalna niewiedza i niezrozumienie dlaczego tak się stało i nadzieja na to, że rodzice się jeszcze zejdą, bo po prostu się "pokłócili" łamało mi serce. Miałam ochotę go przytulic i powiedziec, że wszystko będzie dobrze. Bo dzieci mi ufają, bo dzieci mnie kochają, bo byłabym dobrą tęczową matką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz