piątek, 18 marca 2011

Sala samobójców.

Nie wiem czy wszyscy wiecie co to Second Life. Jest to darmowy, wirtualny świat, w którym można sobie stworzyc nieskończoną ilośc tożsamości, życ w nim, życ nim, właściwie zastąpic rzeczywistośc. Ja miałam zajęcia o nazwie Second Life jako narzędzie nauczania. Jednak nie o tym chciałam. W Second Life można robic praktycznie wszystko, poczynając od zarabiania prawdziwych pieniędzy, budowania miast, po zawieranie małżeństw. Dwoje ludzi z Irlandii poznało się właśnie w tym świecie i wzięło ślub. Gdy dziewczyna zaszła w ciążę, jej awatarowi normalnie urósł brzuch i urodziła też w wirtualnym świecie. Jednak w świecie rzeczywistym ta para zagłodziła swoje dziecko. Ceremonia pogrzebu odbyła się również w Second Life. Czy to skutek szaleństwa dzisiejszego świata i nowinek technicznych czy zwyczajna nuda dostępności wszystkiego? Cokolwiek to jest wzbudziło moją ciekawośc poprzez wywiad z Janem Komasą, reżyserem filmu Sala Samobójców, który niedawno wszedł do naszych kin. Nie dziwię się, że na bohatera i temat wybrał młodego chłopaka, który chcę się buntowac, ale nie ma przeciw czemu, paradoksalnie pragnie cierpiec, ale nie ma ku temu powodów, bo ma wszystko. Patrzę na moich uczniów i boli ten widok, bo nie wiedzą, że umarli za życia, a właściwie nie zaczęli życ. Mają założone nogi na stół i patrzą na mnie nie mając pojęcia dlaczego mogłam chciec zostac nauczycielem. Fascynujące patrzec na ich stagnację i trwonienie czegoś tak przemijającego jak młodośc. Nie doceniają tego, co mają. Dla nas minęły te lata, gdy wszystko wydawało się największe, najważniejsze, gdy złamane serce rozdzierało duszę po stokroc, gorzkie słowa ojca wydawały się nie do przełknięcia. Nieważne ile książek, artykułów, gazet przeczytam nie wrócę do swojej młodości, nie wejdę do ich umysłów i nie zrozumiem czemu nie chcą opuścic swoich sal samobójców. Zamykają się w swoich światach. Facebook, Youtube, Redtube, Nasza-Klasa, Demotywatory itd. Nie dziwię się ich nudzie, gdy mają wszystko. Przeraża mnie ich totalny brak ciekawości świata, brak zainteresowania czymkolwiek, ale czemu się dziwic, gdy zabija ich szeroka dostępnośc wszystkiego? O 7 rano wcinają chipsy, popcorn, lizaki popijąc Colą. Nie przypominam sobie by w naszych czasach mamy wkładały nam to wszystko do toreb lub by sklepiki oferowały taki asortyment, jeśli w ogóle szkoła posiadała sklep. Sama mam z czego wybierac, gdy częstują mnie śmieciowym jedzeniem od rana. Codziennie patrząc dookoła zastanawiam się jak nie nauczyc ich angielskiego, ale wartości, doceniania czegoś więcej niż tylko dóbr materialnych, które mogą zniknąc ot tak? Parę dni temu klasy gimnazjalne pojechały na Salę Samobójców do kina. Prosiłam ich by oglądali uważnie i poszukali przesłania i potem mi o tym opowiedzieli. Wrócili z wrażeniami, że w filmie pojawiały się przekleństwa, przez co opiekunom zrobiło się niezręcznie na sali. Tylko tę scenę potrafili opisac w każdym detalu. Walczę z wiatrakami? A może nie powinnam przyspieszac procesu dojrzewania? Każdy z nas buntował się przeciw czemuś, zwłaszcza institucjom takim jak szkoła. Ale to co innego. Serce mi się kraje, bo dzisiejsza młodzież żyję w swoich salach samobójców. Ze swoim brakiem zainteresowania, okropnym ocenianiem po wyglądzie. Chciałabym bardzo by młodzi samobójcy dzisiejszego społeczeństwa przeżyli w swoich życiach skok z wysoka, utratę wszystkiego i żeby w końcu zaczęli życ. Wyszli ze swoich sal samobójców i zaczęli życ...

to koniec? zabiliśmy w sobie wszystko?

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53668,9239331,Mloda_skora.html wywiad z reżyserem Sali Samobójców, Janem Komasą. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz