sobota, 27 lipca 2013

Muzeum Zerwanych Związków.

Olinka i Drazen byli ze sobą cztery lata. Rozstali się w przyjaźni i gdy w miejsce żalu weszła refleksja nad tym, co było, postanowili zrobić z tym coś kreatywnego. W ten sposób powstało Muzeum Zerwanych Związków w Zagrzebiu, które rocznie odwiedza ok. 40 tysięcy turystów. Początkowo prosili by ludzie przysyłali im przedmioty i historie miłosne ich dotyczące. Po czasie nazbierało się ich tak dużo, że postanowili stworzyć muzeum. Mamy wesela, pogrzeby, urodziny, chrzciny, Walentynki, a niczym nie czcimy rozstań.

Przypomnijcie sobie co robicie z rzeczami po rozstaniu, zwłaszcza jeśli było ono burzliwe. Często mamy ochotę je wywalić, rozwalić, spalic albo przynajmniej schować głęboko w pudełko zapomnienia. Zdarzało mi się tak robić: chcieć przerobić biżuterię, palić listy, gnieść w ręku, jakby ta pięść miała wycisnąć ze mnie i z tego przedmiotu cały żal, ból i złość rozstania, a może raczej niepowodzenia? W końcu każdemu trudno przyznać się do porażki. Olinka i Drazen zapytali siebie czy zapomnienie to jedyne rozwiązanie? Postanowili przedmiotom oddać głos. Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach. Zastanawialiście się co opowiedziałyby przedmioty wokół Was, gdyby dano im przedstawić swoją wersję wydarzeń? Czy naprawdę byłyby  to same gorzkie, smutne opowieści? Może lepiej zapytać je, skoro widziały wszystko, czy zaobserwowały moment, w którym wszystko zaczęło się walić jak domek z kart, by tego błędu ponownie nie popełnić? W końcu życie, związki, relacje, z których nie wyciągamy wniosków byłyby jak nudna lekcja historii, na której przysypiamy nie wiedząc, że można ominęła nas lekcja życia.

Co ludzie pozostawiają w muzeum?

Kolekcję torebek do wymiotowania z różnych linii lotniczych na pamiątkę romansu na odległość. Klucze do mieszkania oddane do muzeum, by uniknąć pokusy pojawienia się na progu byłego z awanturą. Telefon komórkowy Nokia oddany przez chłopaka dziewczynie, żeby już do niego nie wydzwaniała.

Siekierę. Zostały nią porąbane wszystkie meble kochanki, która porzuciła właściciela siekiery dla kobiety. Przez 14 dni jej wakacji z nową oblubienicą codziennie jeden mebel szedł pod ostrze. Gdy zdrajczyni przyszła odebrać swoje meble, czekało na nią 14 kupek drewna.

Oryginalne, prawda? J

Którym przedmiotom byście oddali głos jakbyście mieli je wysłać do Muzeum Zerwanych Związków? Czy to w celach terapeutycznych, ekshibicjonistycznych czy dla poczucia ulgi, na pewno każdy z nas coś by takiego znalazł.

U mnie byłyby to smutne i radosne przedmioty, każdy mógłby je na takie podzielić. Wysłałabym zeszyt, w którym zapisywałyśmy wyniki gry w kości i Scrabble na dowód jak żadna nie umiała z drugą przegrywać i często i śmiałyśmy i kłóciłyśmy się przy tym. Obiecuję sobie nigdy ze związku z kimś czynić rywalizacji.

Wysłałabym malutką ramkę, w której namalowałaś mi uszatka na wspomnienie miłego popołudnia na kanapie kiedy oglądałyśmy National Geographic śmiejąc się, że oglądamy programy przyrodnicze. Może nie wiesz, że tego obrazka nigdy z tej ramki nie wyciągnęłam, bo to była jedna z nie wielu rzeczy, które zrobiłaś mi własnoręcznie.

Zerwałabym kawałek ściany i farby z mojego pokoju, bo razem go wymalowałyśmy dwa lata temu. Przyjeżdżałaś po pracy, zakładałyśmy czapki, sączyłyśmy piwo i malowałyśmy do północy nie przejmując się, że nikt nam nie chce pomóc twierdząc, że nam się nie uda.

Ostatnią taką rzeczą byłaby książka, którą sama dla mnie zrobiłaś. Wiedząc jak bardzo chcę napisać książkę, wydrukowałaś parę stron z mojego bloga i związałaś w książkę. Dziś stoi przyciśnięta i schowana między „Każdy szczyt ma swój Czubaszek” i „Kochanie, zabiłam nasze koty”.


Potem prezenty stały się przewidywalne, było w nich mniej serca i kreatywności, powoli prowadząc do rozstania. Może nie zwracamy na to uwagi, ale nie tylko słabnące relacje międzyludzkie wyprzedzają rozstanie, ale i też przedmioty. Ususzone kwiaty na ścianie przypominały mi jak długo ich już nie dostawałam. Nadal tutaj wiszą, bo pasują kolorystycznie do reszty i nic poza tym. Bo tak naprawdę nie oddałabym żadnej rzeczy, żadnego przedmiotu, bo gdy przychodzi pogodzenie po rozstaniu, każdy z tych przedmiotów staje się nasz, nikogo innego, tylko nasz. Nie można wiązać przedmiotów, piosenek, filmów, miejsc, potraw, smaku, z ludźmi, którzy mogą odejść, bo mało radości by nam zostało, gdyby odeszli. Może i ta piosenka leciała w radiu, gdy Cię poznałam, może chwilę jej nienawidziłam, ale potem przypomniałam sobie znów, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i każdego dnia w moich uszach może grac inna melodia wspomnień, melancholii, pogodzenia i radości. 

3 komentarze:

  1. Muszę znaleźć to muzeum. Jestem na takim etapie, że mogę zasilić ich zbiory. Tylko nie wiem czy mają aż tyle miejsca

    OdpowiedzUsuń
  2. Do muzeum trafiłyby płyty. Z każdym z facetów wiążą się odrębne muzyczne wspomnienia
    Kate Bush, Melua
    Ostatecznie pokochałam siebie, stwierdzając że nikt nie zasługuje bardziej na moje towarzystwo niż ja sama i w chwili naszego rozstania do muzeum trafi Mozart
    Pozdrawiam
    pomysł nieziemski
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
    http://kadrowane.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi przypadła do gustu siekiera i jej wykorzystanie.
    Sam nie dodałbym niczego. Nie wracam dos tarych spraw i przedmioty tego nie zaburzają.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń