środa, 3 lipca 2013

Ludzie ponad system!

Czym jest edukacja? Wielu skojarzy się ze zwyczajnym edukowaniem, nauczaniem, kształceniem. Mało kto pamięta, że słowo edukacja z łaciny oznacza „wychowanie”.  Czym jest w Polsce? Na pewno daleko jej do elastycznej, innowacyjnej, dobrze naoliwionej i sprawnie działającej w zespole maszyny, a bliżej do starego zardzewiałego grata, którego ciągle szczędzi się wysłać do naprawy. Ken Robinson, jeden z najbardziej znanych reformatorów edukacji, powiedział kiedyś, że nie ma żadnego takiego systemu ani szkoły na świecie, która zastąpiłaby nauczyciela. To on jest fundamentem edukacji. Tymczasem w tym roku samorządy zwalniają kolejne 7 tysięcy nauczycieli. Polonistka i jednocześnie wychowawca roku głoduje od 7 dniu w proteście przeciw zwalnianiu nauczycieli, a w szczególności jej koleżanki z pracy. Pragnie oddać jej 9 godzin z własnego pensum, bo zawsze wybiera człowieka, a nie system. Dyrekcja nie wyraża zgody. Z powodu niżu demograficznego nauczyciele zwalniani są na łeb na szyję. Dostaje się tym młodym osobnikom na końcu łańcucha pokarmowego, starszych stażem broni Karta Nauczyciela. Zwalnia się często talent, świeżość pomysłów i innowację przemieszaną z inspiracją i motywacją na rzecz doświadczenia i przepracowanych lat, nieważne czy owocnie czy totalnie bezużytecznie.

To zła wiadomość dla społeczeństwa, państwa i dla każdego przyszłego, dziś małego, obywatela. W Polsce edukacja to ciągle system, a nie ludzie, a powinna zostać ona spersonalizowana. Często to bagatelizujemy, ale prawdziwa walka o przyszłość toczy się nie przy taśmach montażowych, za biurkami i na giełdach, nie przed komputerem, ale przy tablicy w szkole, gdzie należy odejść od wyuczonej tresury, a przejść do nauki twórczego myślenia, wiary we własne siły, samodzielności gdzie przewodzi nie sfrustrowany życiem belfer nieprzepadający za dziećmi, ale inspirator i entuzjasta. Niestety często zdarza się, że nauczycielami zostają osoby traktujące uczniów jak przedmioty i zło konieczne, a jak już się wyżywać to na równych sobie albo szefostwie, ale nie na niewinnej „klienteli” kochani. Człowiek jest tylko człowiekiem i każdy ma granice swojej cierpliwości, ale ciągle żyjemy w kraju, gdzie staje się po złej stronie rozwoju, gdzie ekspertem MEN zostać może kobieta z zatartym wyrokiem, która rozkazuje dzieciom w regulaminie przebywać dzieciom w bezwzględnej ciszy pod groźbą natychmiastowej jedynki, gdy uczeń nie usłyszy polecenia i masie innych sztywnych, zastraszających zasad. Narzekamy, że nasz zawód traci na renomie i szacunek, ale czy nie jest trochę tak, że to my takim zachowaniem i stagnacją uczymy tego braku szacunku? Zganiamy, że to wina rodziców, mediów, uzależnienia od Internetu, ale to właśnie ta wiedza  z komputera uczy dzieci, że mogą miec lepiej, a niekoniecznie to w szkole dostają. Internet to wielkie kompendium wiedzy, pomysłów i pomocy dydatycznych od którego dzieli nas tylko przycisk "włącz". Dlatego doskonalmy się zawodowo, to inwestycja na lata, a nie zło koniecznie i niepotrzebny koszt. 

Czas przypomnieć sobie, że szkoła to nie maszyna, system, ale przede wszystkim ludzi i im trzeba ją przywrócić. Koniec roku szkolnego przypomniał mi o tym, że nauczyciel młody stażem musi żyć w ciągłym strachu przed groźbami skarg od tych starszych, niby stażem, ale niekoniecznie dojrzałością, czy to nauczycieli czy rodziców. Ja swoje innowacje chowam w czterech ściany swojej klasy zamiast móc się nimi dzielic i szczycić. Zasiadamy do stołu o kształcie trójkąta, prostokąta czy kwadratu, ale na pewno nie przy okrągłym, a ogromna szkoda. Polski nauczyciel niekiedy wstydzi się swojego zaangażowania, osiągnięć, umiejętności i pomysłów zachowując je dla siebie. Nie od dziś wiadomo, że Finlandia szczyci się najlepszymi osiągnięciami – dlaczego? – ponieważ mają najlepszych, najlepiej wykształconych i zmotywowanych nauczycieli. Jest to zawód tak prestiżowy i dobrze opłacany, że większa część maturzystów marzy o wykonywaniu tego zawodu w przyszłości. Tymczasem w Polsce niekiedy dusimy się w 30-osobowej klasie modląc się o zrealizowanie podstawy programowej wypełniając dzienniki jak za karę. W Polsce brakuje natchnionych artystów, świeżości pomysłów i ciekawości poznania nowych rozwiązań, brakuje czasu i pieniędzy na pójście do teatru, przeczytanie książki, rozwiązywanie zagadek, interesowanie się polityką i współczesnymi mediami by czerpać z tego nowe pomysły na zajęcia.

System uczynił ludźmi leniwymi, zapominamy, że nauczanie jest zawodem twórczym. Ja w to wierzyłam idąc na studia i ciągle wierzę i najbardziej kocham w tej pracy moment, w którym wpadam na pomysł na zupełnie inne przedstawienie tematu niż sugeruje podręcznik.

Wczoraj moi przyjaciele przypomnieli mi, że bardzo kiedyś chciałam grac na perkusji. Podali mi moje pałeczki i kazali wystukiwać rytm do granych piosenek – „Powinnaś być perkusistką!” – usłyszałam. Od ludzi słyszę, że powinnam też śpiewać, tańczyć, od dzieci, że powinnam iść do teatru i być aktorką albo do kabaretu.

Pałeczek używam na lekcji by uczyć dzieci poczucia rytmu przy nauce słów w piosence, biorę mikrofon i bawię się w dziennikarza by zachęcić dzieci do wymawiania nowo poznanych słów, gdy uczymy się czasowników łącze je z tańcem po klasie, bo dzieci najlepiej uczą się ruszając bądź zapamiętując niebywałe przedstawienie tematu, by zaciekawić ich tematem opowiem śmieszną anegdotę, a gdy słuchamy opowiadań czy historyjek zamieniamy się w aktorów, reżyserów i kamerzystów.

Bo ja, kochani, to wszystko mam w jednym miejscu, wystarczy twórcze podejście i chęć działania, a nie siedzenie za biurkiem i chowanie się za mechanicznym podręcznikiem. W pierwszy dzień wakacji siedząc w hostelu, wpadłam już na pierwsze zadanie po wakacjach uczące jednocześnie języka i twórczego myślenia.
Wyobraź sobie, że wyjeżdżasz na wakacje spędzając je w hostelowym pokoju, gdzie na każdym łóżku śpi osoba z obcego kraju. Nad tobą znajduję się Angielka z dużą ilością walizek, stroniąca od ludzi jednocześnie będąca dla nich bardzo nieuprzejma. Naprzeciwko śpi Amerykanin czytający książkę „100 places to visit before you die”. Po Twojej lewej zamieszkał Anglik mieszkający wcześniej dwa lata na Bliskim Wschodzie, a teraz zdecydował zostać nauczycielem w Polsce. Gdybyś mógł zadać im jedno pytanie, jakby ono brzmiało? Alternatywa zadania: Napisz krótkie opowiadanie mówiące o tym, co przywiodło te osoby do Polski i skąd się one wywodzą.

Można być twórczym? Jak najbardziej, pomysły czają się na rogu każdej ulicy, w zachowaniu każdego człowieka, a nie tylko w książce nauczyciela, która sugeruje nam sztywne sposoby przeprowadzenia lekcji.
Mi nikt więcej nigdy nie wmówi, że mój sposób prowadzenia lekcji pozostawia wiele do życzenia. Już nigdy więcej. Szef stanął po mojej stronie i powiedział: Niech Pani pracuje tak, żeby nie miała sobie nic do zarzucenia.

I nie mam, biorę pałeczki i idę powystukiwać rytm do kolejnych nut mojego życia, przypominając sobie słowa uczniów żegnających mnie w tym roku.


Tak w wakacje można wstąpić.  J

2 komentarze:

  1. Piszesz o dobrze znanym mi temacie. Nadal rozważam przeniesienie dzieci do nowych szkół. A rozważam bo te aktualne budzą mój szacunek, którego nie mam dla tych ewentualnych ... , gdzie to właśnie dzienniki wypełnia się jak za karę ... Dlaczego więc w ogóle rozważam taką ewentualność? Z powodu znacznej odległości jaka dzieli nasze przyszłe miejsce zamieszkania od szkoły marzeń :/ Wkurzają mnie tak znaczne różnice w poziomie edukacji między szkołami! Tak nie powinno być! Nie powinnam mieć takich dylematów!
    Takich nauczycieli jak Ty życzyłabym moim dzieciom! Nie! Poprawka! Takich nauczycieli życzyłabym wszystkim dzieciom i ich rodzicom!
    Brawo! Chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo kochana, słowa rodziców zawsze są dla mnie ważne:) i uwierz, że takim nauczycielom jak mi bardzo przeszkadza też to, że jedne szkoły są lepsze od innych i trzeba się porządnie zastanawiac gdzie dziecko posłac.

      Usuń