czwartek, 25 sierpnia 2011

podróż sentymelna wspomnieniami Polskich Kolei Państwowych:)


Media przez ostatnie tygodnie pokazują nam lub też ostrzegają przed strajkami kolejarzy, by zastanowić się nad ewentualną alternatywną formą podróży, ponieważ pociągi staną w miejscu. Cóż za ironia, skoro nie wiele się to różni od powszechnego dnia na naszych polskich dworcach:) Kolejarze walczą o wyższe płace to i my pasażerowie powinnyśmy zastrajkować i wykrzyczeć swoje postulaty:) Każdy z nas marzy o punktualnym odjeździe i przyjeździe, o wagonie ocieplanym zimą, a chłodzonym latem, o wygodnych miejscach w pociągu, a właściwie w ogóle o miejscu siedzącym. Pragniemy czystej toalety, poszczędzimy już tego papieru toaletowego, można zaopatrzyć się w chusteczki higieniczne, ale chociaż niech już tak niemiłosiernie nie śmierdzi! Niech konduktor sprawdzający bilety przywita i poprosi nas z uśmiechem o bilet i legitymację, a niech nie patrzy jak na przestępcę, który potencjalnie może nie ma tego biletu bądź legitymacji. 
Cały ten zgiełk wokół strajków jak i facebookowy OnetBlog:) sprawił, że odżyło mnóstwo wspomnień z niezliczonych podróży naszym zacnym PKP:) 3 lata studiów dojeżdżałam codziennie na 50km trasie na studia i ciągle w miarę regularnie korzystam z usług polskich kolei, więc podróż sentymentalna do wspomnień związanych z polskimi pociągami nie powinna być trudna:)
Podczas 3letniego dojeżdzania na studia wyrobiłam się w krótkodystansowych sprintach z przystanku tramwajowego na dworzec by móc zdążyć dotrzeć do domu o ludzkiej porze. Uwielbiałam więc dni, kiedy biegłam ile sił w nogach by dobiec na pociąg o 18:59, a dolatując na dworzec dziwię się skąd tu takie tłumy i pociąg zapchany. Wpadając niczym gazela do pociągu bojąc się, że zaraz zamknie drzwi ledwo dysząc. Nie wystarczyły 2 sekundy bym dowiedziała się, że "pani nie miała co biec, nie odjechały jeszcze 2 poprzednie pociągi" :) Moim więc najdłuższym czekaniem były 4 godziny na jakikolwiek pociąg w moją stronę do domu. Oczywiste było, że nagle z wielkiego poznańskiego dworca zniknęli jacykolwiek konduktorzy czy pracownicy PKP w obawie przed zabiciem słownym przez rozwścieczonych pasażerów:) Ile razy człowiek musiał wskakiwac też bądź wyskakiwac z ruszającego już pociągu, to pomińmy:)
Podzielmy może te wspomnienia na różne kategorie. Przenieśmy się więc teraz do usterek pociągowych. Jedna z najczęstszych i moich ulubionych to było wyłączenie prądu i zgaszenie świateł w wieczornych pociągach. Z natury jestem osobą raczej otwartą i lubiącą rozładowywać napięcie dobrym żartem, dlatego stojąc w tłumie ściśniętych ludzi w ciemnościach, gdzie każdy ociera się o siebie zawsze z koleżanką krzyczałyśmy : kto złapał mnie za tyłek?!...niech zrobi to jeszcze raz!”
Ostatnią zimą wracałam pociągiem z plastikowymi siedzeniami. Weterani wiedzą, że te są najgorsze, bo najbardziej niewygodne i gdy grzeją w pociągu to plastik nagrzewa się również jak piec. Więc był to jeden z tych piekielnie zimnych dni, kiedy pociąg piekielnie przegrzano i tradycyjnie pociąg stanął w miejscu i szczerym polu na jakieś 20 min. Wszyscy zaczęli się pocić, zacne cztery litery znacznie przegrzewać. W chwilach, gdy w pociągu dzieje się coś tak denerwującego, że aż groteskowego to ludzie zaczynają na siebie spoglądać, jakby szukając sprzymierzeńców i towarzyszów własnej niedoli. Lubię widzieć, gdy ludzie wtedy się do siebie uśmiechają, bo już przecież nic innego nam nie pozostało i każdy wspólnie myśli, ok. niedługo ruszymy, a nie tylko mi się tu tyłeczek i nogi na ruszcie palą. I w tym momencie, gdy widziałam, że zbliża się konduktor powiedziałam: jak zaraz nie ruszymy to nie tylko się tu wszyscy ugotujemy, ale mi tyłeczek się spali, więc zaraz będę zmuszona wyskoczyć z pociągu i zamoczyć tyłek w tej górze śniegu za oknem”. Cały wagon w śmiech i o dziwo konduktor też się zaśmiał nie marudząc.
Jak już pisałam blogowej koleżance następna zabawna usterka to były zamarznięte drzwi przez które nie dało się wysiąść. Dlatego jeden z silniejszych przedstawicieli płci męskiej postanowił je kopnąć, by otworzyć. Ku naszemu zdziwieniu, a potem ogólnemu rozbawieniu, drzwi odpadły niczym lekkie piórko i rozsypały się jak ten lód. Widok bezcenny. Kolejna zabawna sytuacja to podróż do Warszawy na darmowy koncert Stinga w 2004 roku, pamiętam jak dziś. Pociąg tradycyjnie tak zatłoczony, że całą drogę z koleżanką stałyśmy w wąskim korytarzu Tanich Linii Kolejowych (tak nawiasem mówiąc, uwielbiam tę nazwę biorąc pod uwagę ich standard i cenę:)), gdy nagle przy 100km/h drzwi się otworzyły tworząc takie tornado, które podniosło każdej kobiecie bluzkę po samą szyję odsłaniając atrybuty piersi ku uciesze każdego mężczyzny. Śmiejąc się, krzyczałyśmy, że czujemy się jak w teledysku Jennifer LopezJ:) By drzwi zamknąć trzeba było wezwać konduktora by poprosił maszynistę o zwolnienie pociągu, ponieważ ciśnienie było zbyt duże, a ryzyko wypadnięcia jakiegoś śmiałka próbującego drzwi zamknąć,
jeszcze większe. Wracając do temperatur w pociągach, zatwardziali podróżnicy wiedzą, że PKP myli pory roku:) Zimą zazwyczaj marzniemy do szpiku kości, pamiętam te wieczory, gdy jesteś tak grubo ubrana, a i tak marzniesz, trzęsiesz się i przybierasz przedziwne pozy by czuc zimno jak najmniej dotkliwie. Zdarza się również, ze zimą pociągi są przegrzewane, do tego stopnia, że ludzie słabną. Jechałam wtedy jednym z wielu pociągów po 6 rano na zajęcia, udało mi się tradycyjnie wywalczyć miejsce na górze (ponieważ zawsze jeździłam dwupiętrówkami, w których najlepiej siadać u góry, bo okno da się w miarę otworzyć i wpuścić trochę powietrzaJ). Człowiek przyzwyczaja się do tego stopnia, że wiedziałam przy którym słupie na peronie trzeba stać, by pociąg zatrzymał się z drzwiami otwartymi tuż przed Tobą. I tego sennego dnia, w ścisku niemiłosiernym, upale w środku zimy, sen przerwał nam ciężki upadek. Mianowicie tuż nade mną zemdlała stojąca dziewczyna, która głową upadła tuż obok moich nóg, reszta umarłaby na zawał, huk był tak głośny. Współczułam jej bardzo, bo nie raz czułam się bliska omdlenia w tym ścisku, ale gdzie tu prosić o godne warunki podróży, nieszkodliwe dla zdrowia. Usterek pociągowych można by wymieniać i wymieniać, dlatego pójdźmy dalej, tudzież pojedźmy:)
Kolejna kategoria jaką można stworzyć jeżdżąc codziennie kolejami to ludzie, z którymi dzielisz podróż. Ci to dopiero potrafią być różnorodni i ciekawi, a także niesamowicie irytujący. Ludzie nie wiedzą, bądź udają, że nie wiedzą, że gdy słuchają głośno muzyki w słuchawkach, to o 6 rano rozbrzmiewa ona głośnym echem na cały wagon. Dlatego dziewczyna słuchająca kiedyś Rihanny „Please don’t stop the music” na cały regulator nie dająca spać innym pasażerom doprowadziła do tego, że w końcu powiedziałam „Please STOP the music”!:)
Jednak historie alkoholowe w pociągach bywają śmieszniejsze. Kiedyś wracając z Warszawy, mniej więcej w Kutnie zwolnił się prawie cały mój przedział, wsiadło do niego bodajże 5 mężczyzn w podeszłym wieku, zasłonili zasłonę, by nikt ich nie widział. Opanował mnie drobny strach i zastanowienie co zamierzają zrobić, ale spojrzeli na mnie i powiedzieli: proszę się nie martwic, nic Pani nie zrobimy. Na co wyciągnęli spirytus, w gazecie kabanosy, paluszki, plastikowe kubki iii słoik z ogórkami, albowiem ich popitą była, dosłownie, woda po ogórach:). Mój strach szybko przemienił się w wyciszony śmiech, zwłaszcza na ich niewinną propozycję dołączenia się i prób poczęstowania mnie paluszkami. Mniam, zważając na to jak ich dłonie były "czyste" po pracy:)
Wracając w nocy zdarzało mi się raz spotkać zboczeńca przed którym obronili mnie inni, zdarzyło się trafić na mężczyznę uzależnionego od hazardu, który podczas podróży opowiedział mi całe swoje życie i jak go żona zaczęła nienawidzić i wyrzuciła z domu. Chcąc skorzystać z toalety nie marzymy o czystości, papieru nie widziałam tam nigdy, ostatnio za to na podłodze toalety spał sobie pewien osobnik nie bacząc na zapachy dookoła, możliwe, że do spania uraczyło go kołysanie, bo każdy kto próbował wie, że w toalecie pociągowej rzuca i trzęsie najbardziej:)
Zdarzyło Wam się spotkać onanistę bądź kogoś zbliżonego? Mi dwa razy, niestety raz tuż przy mnie. Wracając jak zwykle zmęczona, rozłożyłam się wygodnie i oparłam głowę o szybę do spania. Miły pan zapytał uprzejmie i niegroźnie, czy może usiąść koło mnie, więc bez problemu pozwoliłam. Będąc już w półśnie poczułam, że budzi mnie rytmiczne szturchanie jego łokciem. Gdy postanowiłam otworzyć w końcu oczy z poirytowania dlaczego ten „miły” pan nie daje mi spać, zrozumiałam dlaczego:) Pan się jak gdyby nigdy nic, onanizował. Znając procedurę spotkania takiej osoby w pociągu, że nie ma co krzyczeć i się oburzać, wstałam i grzecznie się przesiadłam, to samo zrobiły 4 inne dziewczyny dookoła, po czym pan jak gdyby nigdy nic wstał i odszedł. Najbardziej jednak ciekawiło mnie, czemu nie zauważyła jego nagiego członka dziewczyna siedząca naprzeciwko niego i nad „nim” pisząca smsy. Może pstrykała zdjęcia na mmsy:) Wówczas mnie to bawiło, ale co jeśli dookoła siedziało by jakieś dziecko? Obowiązkiem jest to zgłosić i wyrzucić faceta z pociągu, ale z drugiej strony to kolejne opóźnienia;)
Rzeczywistość jest taka, że nasze PKP jest w opłakanym stanie, i technicznym, cenowym, obsługowym i w kwestii standardu, ale wspomnień i wrażeń dostarcza nieustannych. Można się z tym nauczyć żyć i nawet przyzwyczaić i reagować już tylko śmiechem, ale smutne jest to, że zaczynamy to z czasem traktować jako normę, bo przecież zasługujemy na godny transport osób, bo już paczki kurierskie mają chyba bardziej ludzkie warunki przewozu. Istnieją jednak sztuczki pozwalające oszukać system. Co tu zrobić, gdy spóźnisz się na osobowy, a następny jedzie pospieszny, a szkoda Ci na bilet? Najprościej w świecie udawaj, że go masz i że był już sprawdzany. Pewność siebie to klucz sukcesu. Gdy zdarzały mi się takie sytuacje to po prostu zaraz po wejściu do pociągu zajmowałam miejsce siedzące, ściągałam buty, rozkładałam się do spania i wyciągałam stary bilet kładąc go na półeczkę udając, że śpię, ponieważ konduktor zaglądający do przedziału i widzący ten bilet z góry zakłada, że był on już sprawdzany. Uwierzcie, wiele razy tak zaoszczędziłam na Tanich Liniach Kolejowych:)
Jakie są Wasze "bezcenne widoki"? Czy da się pokochać nasze PKP jednocześnie je nienawidząc, spojrzeć na nie z sentymentem i tym ironicznym uśmieszkiem i tak jak ja udać się w podróż sentymentalną raz jeszcze w polskie nasze wagony?:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz