środa, 12 maja 2010

uczuciowa niestrawnośc.


Po jakimś czasie uczymy się delikatnej różnicy
między trzymaniem za ręce a kochaniem duszy

I uczysz się, że miłośc nie oznacza pewności
a towarzystwo nie równa się bezpieczeństwu

I zaczynasz rozumiec, że pocałunki to nie kontrakty
a prezenty to nie obietnice
I zaczynasz akceptowac swoje przegrane
z głową podniesioną wysoką i nisko opuszczonymi powiekami
Z gracją kobiety, a nie rozpaczą dziecka.

Uczysz się budowac drogi na dzisiaj,
ponieważ jutrzejsza gleba jest zbyt niepewna
by posiac na niej plany,
a przyszłośc zazwyczaj spada w środku lotu.

Po czasie uczysz się, że nawet słońce parzy,
jeśli jest go za dużo.

Więc sadzisz swój własny ogród
i dekorujesz swoją duszę, zamiast czekac
aż ktoś sam przyniesie Ci kwiaty.

I uczysz się, że naprawdę możesz to znieśc,
Że jesteś silna,
I że masz wartośc.

I uczysz się, uczysz, uczysz....
Z każdym rozstaniem, się uczysz.

Czy wierzycie, że ludzie się zmieniają? Ja w to nie za bardzo wierzę. Myślę, że ludzie się modyfikują, przystosowują, ale w środku jesteśmy, kim jesteśmy. Stajemy się lepsi w zakrywaniu swoich wad, ale nigdy się ich nie pozbywamy. Gdzieś w środku nadal czuję wszystko, to co złe. Czasami mam ochotę robic złe rzeczy. Czasami wracam do przeszłości i do niej tęsknię. Wmawiam sobie, że stałam się lepszym człowiekiem i nigdy nikogo nie zdradzę, nie oszukam, nie okłamię i nie ubliżę, by poczuc się lepszą od innych i poczuc się lepiej sama ze sobą. W głębi jednak wiem, że nadal posiadam w sobie silne instynkty, które mogą pokonac rozum i popchnąc mnie na niespokojne wody. Wiem to. Dlatego nigdy nie przyznaję, gdy ktoś mi mówi: zmieniłaś się na lepsze. Po prostu nauczyłam się chowac to, co złe by innym żyło się lepiej. Mi niby też, ale czasami nabawiam się niestrawności od wad, które ciężko przełykam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz