czwartek, 12 czerwca 2014

Roznegliżowana tortura.



Nastał czas tortur. Upały przekraczające 35 stopni odczuwa każdy na różne sposoby. Puchną przeróżne części ciała, pocą się, trzeba znosić mieszankę niekoniecznie przyjemnych zapachów dookoła, człowiek z trudem łapie powietrze, doskwierają migreny na ciągłe wieczorne burze.  

STOP!

Nie o takich torturach mówię. Albowiem nastał czas aktywności fizycznej. NIE! To też nie to. Nastał czas negliżu fizycznego. Dla kogoś, kto uważnie obserwuje, przygląda się, chłonie szczegóły, podziwia piękno rodzaju żeńskiego – to dopiero tortura. Kobiety, ah kobiety! Torturują tymi krótkimi spodenkami, kusymi sukienkami, pomalowanymi paznokciami, opalonymi ciałami, rozpuszczonymi włosami spływającymi po plecach, odkrywają kuszący kark, gdy spinają włosy, spięte mięśnie, mocne łydki na obcasach. Wszystko jak na tacy! Nie daj Bóg dostrzec krople delikatnego, świetlistego potu spływającego po szyi czy karku! Dręczą, oj dręczą.

Ostatni tydzień to nie tylko upały i tortury, ale i silne emocje. Kolejne, zasłyszane stanowcze NIE w moją stronę. Zakończenie nawet nie początku, które w środku się tli. Próbuję go zagasić. Wczoraj spontaniczny grill z przyjaciółmi. Jak gdyby znów słyszeli, że gdzieś, do kogoś, o coś - wołam. Z kolei dziś mama poprosiła mnie bym zawiozła ją do naszego domu na wsi. Miałam zostać góra dwie godziny i wrócić do dalszej pracy. Zajechałam. Szumiały drzewa, łaskotało słońce, kusił spokój. W 5 minut odwołałam całe popołudnie i wieczór korepetycji. Na spokój nie ma ceny, wolałam stracić kilkadziesiąt złotych niż siebie.

Sprzyjająca pogoda wołała mnie na długi spacer. Przed weekendem okolice nie są zaludnione przez turystów czy wędkarzy. Mogłam zdjąć bluzkę i przechadzać się bezwstydnie, w negliżu wzdłuż Warty. Dziś to nie kobiece, odsłonięte, podane na tacy kształty kusiły. To przyroda mnie wzywała, kusiła swoją dzikością, bezkresem, stoickim spokojem, który budził we mnie burze pragnień. Każdy z nas pewnie zaznał kiedyś tego uczucia pragnienia kogoś/czegoś, kogo mieć nie możemy. Chemia aż kipi, krzyczy, rozlewa się po nas, a my nie możemy dotknąć, przycisnąć do ściany, namiętnie pocałować, pieścić tam, gdzie pragniemy. Dziś tak ze mną natura pogrywała. Słońce przygrzało, ostro opaliło dekolt, ramiona, dłonie, nogi. Wróciłam do domu. PSSSST. Lato to nie tylko wzmożony negliż, ale wzmożona ochota na napoje chłodzące. Otwarła się butelka piwa, a z każdym łykiem wylewały się pragnienia i burza myśli wszelakich.
Czas na prysznic. Czas na negliż w swoich czterech ścianach. Mówiłam już, że ten, kto odkrył, że z dźwięków można tworzyć muzykę, był geniuszem? Wczoraj znów natrafiłam na nowy utwór, który fizycznie mnie rozbiera, rozdziera, pieści, dotyka, torturuje.


Prysznic mieści się tuż przed lustrem, w związku z czym, gdy stanę na wprost widzę siebie w całościowym negliżu. W tle nie mogło oczywiście lecieć nic innego jak, co dopiero odkryte nowe dźwięki. Muzyka, która sprawia, że wszystko zwalnia. A najbardziej piana spływająca po moim ciele. Zatrzymuję się. Znów nie śpieszę. Chcę obserwować jak chłodna piana spływa po moim rozgrzanym, opalonym ciele. Nie starczy mi widok spływającej piany między piersiami, po brzuchu…niżej…Obracam się, widzę plecy, mapę siebie, piana spływa strużkami po kręgach by za chwilę zrobić delikatny zakręt po dołeczkach. Znacie je? Dołeczki na dole pleców? Jestem ich właścicielką.



Piana mnie muska. Fantazja się budzi. Czemu jeszcze nikt nie prześledził językiem mapy moich piegów na plecach? Myślę „jak dawno nikt nie widział mnie nago”. Spodobałabym się? Coś się we mnie zmieniło? Rzeźbię siebie. Mięśnie się wyrabiają. Myślę „po co? Skoro to miesień sercowy mam wyrobiony najbardziej i to on pociąga najgłębiej”.

Myślę. Ty. Ty, która zobaczysz mnie następna nagą. Wyobrażasz sobie mnie i Ciebie? Moje ciało i umysł tego upału nie są w stanie pojąc. Roznegliżowana tortura.



Trudno o kobietę, która potrafi spojrzeć prosto w lustro. Nie odwrócić się. Złapać w bezruchu, a jednocześnie namiętnym wygięciu bioder. Spojrzeć prosto w oczy i nie odwrócić wzroku.

Spojrzysz?




2 komentarze:

  1. Hmm, ech, ups:) Pięknie napisane, niestety jestem tylko facetem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No...to niezwykłe moc przeczytać jak b.intensywnie odbierasz kobiece piękno.Przez chwile wyobrazilam sobie ze zyja kolo mnie same piękności z figurami modelek,na szczęście tak nie jest.Bardzo milo sie to wszystko czyta.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń