poniedziałek, 26 maja 2014

Płynnośc orientacji.


Mój Śp. wykładowca od Historii Wielkiej Brytanii potrafił sprawić, że żadna epoka w Wielkiej Brytanii nie była nudna. Znał wszystkie szczegóły z życia władców, oprócz ważnych wydarzeń i dat dodawał informacje „kto i z kim”. Wiedział zawsze, który król był homoseksualistą, a który krwiożerczym psychopatą – mordercą. Mówiąc pokrótce – homoseksualizm jest stary jak ziemia, po której stąpamy. Liczy sobie tyle lat, co heteroseksualizm, a mimo to ciągle budzi kontrowersje.
Psycholodzy, lekarze, księża, politycy od wieków próbują dociec przyczyn tej orientacji seksualnej zdobywając tym przychylność bądź też nie. Konserwatywni księża i politycy powiedzą, że gdyby Bóg chciał by istnieli homoseksualiści i by byli oni tolerowani, to stworzyłby Adama i Stefana, a nie Adama i Ewę. Kościół postrzega osoby o odmiennej orientacji seksualnej jako dewiację, z którą albo się człowiek rodzi, albo jest ona sytuacyjnie wymuszona na człowieku w miejscach takich jak więzienia, zakony czy wojsko. Podzielają oni wiarę, że orientacja ta jest uleczalna, a jeśli „pacjent” jest oporny na terapię, powinien tłumic w sobie swoje pragnienia i nie przekształcać ich w grzech cielesny.
Nie ma się co dziwić, że ten trend nietolerancji nadal jest obecny skoro Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne sklasyfikowało homoseksualizm jako dewiację w 1952 przyrównywaną do sadyzmu czy pedofilii. Swego czasu psychiatria była nazywana narzędziem ucisku homoseksualistów i główną przyczyną utrwalania stereotypów i szerzenia nietolerancji. W 1969r. doszło do pierwszym zamieszek w gejowskim pubie Stonewall Inn w Nowym Jorku, które uważa się, że zapoczątkowały amerykański, a co za tym idzie, światowy ruch walki o prawa LGBT. Był to czas kiedy policja dokonywała nalotów na tego typu miejsca, ludzie byli traktowani brutalnie, wyciągani po podłodze, spisywano dane osobowe, a potem podawano je do wiadomości publicznej, często rujnując kariery i życia. Kierowano się zasadami, według których:
1. Gejom nie wolno było podawać alkoholu w lokalu,
2.Mężczyzna nie mógł tańczyć z mężczyzną,
3. Każda kobieta i każdy mężczyzna musi nosić przynajmniej trzy części garderoby, które odpowiadają biologicznej płci.
Gejowski ruch aktywistów powstał na dobre, działając aktywnie np. w San Francisco. Mimo to, minęło ponad 20 lat zanim homoseksualizm wykreślono z listy chorób, nastąpiło to dopiero po referendum Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego w kwietniu 1974r.
Jeśli spojrzeć na inne wcześniejsze karty historii. Naziści naznaczyli ok. 10tys. homoseksualistów różowym trójkątem i wysyłali do obozów koncentracyjnych, uważając ich za antyspołecznych pasożytów stojących na drodze czystej rasy aryjskiej. Liczbę ok. 100 tysięcy zamykano w więzieniach lub zakładach psychiatrycznych. Z kolei w 1933r. Stalin „zatwierdził nowy kodeks karny przewidujący karę 5 lat ciężkich robót za seks z osobą tej samej płci. Kontakty homoseksualne uznawano za przestępstwo przeciw państwu tej samej rangi co szpiegostwo. Po "odwilży" w 1956 roku, w ramach psychiatrii represyjnej, gejów i lesbijki umieszczano w zakładach zamkniętych, gdzie często byli poddawani terapiom z użyciem elektrowstrząsów i środków psychotropowych.

W latach 80tych zeszłego wieku zaobserwowano zwiększoną zachorowalność na mięsaka Kaposiego, czyli nowotwór związany z zakażeniem wirusem opryszczki, oraz na pneumocystowe zapalenie płuc pośród mężczyzn w USA. Połączono te objawy z mężczyznami mającymi stosunki seksualne z innymi mężczyznami, w rezultacie czego powstawała nazwa GRID - Gay-related immune deficiency – zespół niedoboru odporności gejów. Dziś znane jako AIDS, a wprowadzenie tej nazwy nastąpiło dopiero w 1982roku. Dziś wiemy, że to nie choroba gejów i lesbijek, ale każdego mającego kontakt z osobą zarażoną wirusem HIV i jej śluzami, a nie sztućcami, dotykiem, pocałunkiem czy kichnięciem… W czasach kiedy AIDS było jeszcze GRID, lekarze niekiedy odmawiali leczenia pacjentom, ponieważ bali się zakażenia. Chorymi i umierającymi zajmowali się lekarze-wolontariusze zakładający maski, przedkładający dobro pacjenta nad własne.
W dzisiejszych czasach walczą ze sobą dwa poglądy źródła homoseksualizmu. Empiryczne podejście zakłada, że nie ma naukowych i fizycznych dowodów na to, że człowiek rodzi się gejem czy lesbijką i jest to jedynie cecha nabyta, co za tym idzie, orientacja ta jest zmienna. Przeciwne założenie mówi o tym, że człowiek rodzi się z daną orientacją i jest ona niezmienna. Naukowcy próbują odszukać „śladu” w mózgu, który determinuje nasz pociąg seksualny. Całkiem niedawno powstała teoria, że człowiek rodzi się z bardziej męskim lub damskim mózgiem, zatem gej jest to mężczyzna, który urodził się z mózgiem z cechami kobiecymi, a lesbijka to kobieta, która ma mózg z cechami męskimi.
I bądź tu człowieku mądry.
Powiem Wam, co wiem ja. Wiem, że weszłam do zerówki i wiedziałam na kogo spojrzałam pierwszego. PIERWSZĄ. Wiedziałam w szkole podstawowej, że kocham się w Ewelinie. Nie w Przemku, nie Łukaszu, żadnym Mateuszu, bożyszczu nastolatek. Nie siedziałam w więzieniu, nie zamknięto mnie w szkole dla dziewczyn, żaden mężczyzna mnie nie skrzywdził. Pewnego dnia, gdy Internet stał się bardziej dostępnym medium, zaczęłam wchodzić na czaty i w ten sposób poznałam swoją pierwszą dziewczynę, którą po pierwszym spotkaniu wiedziałam, że chcę całować i dotykać jak nikogo innego. Jestem tą, która nigdy nie widziała siebie obok mężczyzny, nie dlatego, że uważa ich za płeć gorszą, ale po prostu od zawsze tak czułam w zakamarkach siebie i nie chciałam próbować niczego, co by odpowiadało normom społecznym. Urodziłam się w kobiecym ciele z męskimi pragnieniami. Tak, jak mam brązowe/zielone oczy, brązowe włosy i piegi. Żadna doza alkoholu, nawoływań, obelg i uszczypliwości nie potrafiła do tej pory tego zmienić.
Wiem też, że są kobiety, które nie poszły za swoim pragnieniem i dziś są mężatkami, które tęsknią do niespełnionych kobiecych miłości. Niektóre te kobiety odważyły się pójść za swoim sercem i odnalazły miłość w późniejszych latach. Niektóre pewnie umrą i nigdy jej już nie odnajdą, bo nie będą umiały wyjść z wygodnej społecznie szafy.
Wiem też, że pragnienie i orientacja rozpływają się po alkoholu. Zwłaszcza po ciele kobiecym. Alkohol ściąga nogę z hamulca i wciska gaz do dechy otwartości. Miniony weekend był kolejną okazją by się o tym przekonać. Byłam na weselu, gdzieżby indziej poddać się alkoholowym uciechom ciała i puścić wodze zaciśniętego języka za zębami.

„Ożeń się ze mną! Będę z Tobą tańczył do końca świata!” – krzyknął I. w tańcu.
Podbiegł Ł. I wycałował/obślinił mi rękę do ramienia zanim się obejrzałam.
Rozmowa moich dwóch przyjaciół płci męskiej (oboje żonaci) przy stole:
 „Gdy E. zmieni kiedyś „drużyny” to ja pierwszy się jej oświadczę i z nią ożenię”
– „Po moim trupie!” Odparł A.
„Kim jest ta niewiasta w żółtej sukience, za którą wszyscy latają? Bo zaraz i ja odfrunę” – zawtórował ojciec jednej z koleżanek.
Nie odstępowała mnie K. dolewając whiskey wyznając na boku: „Dobra, ja już nie piję, bo nie wiem już czy podobasz mi się bardziej Ty czy mój mąż”.

Jej mąż później w tańcu ze mną: „jesteś feministką, prawda? Pederastką pewnie i nimfomanką też” dodał pół żartem, pół serio.
Odparłam: „Za pierwsze i drugie przepraszać nie musisz, ale za ostatnie tak, bo już nie pamiętam co to seks”.
Nie była to pierwsza mężatka i nie pierwszy mężczyzna, którzy „wyczuli” moją orientację. Nie była to jedyna mężatka, której orientacja robi się płynna po alkoholu.
Czy byłam niegrzeczna? Nie. Ktoś kiedyś mi powiedział, że ja sama jestem chodzącym grzechem, którego trudno nie popełnić, nieważne co robię, czy tańczę, rozśmieszam innych czy po prostu stoję i patrzę przed siebie.

Nie wiedzą jednego. Gdy wszyscy położą się pijani do łóżek obok swojego męża/żony/chłopaka/dziewczyny, ja ugniotę kołdrę komplementów i wtulę się w nią w pozycji embrionalnej, bo to ona żoną mą. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz