poniedziałek, 23 września 2013

Najodważniejsi.

- Wszyscy żyjący ludzie pełzający po ziemi są tchórzami – wydalone z szeregu wielu myśli zdanie, które wypłynęło na wierzch podczas jednej z kąpieli Bezimiennej. Kąpiel to dziwny proces chemiczny czyszczący ciało z toksyn i brudów dnia, jednocześnie powodujący wydostanie się przez pory trujących myśli, niekiedy dolanych z płynem kąpieli goryczy i pretensji. Strumienie gorącej wody potrafiące odprężyć ciało, ale spinające myśli. Bez możliwości ponownej ucieczki, Bezimienna poddaje się kolejnemu dramatycznemu monologowi swojego życia zanurzając się we wrzątku pretensji do ludzi i świata. Dziś nie będzie się dotykać, poznawać mapy swojego ciała na nowo, stwierdzi, że jest ona powszechnie nudna i geografię cielesności odłoży na półkę.

Dziś plaga tchórzostwa osiągnęła apogeum. Nie żyjemy w czasach wielkich wartości, sytuacji bez wyjścia, niewyobrażalnych poświęceń. Nie wiszą nad nami groźby wojen, totalitaryzmu, utraty najbliższych wskutek naszej bezsilności. Nie możemy mieć do nikogo pretensji prócz do samych siebie, bo cokolwiek w życiu tracimy jest rezultatem kolizji lenistwa, niepotrzebnych udręczeń, a według Bezimiennej, przede wszystkim tchórzostwa. Bezimienna jest w tym kiepska, ale stara się jak może w dni takie jak ten schować wszechogarniająca pogardę do świata ludzkiego. Gdyby człowiek był zdolny do modyfikowania własnego gatunku, Bezimienna nie spoczęłaby dopóki nie wymyśliłaby człowieka niemal perfekcyjnie odważnego. Naukowcy ciągle bawią się genami, częściami ciała, organami, krwią, bezskutecznie ganiając za przyczynami i zwalczaniem chorób. Bezimienna wierzy, że większość chorób ciała wynika z utrapień duszy, więc to czym powinnyśmy się zając to leczeniem przede wszystkim naszych wad, które czynią nas tchórzami w drodze do relatywnego szczęścia czy chociażby dobrobytu duszy i życia w zgodzie ze samym sobą.
Zmuszeni do życia w czasach czyniących z nas istoty ahistoryczne trudno nakreślić obraz wyrazistego Everymana XXI wieku. Jesteśmy tworem tłumu i mediów. Bezimienna podziwia osoby na tyle odważne, potrafiące przyznać, że jesteśmy reprezentantami generacji NIC. Nieważne jak bardzo podepniemy się pod hipstera, dresa, lewicowca, prawicowca, katola, ateisty to i tak pozostaniemy pokoleniem mało mięsistym. Nawet w obranych poglądach nie jesteśmy stali czy odważni, targani jak chorągiewki na wietrze podążające w kierunku południa zmieniających się trendów. „Dziś będę przeciw aborcji, ale za tydzień zmienię zdanie, bo to takie postępowe”.

W wieczór taki jak ten, Bezimiennej nie mieści się w głowie wiele ludzkich sprzeczności. Ogarnia ją uderzająca fala złości. Dlaczego ludzie boją się mówić o tym, co boli, boją się nie mieć poglądów, boją się przyznać, że przegrywają, boją się ujawnić, że broń Boże, może nie są szczęśliwi, boją się kochać, boją się tęsknic, wiernie przywiązywać, ale najbardziej w całej galaktyce słów i zdarzeń Bezimienna nie może znieść strachu przed prawdą. Dla Bezimiennej najpiękniejszy człowiek to nie ten ubrany w wyszukane marki, zapaćkany toną skompleksowanego make-upu, ale ten z zaczerwienionymi oczami po płaczu lub kiepsko przespanej nocy z tęsknoty za kimś. Najodważniejszy jest ten, kto nie ukrywa łez, ten kto potrafi się przytulic i przyznać, że potrzebuje. Odważnie jest potrzebować, prosić, dziękować, przepraszać i prosić o więcej.

Jednak najodważniejsi są martwi. Poddani eutanazji i samobójcy. Zwłaszcza grupa druga. Bezimienna myśli o wszystkich topielcach, wisielcach, rozerwanych na torach, z kulą kalibru totalnej niechęci życia w skroni. Bezimienna czasami zastanawia się czy ten pulsujący ból w skroni nie ma jej czasami doprowadzić do skraju wytrzymałości, musi wtedy mocno ucisnąć źródło bólu by bolało mniej. Ucisnąć, żeby bolało mniej. Bezimienna zastanawia się nad nieprzypadkowością tego zjawiska doboru słów. Zacisnąć na szyi pętlę by życie już nie bolało, zacisnąć płuca w bezdechu pod wodą by nie zalewać się już łzami, wcisnąć się pod pociąg, rozwalić mózg o ścianę bronią palną. Do Bezimiennej powraca traumatyczne wspomnienie i do dziś odbijające się od niego pytanie: jak bardzo musi bolec życie by zawisnąć na własnym pasku na klamce? Ilu osób w historii ludzkości bolało tak bardzo? Ile takich czaszek Hamlet chwyciłby w rękę wypowiadając nieśmiertelne „być albo nie być?” ?

Bezimienna polewa się w wannie wrzątkiem, obserwuje jak skóra paruje, gotuje bolesne myśli, odważne myśli. Zanurza twarz pod wodą. Nie oddycha. Nie oddycha. Nie oddycha. Please, please, please.
Wyłania się na powierzchnię. Nie jest odważna. Bezimienna uczyniłaby ze swojej śmierci ostatnią lekcję poglądową. Wie dokładnie kto by za nią płakał, kto by przyszedł na pogrzeb, kto by nigdy nie zapomniał, kto by nigdy nie wybaczył, kto by na zawsze tęsknił, wiedziałaby, że pewnego dnia nikt by już nie przyszedł na jej grób. Zachłysnęła się myślą, że będzie żyć dalej czy tego czasami chce czy nie. Wystarczy jej fantazja. W niej umierała już stokrotnie, leżała w trumnie bez ruchu, widziała szlochy najbliższych.


Kto choć raz nie umarł w myślach, ten nigdy nie żył. Kto choć raz nie umarł w myślach, ten tchórz.

4 komentarze:

  1. Tym razem nie mogę się z Tobą zgodzić. Wydaje mi się, że osoba, któa od myśli przechodzi do czynu, UDANEGO czynu jest tchórzem. Łatwo jest odebrać sobie życie. Trudniej jest wstać każdego dnia i stawić czoła rzeczywistości. Jeszcze trudniej jest powiedzieć sobie "Jestem szczęśliwy.". Szczerze powiedzieć. Świat nigdy nie był, nie jest i nie bedzie idealnym. To nie Utopia. Nie zmienia to faktu, że każdy dzień jest naszym małym, osobistym cudem.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeszły mnie ciarki po plecach... Zgadzam się z Nashi - znacznie trudniej jest żyć i zmagać się z rzeczywistością tu i teraz. Czasem wystarczy przejść się po szpitalnych oddziałach by uświadomić sobie, że własne problemy są niczym choćby jak wielkie były... I uwierz mi wiem o czym piszę... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. POWTARZAM: to opowiadania, nie moje zdanie, to twór mojej literackiej wyobraźni ;) trochę więcej dystansu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodzimy się i umieramy wielokrotnie podczas jednego istnienia, w różnych sytuacjach i na różne sposoby.
    Odwagą jest żyć, gdy trudno znaleźć po temu powody, gdy życie boli tak, że nie można wytrzymać i nie sposób znaleźć ukojenie w czym- lub kimkolwiek. Koniec jest niemal zawsze możliwy, ale ten samobójczy jest zawsze krzykiem rozpaczy tego, kto nie może poradzić sobie ze sobą. Następuje, gdy zabraknie pomocnej dłoni i cierpliwości, by przetrwać to, co bardzo trudne.

    OdpowiedzUsuń