poniedziałek, 20 lutego 2012

cały mój świat potrzebuje psychologa.


Zacznę całkiem nie głupimi słowami naszej królowej Doroty Rabczewskiej: " W Polsce prawie każdy powinien pójść do psychologa, by ten powiedział, jak skupić się na pozytywnym myśleniu. Na razie to prawie każdy Polak ma taką minę, jakby miał gówno pod nosem. I mnie się to nie podoba." I ja się pod tym podpisuję, znaczy się,pod grupą z gównem pod nosem. Czasami mam wrażenie, że oscyluję między chorobą afektywną dwubiegunową, manią, depresją i hipomanią. Skrajne wahania nastrojów,ciągła burza myśli, latające w złości przedmioty, chęc wyrządzania krzywdy. Życie nam nie ułatwia, życie nam bezczelnie kłody pod nogi rzuca. Bliscy? Ci tacy najbliżsi, nie przysparzają pocieszeń. Dzień lepszy przeplatany jest gorszym i tak zabawa w życie trwa. Każdy ulega wahaniom nastroju. Nikt nie jest ciągle w dobrym humorze. Po obejrzeniu takich filmówjak „Wstyd” mówiący o mężczyźnie uzależnionym destrukcyjnie od seksu oraz „Niebezpieczna metoda” opowiadającym o narodzinach psychoanalizy, terapii rozmową i znajomością między Sigmundem Freudem i Carlem Gustavem Jungiem, temat depresji powraca. Czasami wydaje się człowiekowi, że jest sam ze swoimi myślami. Patrzę dziś na każdy kąt swojego pokoju z osobna i myślę, że nigdy się z nich nie wyrwę, że zawsze będą zamykać mnie w swych czeluściach i sprowadzać do rzeczywistości bez większych perspektyw. Potem czytam mnóstwo artykułów na temat depresji i widzę, że nie jestem sama. Oglądam potem takie filmy i zastanawiam się co bym powiedziała na pierwszej swojej wizycie u psychologa(mając to szczęście, że faktycznie byłby/byłaby dobra). Że co? Jestem nadwrażliwa, niektórzy mówią, że przewrażliwiona. Ja uważam, że gdy człowiek chce prawdziwie żyć to musi bolec, bo nie ma życia bez bólu. Że kocham zatapiać się w swoim własnym sosie udręczenia, dramatycznych zakończeniach filmów bez happy endu, bo tylko wtedy myślę, że to co czuję głęboko w środku ma sens, a ja jeszcze nie do końca zwariowałam. Happy end nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Mnie w życiu nie wychowano do szczęścia tylko do wiecznego poczucia odpowiedzialności, poczucia winy, dążenia do perfekcji, bez oglądania się na emocjonalne konsekwencje i łzy spływające po policzkach, ściekające po dekolcie, lądujące po środku stanika lub na kolanie. „Wylądujesz na ulicy lub jako sprzedawczyni na kasie, gdy taka będziesz” mawiał mój ojciec. Nie wychowano mnie w miłości do siebie, bliźniego, ale prędzej do pieniądza i względnie respektowanego statusu społecznego. Jeden z moich ulubionych cytatów brzmi tak: Dzieci zaczynają od kochania rodziców,potem ich osadzają, czasami im wybaczają”. Ja jestem na etapie wybaczania, a może na "czasami", a właściwie to częściej myślę, że "nigdy". Mówi się, że dzieci są najpiękniejszymi istotami, bo są tak niewinne i nie znają smutku czy poczucia nieszczęścia.Czytając wywiad ze specjalistą od depresji młodzieży dowiaduję się, że w rejonach Polski o największym bezrobociu, depresja wśród młodzieży sięga  50%. Najmłodszy przypadek samobójstwo z jakim ten specjalista się spotkał to 6 latek. 6 lat. Dzieci niemo krzyczą. Nie są jeszcze na tyle rozwinięte emocjonalnie by potrafić się wyrazić w słowach,dlatego moczą się w nocy, ich smutek objawia się np. w bólu brzucha. Radzi się,by nauczyciele, pedagodzy obserwowali dzieci i udzielali pomocy. W zeszłym roku uczyłam indywidualnie dziewczynkę, które zapadła w głęboką fobię szkolną,wylądowała na psychotropach. Nie pochwalałam tego, wierzę, że dzisiejszy powrót do szkoły umożliwiła jej troskliwa mama i współpraca ze szkołą i nauczycielami uczącymi. Kolejna, Mała W. od dziecka moczy się w nocy i przejawia bardzo destrukcyjne zachowania. Rodzice są bezradni, regularnie się spotykamy, wymieniamy informacjami i spostrzeżeniami, poleciłam zgłoszenie się do psychologa, bo jak bardzo bacznie ją obserwuję i staram się rozmawiać to nie jestem w stanie pomóc.Gdy człowiek czasami nie widzi sensu we własnym życiu to stara się pomóc innym,by nadać sens sprawom. To też skierowałam się do kuratorium i opieki społecznej o pomoc dla pewnej dziewczynki, którą 4 lata z rzędu omijano i nie zauważano.Opieka społeczna skwitowała: „ale po co tak ostro pisać do sądu na temat tej rodziny? Ewidentnie są w niej problemy, ale to jeszcze mi oponę w samochodzie przebiją albo co”. I jak tu rąk nie załamać. Potem płodzisz w ciągu miesiąca jak dla Ciebie genialne ze względu na totalną samodzielnośc działań ponad 80 stron, bez docenienia przez osoby do tego wyznaczone. Jak tu nie Myślec, że cały mój świat potrzebuje psychologa. Życie jest skomplikowane. Jest zagmatwane, może jego celem nie jest z nim ciągła walka o sens, bo może ten burdel nie powinien zostać uporządkowany. Może powinnam przestać czekać. Czekać na to,  że się uspokoi i przestanie bolec mnie. Ale mówić można jedno, a umysł robi drugie. Każda ręka i noga, cały mój świat potrzebuje psychologa. 

I've been walking on a tightrope falling
And I've been looking for a lifeboat for you
I've been looking for a light left in your eye

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz