piątek, 13 stycznia 2012

o konkursie Blog Roku słów kilka...


Może okrutnie zabrzmi to,  co teraz napiszę, ale myślę, że jest warte poruszenia i do zastanowienia. Wiąże się to z rozpoczęciem głosowania na BlogRoku 2011 i czołówki, która momentalnie wysunęła się na prowadzenie i zapewne,jak co roku, pozostanie tam do końca. Może będę niesprawiedliwa i ciut ostra i oceniająca, ale nie bądźmy hipokrytami, każdy z nas ma mieszankę wszystkiego z powyższych zakleszczoną w swoich wnętrzach. Nie wiem czy to będzie o dyskryminacji, nietolerancji, niesprawiedliwości, dwulicowości czy dziwnej polskiej mentalności. Pewnie wszystkiego po trochu. Startuję w kategorii Ja i Moje życie. Patrzę na czołówkę i myślę: co ja tu robię? Chyba nie ma dla mnie koniec końców odpowiedniej kategorii. Nie piszę ciągle o polityce i społeczeństwie by umieścić siebie pod tym szyldem. Nie jestem absurdalna czy offowa. Mój blog nie jest poświęcony moim zainteresowaniem i pasjom wyłącznie.Jest mieszanką wszystkiego, mieszanką mnie, więc chyba jest o mnie i o moim życiu? Bo w końcu moje myśli, poglądy, uczucia, sprzeczności i wahania składają się na moje życie, prawda? Spójrzcie na moją kategorię. Na pierwszym miejscu pojawia się jakiś Maciej Musiał, którego zdjęcia widziałam gdzieś na stronach moich gimnazjalistek, które się w nim kochają, jest osobą publiczną, więc od razu nie mam z takim szans. Jak ma się porównywać mój blog i moje życie z nim? 332 komentarze pod 3-zdaniową notką, o tym, że zgadza się, że w restauracji powinny znaleźc się gofry, bądź 197 komentarzy pod notką o jego chęci wysmarkania się i dramatu nie posiadania chusteczki pod nosem... Takiej osoby jak ja i tak nigdy nie zauważy. Nie chcę nikogo obrażac, ale sarkazm jest tu wręcz krzykliwie wymagany. Moja notka, która zdobyła blisko 500 komentarzy to ta, w któej ludzie stwierdzają, że jestme beznadziejnym nauczycielem. Moje życie przy nim wydaje się być krzykiem rozwydrzonej i marudzącej baby. Ostatnio pojawił się równiez artykuł o fenomenie Kasi Tusk pt." Jak byc jak Kasia Tusk?" Chylę czoła marketingowi i ludziom, którzy pozwolili zrobic niej trend-setterkę. Miesięcznie ma ona ponad 300 000 wejśc na swoją stronę. Więcej niż ja zebrałam w ciągu prawie dwuletniego pisania tutaj. Tkwi w tym fenomen mediów i reklamy. Co ona ma więcej do zaoferowania niż przeciętna ja? Też mam swój określony gust filmowy i muzyczny, który czasami Wam przekazuję. Lubię gotowac, więc przepisy też bym mogła tu umieszczac. Ubieram się nie najgorzej, moje uczennice przynajmniej chętnie naśladowałoby by mój styl, a w odpowiedzi na pytanie, jaki powinien byc idealny nauczyciel wybrały w końcu mnie, m.in. za styl:P.  Nie chodzi tu jednak o liczby, bo dla mnie nie liczy się ilośc, ale jakośc.
Jednak przejdźmy dalej. Na czołówkę wysuwają się też blogi rodzinne blogi o dzieciach. Co ja mam tu do zaoferowania? Niestety nic...Najbardziej jednak mnie denerwuje, porusza, oburza to ile blogów o chorych dzieciachpojawia się w czołówce. Potrafię zrozumieć ludzką desperację i jakiekolwiek prośby o pomoc. Sama pomagam mamie mojej śmiertelnie chorej uczennicy. Ale to przecież nie ich życie. To nie jest życie tych dzieci, tylko ich rodziców, nie rozumiem jak mogą go zgłaszać do Konkursu Blog Roku 2011 np. o autystycznym dziecku. Niby, żeby inspirować, tak? Zachęcać do życia? Walki? Dawać przykład ludziom bez nadziei. Szczerze przyznaję, niektóre są faktycznie świetne. Blog Pauliny Pruski i jej pióro było genialne. Gdy zmarła beczałam jak dziecko. Zastanawiałam się dlaczego? Dlaczego ludzie lubią oglądać, czytać o ludzkim cierpieniu i chorobach? Lubimy mieć świadomość śmierci czy w ten sposób o niej zapominamy i porównujemy sobie jak nasze życie jest całkiem dobre i nie mamy comarudzić, bo inni mają gorzej? Dlaczego Mam Talent wygrywa mała dziewczynka,która zapytana o to, co zrobi z 300 tysiącami złoty odpowiada, że wybuduje rodzicom dom? Top Model wygrywa dziewczyna z nikąd. Czasami mam wrażenie, że Polaków ruszają cierpiętnicze historie. Lubią siadać przed telewizorami i śledzić i przeżywać narodowo śmierci Hanki Mostowiak. Tak samo lubią oglądać Trudne Sprawy czy W11,bo wydaje się to takie prawdziwe i zbliżone do rzeczywistości. Dlatego też czytamy blogi o nieuleczalnie chorych i tak tłumnie je popieramy? Ja czasami myślę, że piszę o nieuleczalnym społeczeństwie, jego wadach i kompleksach, aleto nie zapewni mi czołówki. Nie stwarzam sztucznych reklam na blogu i Internecie, by przyciągnąć uwagę, chcę by moje słowa zrobiły to same. Może,gdybym pisała o swoim homoseksualizmie jak chorobie i inwalidztwie, z którego chcęsię wyleczyć, to zyskałabym rzeszę czytelników? Bo czasami wydaję się mi się po komentarzach to ludzi pełnych nienawiści wobec mojej osoby jest więcej niż zwolenników. Albo może powinnam być taka Martą Konarzewską. Kto wie. Nie wiem jaki jest ludzki tok myślenia, jakkolwiek wydaje mi się, że się zbliżam do odpowiedzi to coś mnie zaskakuje. Dzięki moim znajomym uzyskałam dosyć dużą liczbę głosów i bardzo im za to dziękuję, jak duża część z nich to nieznajomi, którzy po prostu wolą moje faktyczne, czasami nudnawe życie i poglądy, nie wiem, ale mam nadzieję, że jacyś tacy istnieją, to by mi pomogło wierzyc, że świat jeszcze do końca nie zwariował, a ja z nim.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz