poniedziałek, 14 lutego 2011

święty Walenty nie dla walniętych?

Święto Zakochanych, świętego Walentego, nieszczęśników i szczęśliwców. Świat zalała czerwień, a wszystkie koła, kwadraty, prostokąty przybrały kształt serca.  Ludzie na facebooku wstępują w grupy o nazwie: W Walentynki walę drinki lub masz już połówkę na Walentynki? Moja się chłodzi w lodówce. Niektórzy burzą się komercją tego dnia, nie postrzegają go jako święto. Mało kto pewnie wie skąd to święto się wywodzi i kim był Walenty, biskup,  męczennik kończący list do ukochanej przed egzekucją słowami: Od Twojego Walentego. Nie żyjemy w świecie wyższych uczuc. Nie giniemy w imię miłości, nie piszemy listów miłosnych, nie giniemy w imię czegokolwiek. Najczęściej w łóżku, na krześle, w fotelu przed telewizorem, pod kołami samochodów. Często bez naszych Walentych. Bo się spóźniliśmy, bo zaślepił nas egoizm, bo brakowało nam odwagi, bo ominęła nas nasza szansa, bo miłośc to czasem za mało, bo o lojalnośc i wiernośc w świecie pokus i niskiej samooceny coraz trudniej. Nie giniemy w imię czegokolwiek wyższego. Wkroczyliśmy w czasy, gdzie ludzie po prostu żyją bez Kościoła, autorytetów. Dzieci nie widzą w nikim kogoś wartego naśladowania. Z nauczycieli się śmieją i mówią, że nigdy takowymi nie zostaną. Lekarz to za dużo biologi, prawnik za dużo historii i prawa, ekonomista to za dużo matematyki. Mechanik za granicą, piosenkarka, piłkarz - to słyszę. Miłośc traci na wartości. Czytałam ostatnio artykuł pytający młodych o sposoby antykoncepcji. 2% uważa, że to płukanie pochwy Coca-Colą, kolejne pare procent, że to seks w wannie podczas kąpieli:) Wiek inicjacji seksualnej liczy się już od 12 roku życia. Gdzie tu mówic o wartości miłości, jak coś tak intymnego jak złączenie dwóch ciał straciło wartośc, zapomnijmy o złączeniu dwóch dusz. Dla wielu święto Walentego to komercja. Przez nagły napływ kwiatów, serduszek i czekoladek do sklepu. Ludzi denerwuje nacisk jaki ten dzień na nas wywiera by wyznawac sobie miłośc, bo przecież powinnyśmy to robic codziennie. Myślę, że mówią to w większości ci, którzy tej miłości już tak nie odczuwają i nie chcą wyznawac tym bardziej w ten dzień, bądź w ogóle jej nie mają. Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie oszukujmy się, gdy nie mamy z kim dzielic jakiegoś dnia, to się nim nie cieszymy, szukamy w nim wad, trywialności, bezsensu i komercji. „Nie lubię Świąt, bo za dużo tych światełek i nacisku na prezenty. Wszystkich Świętych to parada nowych płaszczy, kozaczków i torebek.” A Święto Zmarłych nie powinno być codziennie, bo o nich też tylko mamy pamiętac raz w roku? Zdenerwuje nas jakiś ksiądz, pogląd to odsuwamy się od Boga i wiary. Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. W samolocie jeśli nie siedzimy przy oknie, to niekoniecznie mamy piękne widoki. Gdy na koncercie bądź w kinie usiądzie przed nami ktoś wysoki, to też nici z zobaczenia naszego idola czy idolki. Więc tak, dzień świętego Walentego jest świętem Zakochanych, a nie Niezakochanych, którzy ten dzień krytykują. Może to zły punkt siedzenia i widzenia, albo po prostu wszystko ma swoich zwolenników i krytyków. Ale ja dziś mam od kogo usłyszec : kocham i mogę powiedziec to samo, więc mi dziś Walenty nie przeszkadza. Niech zawsze piszę do mnie listy podpisując się: Od Twojej Walentej :) 
I'm your Valentine o! Pisząc i kończąc z czerwoną koszulą na sobie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz