środa, 23 września 2015

Moja pierwsza miłość...

Poruszała się czasami leniwie, a niekiedy zamaszyście. Przewijała się latami po moim życiu, wiecznie powracała, rozczarowywała, unosiła, doprowadzała do śmiechu, przywoływała silne emocje kończące się łzami lub gęsią skórką będącą wypadkową strachu. Moja pierwsza miłość.

Kinematografia.

Filmy to była moja pierwsza wielka miłość. Wychowywały mnie, prowadziły przez zagmatwane ścieżki życia, zastępowały rodziców. Pokazywały wzorce zachowań. Odpowiadały na nurtujące pytania. Nauczyły mnie języków obcych, edukowały, poszerzały horyzonty. Kuły we mnie empatię i zdolność głębokiego odczuwania na wielu poziomach. Uwrażliwiały. A przede wszystkim uczyły marzyc. Przenosiły mnie na różne krańce świata i emocji, rzeczy i osób, po które nie mogłam sięgnąć i po które nadal wyciągam dłonie. Gdy pytam moich uczniów o ulubione filmy często padają tytuły typu „Szybcy i Wściekli” czy „Gwiazd naszych wina”, gdy pytam dlaczego te, nie potrafią odpowiedzieć, zapewniam im, że gusta jeszcze im się rozwiną i pozmieniają. A po chwili zastanowienia mówię do nich: nie, ja będąc nastolatką sięgałam już po to najcięższe kino, wyzywające, dramatyczne. Chowałam się przed rodzicami, by obejrzeć Przerwaną Lekcję Muzyki, Gia czy Gdyby ściany mogły mówić 2. Wyprzedzałam tematy szkolne wiedząc co to Asperger, rasizm, II wojna światowa, Holocaust czy eksterminacja. Zatem „męczę” ich i prowokuje do myślenia oraz uatrakcyjniania swoich filmotek.

Często pada pytanie w moim kierunku : E. co za film polecasz? Postanowiłam zatem podzielić się z Wami nadchodzącymi obowiązkowymi premierami kinowymi, których sama wyczekuje jak pierwszego liścia jesienią, śniegu zimą, Gwiazdki na niebie, rozkwitających kwiatów wiosny. Zbliża się jesień i zima, zatem sezon oscarowy i wysyp filmów dramatycznych, autobiograficznych czy takich, w których aktor zmienia drastycznie wygląd, gra śmiertelnie chorego lub o odmiennej orientacji seksualnej, po to, by mieć szansę na Oscara, bo to zawsze jest w cenie. Ale cóż, dobrze się to ogląda! Zatem, wybierzcie się ze mną w podróż po nadchodzących premierach.

Pamiętacie film „Holiday”? Z Cameron Diaz, Kate Winslet, Jude’m Law i Jack’iem Black’iem? Pojawił się tam zawód, który absolutnie mogłabym i chciałabym wykonywać, mianowicie twórca trailerów, grana przez Cameron Diaz właśnie. Uważam, że umiejętność takiego połączenia scen oraz dobrania muzyki, to ¾ sukcesu, którego rezultatem będzie zwiększona frekwencja w kinach. Poniższe trailery udowadniają tę teorię, porywają nas, wzruszają, wprawiają w zaniemówienie. Zacznę od filmów poruszających tematykę LGBT, bo szykują się ciekawe obrazy.


„Carol”. Och Carol. To mój numer jeden na liście premier. Dziś właśnie wyszedł pełny trailer do tego kunsztownego, klimatycznego, eterycznego dramatu dziejącego się w latach 50-tych, w którym Cate Blanchette, zamożna mężatka, oraz Rooney Mara, młodsza sprzedawczyni, wbrew wszelkiemu rozsądkowi, zakochują się w sobie. Zaprezentowany po raz pierwszy w Cannes i na mniejszych amerykańskich festiwalach porywa widzów genialnymi kreacjami głównych bohaterek i dramatycznymi rozwojami wypadków tego romansu, już nazywanego jednym z najlepszych tego wieku. Dodatkową kartą przetargową dla Was niech będzie reżyser Todd Haynes, twórca takich perełek jak Mildred Pierce, Daleko od nieba czy I’m Not There. Niestety nieznana jeszcze data polskiej premiery. Liczę jednak na klimatyczną, grudniową datę w kinach studyjnych.


Bardziej amerykańsko i pod Oscary szykuje się już przeze mnie wspominana pozycja Freeheld. Historia detektyw Laurel Hester, która po diagnozie złośliwego raka płuc walczy o to, by jej partnerka po jej śmierci mogła otrzymać po niej rentę i dom. Szykujcie chusteczki, to pewne. Wyczuwam nominacje. Dodatkowo cudna również Ellen Page, która po swoim publicznym coming-oucie, zaimponowała mi kategorycznym zakazem nazywania siebie „odważną” za podanie do wiadomości publicznej, że jest lesbijką. To po prostu ludzkie. I dla mnie, tak ludzki będzie ten film. Brak daty polskiej premiery po raz kolejny.


Temat transgender jest coraz szerzej poruszany w mediach. Laverne Cox jako pierwsza kobieta transgender na okładce Times’a. Serial „Transparent” słusznie zgarniający nagrody i pochwały. Nadchodzi film „About Ray”, w którym Elle Fanning gra nastolatkę, która chce zmienić płeć i jej matka się na to zgadza. Musi walczyć z otoczeniem i własnym ojcem o to, by zapewnić wszystkich, że wie, że nie popełnia błędu. Niestety też brak daty polskiej premiery.


„Danish girl”, czyli „Dziewczyna z portretu” to kolejny oscarowy pewnik, za który Eddie Redmayne moim zdaniem powinien dostać Oscara drugi rok z rzędu. Znów historia oparta na faktach, kiedy to słynny artysta przez przypadek odkrywa, że czuje się kobietą i postanawia poddać się pierwszej historycznie udokumentowanej operacji zmiany płci. Polska premiera 22 stycznia.


Odchodząc na chwilę od tematów LGBT. Absolutnym obowiązkiem jest udanie się na graną właśnie w kinach Młodość. Promowany tym, że wyszedł spod rąk twórcy Wielkiego Piękna, sądzę, że broni się sam - tematyką, grą aktorską i osobliwymi ujęciami. Zbiera genialne recenzje i Junkie pędzi na niego do kina jak tylko znajdzie czas.


Przenieśmy się do tematyki silnych ról kobiecych. Wielu pewnie z Was już wie, że 6 listopada nadchodzi „Sufrażystka”, czyli obraz kobiet walczących o prawa do głosowania w Anglii z początku ubiegłego wieku. Ta obsada! Nie trzeba niczym więcej reklamować.


Ja – maniakalna fanka talentu i osobowości Jennifer Lawrence – absolutnie nie mogę się doczekać Joy 8 stycznia. Daniel Russel, twórca Poradnika Pozytywnego Myślenia i American Hustle znów zbiera trójcę świętą, czyli Jennifer, Bradley’a Cooper’a i Robert’a de Niro, pałeczkę jednak oddając Jennifer. Czy wiecie, że to jeden z niewielu filmów, w którym całkowicie główną rolę gra kobieta? Jest to też pierwszy film, w którym postanowiono wynagrodzić pieniężnie aktorkę współmiernie do płac męskich w zdominowanym przez silne role męskie Hollywood. Jennifer Lawrence zatem jako pierwsza w historii zainkasowała za tę rolę niebagatelną sumę 20 milionów dolarów, by pokazać nam niesamowitą kreację Joy. Wyczuwamy kolejną nominację Oscarową dla JLaw.


Moim skromnym zdaniem, mój umysł i pewien stopień dziwactwa nakazuje mi kochać bezgraniczną miłością wszelkie kreacje Grety Gerwig, która lubuje się w niezależnym, cichym kinie amerykańskim. Gdy łączy siły z Noah Baumbachem może wyjść tylko coś osobliwego dotykające intelekt. Gretę możecie znac z „Frances Ha”, a teraz poznajemy ją jako Mistress America, którą jest typową nowojorską, która myśli, że trzyma pana Boga za stopy, nie widząc własnego zadufania i zagubienia. Greta współtworzyła scenariusz i jest nazywana powoli żeńskim Woodym Allenem. Do kin 4 grudnia!


Nie tęsknicie czasami za niezrównoważoną, cierpiącą, płaczącą, porywają i hipnotyzującą Angeliną Jolie? Ja zawsze, zatem ku mej ogromnej uciesze 20 listopada do kin wchodzi „Nad morzem”, gdzie wraz ze swym mężem, Bradem Pittem oczywiście, grają toksyczne małżeństwo. Czego chcieć więcej?
Wiem, wiem, ja tu same dramaty, ale trudno przechodzić obok nich obojętnie, gdy kręcone i odgrywane są z takim rozmachem i głębokim odtworzeniem ludzkich emocji.


Marion Cotillard jako Lady Makbet i Michael Fassbender jako Makbet – nie potrzeba nic więcej. Najważniejszy chyba kostiumowy film końca tego roku – w kinach od 27 listopada.
Coś z dreszczem, genialnymi aktorami, porywającymi obrazami, które prawie wychodzą z ekranu i chcą nas chwycić za ramię i sprawić, byśmy podskoczyli w fotelach? Jeśli horror, to tylko twórcy Labiryntu Fauna. Zatem wyczekiwany od dawna Crimson Peak w kinach od 23 października.


Polskie kino też nas zamierza rozpieszczać. „11 minut” ogłoszono właśnie jako kandydata do walki o nominacje do Oscara za Najlepszy film nieanglojęzyczny, a w kinach będziemy mogli go oglądać od 23 października. Nadchodzi również „Chemia”, „Wołanie”, „Intruz” „Obce niebo” czy „Panie Dulskie”. 6 listopad cieszy mnie dodatkowo w końcu polską premierą „Earl, ja i umierająca dziewczyna”. Nie zapominam o godnych kryminałach, a pośród obecny już w kinach „Sicario”, bez daty premiery „Secret in their eyes” szykuje się wybornie, a jako fanka science-fiction polecam również „Marsjanina” od 2 października.


Mamy tu fanych Inarritu, który reżyseruje każdy gatunek filmowy bezbłędnie. Była „Grawitacja”, był „Birdman”. Czas na Zjawę, w której Leonardo di Caprio gra trapera, który zostaje porzucony przez najemników podczas ataku niedźwiedzia i postanawia się nad nimi zemścić. Zatem Inarritu westernowy smakuje mi równie bardzo od 29 stycznia!

Długa lista? Uwierzcie, moja jest jeszcze dłuższa, to tylko wyrwana karteczka. Wierzę, że filmy uczą empatii. W czasach kiedy młodzi niechętnie sięgają po książki, bardziej przemawiają do nich obrazy, a ja nie omieszkam ich prezentować. Dziś mój uczeń, który jest wystarczająco inteligentny by wiedzieć lepiej, usiadł w pierwszej ławce, na kartce napisał sobie słowo „żydek” oraz „cygan” i przyłożył je sobie na czoło. W piątek w drodze do kina, z uczniami mijaliśmy grupkę bezdomnych, na co moi uczniowie zaczęli krzyczeć „Uchodźcy! Muzułmanie!” Gdy krzyknęłam na nich, wybronili się mówiąc „proszę pani, jesteśmy młodzi i głupi jeszcze, nie wiemy co jest dobre”. Gdy gromię wszystkie takie zachowania ostrym spojrzeniem, dodaję tylko jedno zdanie „Nie na takich was wychowuję, nie na homofobów, ksenofobów i rasistów”. Kto ich nauczy jeśli nie ktoś odróżniający jedno od drugiego? Filmy tutaj są silnym przekaźnikiem emocji i budującym poglądy, po które często sięgam. Internet prezentuje im jedną stronę medalu, ja z uporem maniaka pokazuję im tę drugą. Mniej zardzewiałą i zabrudzoną głupotą i ludzką ignorancją, bo oni faktycznie czasami nie wiedzą i trzeba im wyjaśnić. Wtedy autentycznie przepraszają. Z kolei na korepetycjach, uczeń 6tej klasy, który lubi relacjonowac zachowania swoich rówieśników i własne. Ostatnio opowiadał mi o „pedale”, który nie ma kolegów i wszyscy go nienawidzą. „Gdyby mnie dotknął, to bym go chyba zabił”. Zatem pytam go:

- Kto? Mówisz, że gej? Osoba o orientacji homoseksualnej?.
– No, pedał zwyczajny.
– Nie masz przy mnie używać słowa pedał, nigdy więcej, rozumiesz?
- Dobrze proszę pani.
- Bo ten gej, twoim ignoranckim zdaniem, może jest po prostu trochę zniewieściałym, nieśmiałym chłopcem, który zrobił, by wszystko dla jednego przyjaciela. Powiedz mi, czy gej zarazi cię dotykiem i to, że cię przypadkiem muśnie znaczy, że od razu cię pocałuję i rzuci się na ciebie?
Z coraz większym zażenowaniem odpowiada : no nie…
- a znasz historię Dominika? Oczywiście, że nie znał. Zatem mu opowiedziałam.

Dziś powiedział, że kolega na lekcji krzyknął „nie znoszę angielskiego, and fuck you teacher!” i pani nic nie zrobiła, bo jest głucha. Dodał, że też sam często przeklina na lekcji, bo robi to połowa ludzkości. Zapytałam zatem czy czyni to ich bardziej atrakcyjnymi, mądrymi i fajnymi? Zapytał, co bym zrobiła, gdyby przeklął u mnie na lekcji. Po usłyszeniu mojej odpowiedzi, odparł jednym zdaniem: Pani powinna uczyć w naszej szkole…

Każdy ma w sobie ogień zrozumienia dla odmienności i nieznanych mu jeszcze uczuć. To nasza rola, dorosłych, pedagogów, by wzniecić iskrę i zapalić te młode umysły. Zatem w rocznicę ataków na WTC oglądaliśmy wywiad z Muzułmanką pt. „Dorastanie Muzułmanki w świecie po 9/11”, a zakończyliśmy go dyskusją o uchodźcach z Syrii. Kreować, edukować, stymulować. All the time.


P.S. Kto nie czytał ani nie oglądał „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”, to nadrabia koniecznie! ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz