wtorek, 11 czerwca 2013

Rodzicowe potyczki.

Gdy przychodzą chwile, gdy wątpię czy dobrze wybrałam i czy dobrze robię to, co robię, sięgam po jeden z listów rekomendacyjnych moich byłych wykładowców, którzy wierzyli we mnie i wracam do czasów, kiedy moi wykładowcy nie mogli przyjąc do wiadomości, że ktoś taki jak ja nie może znaleźc pracy, bo każdy dyrektor powinien wiedziec, że ktoś taki jak ja to skarb...

Jak wiadomo, znaleźc pracę nauczyciela z roku na rok jest coraz trudniej, dlatego moja kochana wykładowczyni nie mogła się pogodzic z moją sytuacją i zaczęła rozglądac się razem ze mną za pracą. Mam Jej maila do dziś i oto jego krótki fragment:

"Droga Pani E.,
Piszę na adres jaki widzę na blogu - choć pamiętam, że do niedawna był inny.
Ale mam nadzieję, że dotrze.
Musze przyznać, że Pani posty robią na mnie wstrząsające wrażenie i sama zaczynam wątpić w sens tego wszystkiego co robimy przygotowując Państwa do pracy w szkole i zachęcając do niej tak bardzo.
Anyway, ostatnio zaczęłam wypytywać wkoło różne osoby czy nie znalazłaby się dla Pani jakaś ciekawsza oferta, i oto co do mnie dotarło:[...]

Na pewno w końcu znajdzie Pani jakieś lepsze miejsce, gdzie będzie Pani mogła wykorzystać swój talent i pasję. DON'T EVER GIVE UP! 
Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki bardzo mocno."

Pomijając fakt, że treśc poniższego listu na zdjęciu się nie zmieniła. Dalej jestem pogodna, otwarta, motywująca, pełna swobody, zaskoczeń i dyscypliny zarazem.

Szkoda, że pan Dyrektor zapomniał albo na krótko uwierzył, że to co we mnie zobaczył 4 lata temu i chyba dlatego zatrudnił na stałe się nie zmieniło i ja to ciągle ja...


Nie pozwolę żadnemu rodzicowi by mi tak więcej ubliżał, podkopywał, gdy nie ma racji i łamie prawo.


5 komentarzy:

  1. I tak trzymaj Dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Więc jesteś szczęśliwym cżłowiekiem. Gratuluję

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieć taką panią pedagog to skarb!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Musze przyznać, że Pani posty robią na mnie wstrząsające wrażenie i sama zaczynam wątpić w sens tego wszystkiego co robimy przygotowując Państwa do pracy w szkole i zachęcając do niej tak bardzo"

    Chyba nie do końca wiem o co chodzi...
    Powyższe komentarze przeczą moim odczuciom.



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo te słowa mojej wykładowczyni byly pisane 4 lata temu i odnosiły się do postów z innego mojego anglojęzycznego bloga i dotyczyły mojej pierwszej pracy, gdzie dzieci rzucały krzesłami w siebie i szpilkami i była to dla mnie szkoła życia;)

      Pozdrawiam:)

      Usuń