Odpowiedź do akcji rozpoczętej właśnie przez KPH
Pamiętacie ten dzień? Kiedy
uświadomiliście sobie, że nie spełnicie oczekiwań rodziców, bo kochacie tą samą
płeć? Każdemu homoseksualiście zadaje się szereg tych samych pytań:
„Kiedy sobie uświadomiłaś, że
jesteś lesbijką?”
„Czy Twoi rodzice, rodzina wie?”
„Czy byłaś kiedyś z mężczyzną?”
Moja historia jest całkiem prosta
i nie raz już ją opowiadałam. Gdy sięgnę pamięcią wstecz patrząc okiem osoby
dorosłej, która dziś potrafi zinterpretować i zidentyfikować szereg uczuć z
przeszłości, to wchodząc do zerówki już wiedziałam kogo lubię i kto podoba mi
się bardziej. I do dziś pozostaję temu, że tak powiem „wierna”. Nie czułam
potrzeby „sprawdzania” czy czasami nie wolę mężczyzn, bo nigdy nie czułam się
źle z tym, co czuję. Nie należałam do grupy młodzieży, która nie przesypiała
nocy i miała myśli samobójcze, bo czuła się nienormalnie ze swoimi
pragnieniami. Choć wychowałam się w rodzinie arcy anty-homoseksualnej, to nie
zmieniło to moich upodobań i nie popchnęło ani razu w ramiona mężczyzny. Myślę,
że to dziś bardzo pomogło moim rodzicom zrozumieć, że to nie bunt, bo ile lat
można się buntować?;) Nie mydliłam oczu nigdy, nie sprowadzałam chłopaków do
domu, żeby się „wybielić”, bo jeśli choć przez chwilę pokazałabym, że czuję się
źle z tym kim jestem, to rodzice też dalej by wierzyli w to, że to, co czuję
jest chore. Lata szkoły średniej były trudne, rodzeństwo mi nie ułatwiało
trując życie i wykorzystując moją orientację jako as w rękawie do szantażu.
Oczywiście nie wszyscy, bo ta siostra, która wiedziała o mnie i akceptowała,
chciała pomóc, ale wiedziała, że procesu akceptacji rodziców nie da się
przyspieszyć, więc nie mam jej niczego za złe. Miałam wiele żalu i ciągle
gdzieś się będzie tlił do rodzeństwa, które nie było nic lepsze od polityków
zasiadających w rządzie, kiedy powinno mnie kochać bezwarunkowo.
Wszyscy pragniemy gdzieś
przynależeć, być akceptowanymi. Cała ta aktywna część społeczeństwa
homoseksualnego, która się ujawniła, a rodzina ich odrzuciła może mówić, że nie
potrzebuje ich do szczęścia. Może chodzić na wszystkie manifestacje i walczyć o
swoje prawa, ale zawsze będzie brakowało im tego najważniejszego -
bezwarunkowej miłości i akceptacji rodziców. To nasza pierwotna potrzeba, nie
da się od niej uciec. Możemy albo wkładać całe serce i wysiłek w przekonanie do
siebie społeczeństwa bądź rodziców. Ja jako priorytet ustawiłam sobie to
drugie. Zmieniać świat lokalnie. Otwierać ludzi lokalnie. Okres ukrywanych
spotkań z ukochaną osobą był wykańczający nerwowo, aż w końcu dorosłam do
momentu, w którym ukrywać się przestałam, a wtedy i rodzina zmęczyła się
ciągłym karceniem i krytycznym spojrzeniem. Oficjalne zdanie „jestem lesbijką”
nigdy nie wyszło z moich ust przed rodzicami. Żadne z nas nie ma tak otwartych
kontaktów by kiedykolwiek w domu rozmawiać o swoim życiu miłosnym. Po prostu
pewnego dnia zaczynamy zapraszać do domu tę samą osobę coraz częściej aż każdy
się do niej przyzwyczaja. To się tyczy i
mnie i moich braci czy sióstr. Myślę, że przyszedł dzień, w którym wszyscy
pojęli, że skoro moje rodzeństwo nie musi deklarować „jestem
heteroseksualny/a”, to i ja nie muszę obwieszczać im „jestem lesbijką”. Źródłem
informacji o mnie dla mojej mamy jest moja siostra, bo my o tym nigdy nie
rozmawiamy. Od siostry wiem, że mama chciałaby, żebym to w końcu oficjalnie
powiedziała, bo to takie głupie, że to wisi w powietrzu nie powiedziane. Miłe
to usłyszeć, a jednak ciągle ciężkie do przełknięcia, bo trudno wykrzesać z
siebie tą rozmowę, gdy tak długi czas to w moim domu krytykowano.
Obecna akcja Kampanii Przeciw
Homofobii skupia się na pozornie bardzo prostych trzech zdaniach, o których
usłyszeniu tak naprawdę marzy każda lesbijka i każdy gej. Mnie trafiły prosto w
serce i mam nadzieję, że trafią jeszcze do wielu innych osób z choć minimalnie
otwartym sercem i umysłem czy to w drodze do pracy czy do domu. Takie plakaty
powinny zawisnąć wszędzie, w szpitalach, szkołach również. W końcu nigdy nie
wiadomo, kto patrzy i akurat się może zastanowi i trochę poczuje się w skórze
osoby takiej jak ja? Empatia to silne uczucie, ma ogromną moc, ilu Polaków ją
posiada? Ciągle wierzę, że wielu.
Czy moi rodzice kiedyś powiedzą
„Moja córka nauczyła mnie jak ważne być sobą”, „Córka nauczyła nas mówić
otwarcie”, „moja córka nauczyła mnie odwagi” ?
Nawet jeśli tylko pomyślą, to mi starczy, a jeśli pomyśli jakaś część
społeczeństwa, to będzie ogromny sukces.
Może nie powinnam przytaczać tej
krótkiej rozmowy z moją mamą, ale podsumowuje temat idealnie i nasze relacje.
Moja mama nie jest ślepa, więc zauważyła, że moja dziewczyna się już nie
pojawia. Zawsze po informacje szła do siostry i to ją pytała, co się stało. Tym razem mnie zaskoczyła.
Piłam herbatę po pracy siedząc w
kuchni przy stole i nagle zapytała:
„Ta się na Ciebie obraziła?”
(„obraziła” miało wyrażać rozstanie, bo nie nazywamy rzeczy po imieniu;).
Odparłam, że tak.
Na co moja mama pod nosem:
„głupia p***da” J
Parsknęłam śmiechem i oplułam się
herbatą. Bo tak „chroni” mnie moja mama.
Jak myślicie, nauczyłam Ją
czegoś?
Uśmiałem się czytając komentarz Twojej mamy. :) Chyba faktycznie o to właśnie chodzi o tę tolerancję, akceptację w gronie tych najbliższych. Jak mamy wymagać jej od znajomych, pracodawców, współpracowników, skoro tak ciężko ją uzyskać we własnym rodzinnym domu. Wydaje mi się, że gdy rodzice szybciej takie kwestie akceptują, to łatwiej to przenieść na dalsze pole, poza domem. Mówię wydaje mi się, bo tak naprawdę niewiele w tej kwestii wiem, mogę tylko gdybać. Nawet się zastanawiałem przez chwilę jak bym zareagował w przypadku własnej córki. Jestem pewien, że to w żaden sposób nie zmieniłoby mojego podejścia do niej. Myślę, że Twoja mama uczy się, powoli, ale uczy. I nie zdziwiłbym się, gdyby w sytuacji, w której ktoś bezpośrednio w jej obecności próbował Cię skrzywdzić z powodu Twojej orientacji - pierwsza stanęła w Twojej obronie. Pozdrawiam ciepło i uśmiechu życzę.
OdpowiedzUsuńMoje zdanie na ten temat dobrze znasz. Liczy się tylko to jakim kto jest człowiekiem !!!
OdpowiedzUsuńWcieło mój komentarz..
OdpowiedzUsuńMyślę,że powinnaś sobie pogratulować!Mysle,że dałaś jej solidną lekcje miłości :)
Wg mnie, to powiedzenia 'ta' o kims jest niesympatyczne i zabarwione negatywnie. Ja np. jestem 'ta kobieta' i moje imie nigdy nie pada w rozmowach miedzy 'tesciowa' a moja Dziewczyna. Mozna przywyknac.
OdpowiedzUsuńKochana, bo oczywiście, że TA miało tutaj byc niesympatyczne i negatywne, ale nie dlatego, że TA jest lesbijką, ale dlatego, że TA znów mnie zraniła,a moja mama wtedy nie ma ochoty wypowiadac nawet imienia takich osób, boe nie zasługują w jej oczach na szacunek. O to tutaj chodziło ;) TAKA jest moja Mama:)
UsuńTo pierunie trzeba bylo tak od razu! ;)
UsuńZgadzam sie z tym co napisala 'moje-zagubione-sny', no moze to byla taka nieporadnosc mamy. Piszesz ze nie ma u was w rodzinie otwartych kontaktow, zeby szczerze rozmawiac o twojej orientacji milosnej, moze ta zaczepna rozmowa z mama byla dobrym momentem zeby wiecej porozmawiac. Piszesz jednoczesnie 'Corka nauczyla nas mowic otwarcie.' cos tu sie nie zgadza; piszesz tez zeby narod uczyc plakatam,oczywiscie czemu nie, ale ty tez zrob cos, zacznij od lekcji we wlasnej rodzinie. Jola
OdpowiedzUsuńAnonimowy, prosciej powiedziec niz zrobic. Ja pamietam swoje wyjscie z szafy. Akurat Mama stala przed nia jak wypadalam. Dzieki Bogu dobrze wszystko. Pacjent przezyl i co jakis czas slysze, czy jestem dobra dla Oj, czy pomagam w kuchni..itd. Nie zlicze juz ile razy z tej szafy juz nie wypadalam, a wychodzilam jak kot od niechcenia..'Przeciez nie mowilem, ze chce wyjsc, ani wyjsc.. chce tylko popaczec jak czymasz drzwi' Zyje od 3 lat za granica i to spowszechnialo. I to jest takie 'uffffffffff..' I uwazam za heroiczny czyn wychodzenie z szafy w PL.
OdpowiedzUsuńMoje-zagubione-sny, masz racje zawsze latwiej jest powiedziec (doradzac) niz zrobic. Nie bylam w Polsce od wielu lat, w kraju w ktorym jestem nie ma problemu z odmiennoscia, wogole nie jest to zadna odmiennosc, to tylko ja tak niefortunnie napisalam. Jola
OdpowiedzUsuńWszystko wskazuje na to, że jednak czegoś się Mama nauczyła. Świetnie skomentowała :)!
OdpowiedzUsuńCzasem czuje sie jak dezerter, ze wyjechalam, rowniez z tego powodu, zeby zyc 'normalnie'.
OdpowiedzUsuń