Niektórzy z przekąsem reagują
mówiąc, że szpanowaniem jest kupowanie filmów i seriali na DVD, tylu książek, a
przede wszystkim oryginalnych płyt przy tak łatwej dostępności plików
wszelakich za darmo. Słyszę negatywne zdziwienie albo widzę je wymalowane na
twarzach, gdy poświęcam zarobki na koncert w pierwszym rzędzie zamiast na np.
wakacje za granicą.
Te wszystkie przekazy kultury,
emocji, wspomnień, które kolekcjonuję, bo zbyt banalnie byłoby je nazwać po
prostu „rzeczami”, nie są po to, żeby świecić na półkach, a już na pewno nie by
wzbudzać w kimś zazdrość. To o wiele więcej. To inspiracja, to zachęta, to hołd
składany cudzemu talentowi. Wierzę, że każdy jest bezcenny, ale kiedy tylko
mogę lubię inwestować w czyjś wkład w moje emocje.
To dla mnie kapitał, który nigdy
nie przestaje procentować. Tak, jak wydaję na książki, płyty czy filmy, tak
samo nie wyobrażam sobie wyjść z restauracji bez zostawionego napiwku za miłą
obsługę. Każdy ma swój talent, który wart jest inwestycji. Lubię też dawać, po
prostu. Oni dają mi emocje, uśmiech,
wzruszenie, pobudzenie, sprawiają, że mogę inaczej spojrzeć na siebie lub przejrzeć
się w lustrze w ubraniu emocji, który
dla mnie utkali. Nieważne czy to strój skromny czy seksowny albo nijaki. Ważne
są uczucia wyciągnięte na wierzch. A ja z kolei mogę im oddać głośny krzyk
zachwytu na koncercie, dobrą zabawę, okazjonalne łzy wzruszenia, wybuchy
śmiechu, a co najważniejsze, wieczność i niezapomnienie. A dziś dzięki nim czuję
się seksownie.
Każdy człowiek ma swoją prywatną
ścieżkę dźwiękową życia. Muzyka ma moc sprawczą. Może obudzić w kimś agresję,
spotęgować ją. Sprawić, że kogoś znienawidzimy. Będziemy karmić i podsycać tę
nienawiść i agresję ostrymi brzmieniami. Muzyka może poruszać naczyniami. Może
sprawić, że talerz spadnie na podłogę wściekłości, kubek rozbije się z impetem
o ścianę zdrady.
Ale muzyka może mieć również moc
twórczą. Może tworzyć, wywoływać, pobudzać. Może być dobra przystawką do
kolacji, tłem do pasjonującej rozmowy, preludium do cielesnych zbliżeń. Może
sprawić, że chcemy kogoś pocałować, usiąść na kimś okrakiem, rozerwać koszulę,
złapać za pośladki, rozpiąć spodnie, wsunąć w nie dłoń niecierpliwości i
dzikości. Muzyka inicjuje piekielnie ostre zbliżenia bądź delikatne uniesienia.
Co ważniejsze i przerażające, muzyka nawet zakochuje w sobie ludzi.
Muzyka jest idealnym początkiem,
wysokim szczytem, głośnym zakończeniem. Uwielbiamy włączać play, nie lubimy
przyśpieszać, jeszcze trudniej wcisnąć stop. Gdy słyszysz zmysłowość, trudno ją
zatrzymać.
Te przekazy kultury, one istnieją
dla wieczności. Są po to, by do nich wracać. Gatunki muzyczne się zmieniają,
ewoluują, elektryzują się, czasem korzystnie bądź nie. Ale, gdy piosenka raz
zabrzmi w moich uszach zmysłowo, na zawsze już taka pozostanie. Piosenki mające
po kilkadziesiąt lat, które kiedyś budziły emocje seksualne, dziś nadal
działają na mnie tak samo. I w ten sam sposób, nigdy nie zmieni się dla mnie
zmysłowość płyt Banks, Jessie Ware czy Sam’a Smith’a.
A zmysłowe wspomnienia zbieram i
kolekcjonuję w sobie, by tak samo móc wracać do nich jak do ukochanych kart
książek własnych historii, jak i nut wyjęczanych podczas upojnych nocy.
Bo kultura pogłębia doznania.
Wszelakiej maści, intensywności, niosąc w sobie odporność na czas i
zapomnienie.
Ta piosenka, która rozpoczyna się
leniwie, niepozornie, grzecznie, bez żadnych ostrzeżeń. Nagle przechodzi w
dzikie szarpnięcia gitary, zmysłowe uderzenia klawiszy, jęki saksofonu. Ta, w której
nagle refren pobudza, rozrywa, otwiera, rozszerza, rozkłada…nogi pragnienia. Ta
rozpoczynająca się grzecznie, by zakończyć się głośnym spełnieniem.
Ta piosenka, to właśnie ja…
"Ale, gdy piosenka raz zabrzmi w moich uszach zmysłowo, na zawsze już taka pozostanie"..
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=dluHzQhLcME
NIgdy nie słyszałam, że kupowanie filmów na DVD to szpanowanie. Też mam ich sporo i cieszę się z tej kolekcji
OdpowiedzUsuńNad kupnem płyty się potrafię zastanowić, ale książki kupuję niemal bez chwili namysłu. Na podróże jestem w stanie wydać kwoty szaleńczo wyższe niż planowałam przed wyjazdem, bylem tylko nie musiała leżeć na plaży w kurorcie z opcją all inclusive.
OdpowiedzUsuńPięknie napisane,świat muzyki był jest i zostanie dla mnie żródłem niezwykłych emocji...Ja pamiętam nawet koncerty z l.90 gdzie czlowiek z zapartym tchem odliczał dni do tego niezwykłego wydarzenia,jakim był koncert-występ ukochanego zespołu...
OdpowiedzUsuńZbieram także bilety,to niezwykła pamiątka...Jeden z maleńkich dziel sztuki to bilet z koncertu z(97/98) J.Page i R.Planta(trzon Zeppelinów)