Kiedy wydaję mi się, że odkryłam
już wszystkie drzwi mojej pracy, wszystkie jej radości i smutki, wzloty i
upadki, kiedy każdy kąt wydaje się powszechnie znany i żadnym uczuciem już nie
zaskoczy, nadchodzi olśnienie. Nie wiem czym spowodowane, może zwykłym słońcem
na niebie, a może miłym głosem w głowie. Ale ostatnie dni są inne. Pełniejsze,
niespodziewanie dłuższe, bezpieczniejsze, przyjaźniejsze, niosące wiarę i
pogodę ducha, nawet jeśli na dworze spadnie te kilka kropel deszczu, a ja
przemoknę do suchej nitki.
Nie wiem czy to ja się zmieniłam,
moje podejście, bo nie wierzę, że jest to tylko ubiór. Nie zakładam tylko
nowych ubrań, zakładam promienność bijącą z każdego mojego uśmiechu. Powalające
i silne uczucie być zmianą, którą chce się widzieć w ludziach. Widzę w nich
swoje odbicie i dziś mnie to trzasnęło z pół obrotu w twarz. Zobaczyć z rana
niczym nie zmąconą, nie zabrudzoną troskami dnia poprzedniego ani obawami przed
jutrem, nie udawaną radość i błysk w oku dziecka na Twój widok jest jak dotyk
czystej sztabki złotego szczęścia dzięki którym człowiek czuje się wart więcej
niż jego znikające zera z konta:)I usłyszeć nieśmiałe - Plosę Pani, ładnie dziś
pani wygląda, kiedy przed chwilą dorosły wylał z jadowitych ust kąśliwą uwagę
jest najlepszą konstruktywną krytyką, jaką mogę dostać. Nigdy nie słucham na
serio uwag dyrektora po hospitacji, który zawsze znajdzie najmniejszą wadę w
lekcji każdego.
Mogą nas uczyc trzymac dystans, nie kazac przytulac i okazywac emocji, ale dla mnie wiedza wiążę się z emocjami i nigdy ich nie odseparowuję.
Moją najlepszą oceną pracy jest charyzma, którą zarażam te
dzieciaki, że gdy idę korytarzem i kluczem w dłoni do klasy, to czuję, że niosę
klucz do ich małych serduszek i widzę jak czekają jak na szpilkach, co dziś
śmiesznego powiem, zrobię, wymyślę. Czasami czuję, że mam najlepszą pracę na
świecie – taka, w której może wśród współpracowników i w pokoju nauczycielskim
muszę trzymać gardę, którą na szczęście potem mogę opuścić, gdy wchodzę do
klasy i mogę być wariatem, który mi w duszy gra.
Jesteście ze mną? Na tym korytarzu? Korytarzu
zmian, uśmiechów, bezpieczeństwa I pewności, że idzie się w dobrą stronę i
warto czekać, by wiedzieć co jest na jej końcu? To potężne uczucie, że nikt Was
nie zatrzyma, nawet Wasze własne, czasem pesymistyczne, krzyczące i zdołowane
JA?
Kończąc słowami z ukochanego serialu
Chirurdzy:)
„At the end of the day faith is a funny thing.
It turns up when you don't really expect it. It's like one day you realize that
the fairy tale may be slightly different than you dreamed. The castle, well, it
may not be a castle. And it's not so important happy ever after, just that its
happy right now. See once in a while, once in a blue moon, people will surprise
you , and once in a while people may even take your breath away.”
A zatem poczuj wiatr w żagle! Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńWidziec podziw w oczach Wielkich Najmniejszych to wielka nagroda za to co robisz ;)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj :) I lśnij kochana swoją kobiecością, dobrym sercem i wszelkim dobrym odczuwanym przez Twoich uczniów, których ocena jest najprawdziwsza prawdą :)
Witam przede wszystkim. Pozwolisz, ze zostanę :)
Monika vel Sun :)
Pozwolę jak najbardziej, Witaj Sunshine, od razu się tu jaśniej robi, gdy pojawiają się takie osoby jak Ty, dziękuję:)
UsuńTak, na korytarzu, tym fizycznym, jestem z Tobą.
OdpowiedzUsuńWykonuję ten sam zawód i również nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś innego.Jednak biurokracja w dzisiejszej szkole pięknie zabija w człowieku energię
OdpowiedzUsuń