Spaghetti Bolognese dla lubiących
gamę przypraw według przepisu Zosi :
http://www.makelifeeasier.pl/gotowanie/moje-spaghetti-bolognese
Środa zwana dalej Środingiem to
dzień w mym życiu świety i nietykany. Jest to krótki weekend ustanowiony przez
samą siebie w środku tygodnia po dwóch dniach pracowania od rana do wieczora i
przed kolejnymi dniami na pełnych obrotach.
W ten dzień nie ustawiam sobie
żadnych korepetycji. Dzień ten zazwyczaj spędzam ze swoją drugą połówką i obie
ładujemy sobie nawzajem baterie by podnieść się po 3 dniach pracy i zebrać siły
na dwa kolejne.
Dziś jednak Ona musi się uczyć,
więc umówiłam się na randkę ze samą sobą. Byłam podekscytowana perspektywą
popołudnia dla siebie, bo uwierzcie rzadko się przytrafia. Postanowiłam, że
zapłacę rachunki na poczcie, zrobię zakupy na ten otóż obiad i pójdę na solarium
by poczuć się ze sobą lepiej fizycznie.
Dzieciaki od razu wyczuły lepszy
nastrój ciesząc się niezmiernie razem ze mną na lekcjach.
To nic, że obiad kosztował o
wiele więcej niż zamierzałam, że choć to wolne popołudnie to dopiero teraz
usiadłam. Nieważne, że zrobię jeszcze pranie ręczne, ułożę sprawdzian i
przygotuję się na jutrzejsze korepetycje. Nieważne, że ojciec przyniósł kolejny
rachunek do opłacenia. Pomyślę nad hospitacją z dyrekcją. Ba, napiszę kolejną
notkę, której nie mam czasu napisać od paru dni, może nawet na sen wypiję piwo
i obejrzę jakiś film!
Nieważne, że to wszystko utrudnia
mi teraz dziura w palcu, ponieważ puszka z pomidorami targnęła się na życie
mojego kciuka! Co widać na załączonym obrazku;)
To nic, że tęsknię troszkę za Nią
i chcę by wsiadła w auto i przytuliła w ciężkie ostatnio dni, ale
rozumiem, ze czasem obowiązki musimy stawiać
pierwsze. Tęsknota dziś nie boli jak ten palec.
To nic, naprawdę dziś nie będę
się złościć na swoje życie, siebie czy kogokolwiek.
Bo dziś mam randkę ze samą sobą. Będę
seksowna delikatnie pachnąc czosnkiem i cynamonem pozostałym na palcach po
gotowaniu.
Dajecie sobie takie dni w
prezencie? Jak ładujecie baterie? :)
Spaghetti Bolognese - moje ulubione! Wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńOch, jak Cię kocham za ten wpis! Cieszę się, że jest taki! I choć palca szkoda, cóż, zagoi się :)
OdpowiedzUsuńOby jak najwięcej takich dni. Widzę jak się uśmiechasz :D
Taki malutki szczególik :)Takie zboczenie zawodowe :) Wszystkie pasty podaje się wymieszane, a nie sos na makaronie - tylko nie pomyśl, że się czepiam po prostu wiem, że pewnie chciałabyś to wiedzieć :) I dmucham z uczuciem na paluszek :)Całuję :)
OdpowiedzUsuńno racja z tymi pastami,teraz sobie przypominam,ze w restauracjach zawsze podaja wymieszane,a ja jakos w domu podobnie -makaron,a sos na…:)
Usuńwiem kochany jak się podaje, chwilę później został wymieszany, bo nie znoszę, gdy kładzie się na, bo przeca wtedy nie czuc sosu wszędzie!:)
Usuńa tak sie zastanawialam,czy wspomnisz cos o palcu ze zdjecia:) niech sie ladnie goi i nie boli!
OdpowiedzUsuńfajne sa takie dni,potrzebe,wrecz konieczne!
i tak czasem mysle,ze czesciej powinnam sobie mowic -dzisiaj nic nie zepsuje mi humoru,koniec kropka! :)
tylko nie solarium tylko nie solarium...
OdpowiedzUsuńTaki weekend między weekendami... Fajna rzecz. Świetny pomysł. Tylko dla mnie nierealny. Środa to jedyny dzień w tygodniu, w którym MUSZĘ być w pracy i to co najmniej do 21:00-21:30. Trudno to z takim nowym weekendem pogodzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Randka z samą sobą? Oj chyba podkradnę Ci ten pomysł;)
OdpowiedzUsuń