piątek, 24 lutego 2012

Nie boję się mówic: Seks to zdrowie!


Lubię seks. Ubóstwiam seks.Kocham seks. Seks jest dobry. Nie boję się tego powiedzieć głośno. I nie, nie jestem prostytutką, zdzirą, szmatą, puszczalską, nie szukam sponsoringu i nie jestem żadną matką, żoną czy inną kochanką. Nie wyobrażam sobie seksu bez orgazmu, odmawiania sobie naturalnego prawa do przyjemności. A tak wiele kobiet musi udawać, tak wiele kobiet nie potrafi powiedzieć, poprosić, pokazać co przyprawia je o ścisk ud i uniesienie bioder połączony z głośnym jękiem na rzecz przyjemności partnera. Kolejny artykuł, który na ten temat przeczytałam słusznie zauważa, że taka taktyka sprawdza się na początku, a potem sprawia, że seks ląduję na liście „rzeczy do zrobienia” jak lista zakupów na lodówce. Staje się obowiązkiem i jak wiadomo od obowiązków się ucieka jak się da, bo człowiek potrzebuje odpoczynku. 
Seks jest zabarwiony w Polsce tabu i niemoralnością, kobieta przyznająca się otwarcie, że lubi go uprawiać narażona jest na krytykę społeczną i falę niemiłych epitetów wymierzonych w jej jakże niemoralną i perwersyjną osobę. W rezultacie strachu przyznania się otwarcie, że lubi się seks, kobieta zaczynać również bać się mówić o swoich potrzebach seksualnych i marzeniach zmian w swoim życiu seksualnym. Za bardzo martwimy się o to, że obrazimy drugą osobę. A czym jest seks jak nie dialogiem ciał? Skoro potrafimy porozmawiać na przykład o tym kto w tym tygodniu gotuje obiady i odwozi dzieci do szkoły to czemu by nie powiedzieć: chcę byś dziś dominował/dominowała w łóżku, chcę byś dotykała mnie tak, tu i tam. Rozmowa o seksie powinna być tak prosta i naturalna jak naturalne są nasze instynkty i pragnienia. Jaka to strata, że tak wielu w  Polsce ma zakorzenione głęboko w świadomości, że seks to grzech i powinien być trzymany w sferze prywatnej, co w konsekwencji prowadzi do tego, że choć mimo może i udaje się nam uprawiać często seks to jest on ciągle taki sam i wiecznie przyzwoity. 
Jeśli obawiamy się spełniać nasze fantazje z obawy, że uzna się nas za rozwiązłe czy zdzirowate, to czy nie zabijamy spontaniczności seksualnej? Gdzie miejsce na flirt i uwiedzenie w łóżku. Czemu chować seks do szafy sekretów jak kryje on w sobie tyle radości i wyzwolenia. Naukowo przecież udowodnione, że seks jest zdrowy. Orgazm sprawia,że czujemy się pełni energii, życia i nabieramy pewności siebie. Nie da się zbudować bliskości z kimś przez unikanie seksu lub rozmów o ich zaspokajaniu. Ukrywanie problemów nigdy nie było dobrą drogą do ich rozwiązania. Otwarte rozmowy o seksie i satysfakcja czerpana ze stosunku może nie tylko znacznie zbliżyć partnerów, ale być świetną nicią komunikacji, która umożliwi zbudowanie związku opartego na bliskości nie tylko dusz, ale i ciał, a co za tym idzie, zyskamy związek polegający na rozumieniu własnych potrzeb. Jeśli kobieta potrafi zrozumieć,że mężczyzna lubi oglądać mecze, a mężczyzna potrafi zaakceptować, że kobieta lubi np. kolorowe magazyny i spotykać się na ploty z przyjaciółkami to czemu by nie zrozumieć, że kobieta ma też prawo do swoich sposobów osiągania przyjemności, może nie tylko przez penetrację, może by tak trochę poeksperymentować z własnym ciałem kochane? Nigdzie nie jest napisane, że odkrywanie czułych punktów należy do przeciwnej strony, to jest nasze ciało, znamy je najlepiej, dzielmy się tą wiedzą, a będzie nam dane:) A więc kochani do łóżek, wszyscy mamy prawo do udanego życia seksualnego, nasze potrzeby są w porządku i nikt nie ma prawa ich krytykować. Każdemu przyznano ciało i wyobraźnię, korzystajmy z oby dwóch darów jakie natura nam dała i nie bójmy się przyznac: lubię seks!
http://www.youtube.com/watch?v=mcQ83tOZ4Wk
dziś trochę soulowo, zmysłowo i wieczornie.

poniedziałek, 20 lutego 2012

cały mój świat potrzebuje psychologa.


Zacznę całkiem nie głupimi słowami naszej królowej Doroty Rabczewskiej: " W Polsce prawie każdy powinien pójść do psychologa, by ten powiedział, jak skupić się na pozytywnym myśleniu. Na razie to prawie każdy Polak ma taką minę, jakby miał gówno pod nosem. I mnie się to nie podoba." I ja się pod tym podpisuję, znaczy się,pod grupą z gównem pod nosem. Czasami mam wrażenie, że oscyluję między chorobą afektywną dwubiegunową, manią, depresją i hipomanią. Skrajne wahania nastrojów,ciągła burza myśli, latające w złości przedmioty, chęc wyrządzania krzywdy. Życie nam nie ułatwia, życie nam bezczelnie kłody pod nogi rzuca. Bliscy? Ci tacy najbliżsi, nie przysparzają pocieszeń. Dzień lepszy przeplatany jest gorszym i tak zabawa w życie trwa. Każdy ulega wahaniom nastroju. Nikt nie jest ciągle w dobrym humorze. Po obejrzeniu takich filmówjak „Wstyd” mówiący o mężczyźnie uzależnionym destrukcyjnie od seksu oraz „Niebezpieczna metoda” opowiadającym o narodzinach psychoanalizy, terapii rozmową i znajomością między Sigmundem Freudem i Carlem Gustavem Jungiem, temat depresji powraca. Czasami wydaje się człowiekowi, że jest sam ze swoimi myślami. Patrzę dziś na każdy kąt swojego pokoju z osobna i myślę, że nigdy się z nich nie wyrwę, że zawsze będą zamykać mnie w swych czeluściach i sprowadzać do rzeczywistości bez większych perspektyw. Potem czytam mnóstwo artykułów na temat depresji i widzę, że nie jestem sama. Oglądam potem takie filmy i zastanawiam się co bym powiedziała na pierwszej swojej wizycie u psychologa(mając to szczęście, że faktycznie byłby/byłaby dobra). Że co? Jestem nadwrażliwa, niektórzy mówią, że przewrażliwiona. Ja uważam, że gdy człowiek chce prawdziwie żyć to musi bolec, bo nie ma życia bez bólu. Że kocham zatapiać się w swoim własnym sosie udręczenia, dramatycznych zakończeniach filmów bez happy endu, bo tylko wtedy myślę, że to co czuję głęboko w środku ma sens, a ja jeszcze nie do końca zwariowałam. Happy end nie jest odzwierciedleniem rzeczywistości. Mnie w życiu nie wychowano do szczęścia tylko do wiecznego poczucia odpowiedzialności, poczucia winy, dążenia do perfekcji, bez oglądania się na emocjonalne konsekwencje i łzy spływające po policzkach, ściekające po dekolcie, lądujące po środku stanika lub na kolanie. „Wylądujesz na ulicy lub jako sprzedawczyni na kasie, gdy taka będziesz” mawiał mój ojciec. Nie wychowano mnie w miłości do siebie, bliźniego, ale prędzej do pieniądza i względnie respektowanego statusu społecznego. Jeden z moich ulubionych cytatów brzmi tak: Dzieci zaczynają od kochania rodziców,potem ich osadzają, czasami im wybaczają”. Ja jestem na etapie wybaczania, a może na "czasami", a właściwie to częściej myślę, że "nigdy". Mówi się, że dzieci są najpiękniejszymi istotami, bo są tak niewinne i nie znają smutku czy poczucia nieszczęścia.Czytając wywiad ze specjalistą od depresji młodzieży dowiaduję się, że w rejonach Polski o największym bezrobociu, depresja wśród młodzieży sięga  50%. Najmłodszy przypadek samobójstwo z jakim ten specjalista się spotkał to 6 latek. 6 lat. Dzieci niemo krzyczą. Nie są jeszcze na tyle rozwinięte emocjonalnie by potrafić się wyrazić w słowach,dlatego moczą się w nocy, ich smutek objawia się np. w bólu brzucha. Radzi się,by nauczyciele, pedagodzy obserwowali dzieci i udzielali pomocy. W zeszłym roku uczyłam indywidualnie dziewczynkę, które zapadła w głęboką fobię szkolną,wylądowała na psychotropach. Nie pochwalałam tego, wierzę, że dzisiejszy powrót do szkoły umożliwiła jej troskliwa mama i współpraca ze szkołą i nauczycielami uczącymi. Kolejna, Mała W. od dziecka moczy się w nocy i przejawia bardzo destrukcyjne zachowania. Rodzice są bezradni, regularnie się spotykamy, wymieniamy informacjami i spostrzeżeniami, poleciłam zgłoszenie się do psychologa, bo jak bardzo bacznie ją obserwuję i staram się rozmawiać to nie jestem w stanie pomóc.Gdy człowiek czasami nie widzi sensu we własnym życiu to stara się pomóc innym,by nadać sens sprawom. To też skierowałam się do kuratorium i opieki społecznej o pomoc dla pewnej dziewczynki, którą 4 lata z rzędu omijano i nie zauważano.Opieka społeczna skwitowała: „ale po co tak ostro pisać do sądu na temat tej rodziny? Ewidentnie są w niej problemy, ale to jeszcze mi oponę w samochodzie przebiją albo co”. I jak tu rąk nie załamać. Potem płodzisz w ciągu miesiąca jak dla Ciebie genialne ze względu na totalną samodzielnośc działań ponad 80 stron, bez docenienia przez osoby do tego wyznaczone. Jak tu nie Myślec, że cały mój świat potrzebuje psychologa. Życie jest skomplikowane. Jest zagmatwane, może jego celem nie jest z nim ciągła walka o sens, bo może ten burdel nie powinien zostać uporządkowany. Może powinnam przestać czekać. Czekać na to,  że się uspokoi i przestanie bolec mnie. Ale mówić można jedno, a umysł robi drugie. Każda ręka i noga, cały mój świat potrzebuje psychologa. 

I've been walking on a tightrope falling
And I've been looking for a lifeboat for you
I've been looking for a light left in your eye

środa, 1 lutego 2012

nic dwa razy.


Musi być do wyboru,
Zmieniać się, żeby tylko nic się nie zmieniło.
To łatwe, niemożliwe, trudne, warte próby.
Oczy ma, jeśli trzeba, raz modre, raz szare,
Czarne, wesołe, bez powodu pełne łez.
Śpi z nim jak pierwsza z brzegu, jedyna na świecie.
Urodzi mu czworo dzieci, żadnych dzieci, jedno.
Naiwna, ale najlepiej doradzi.
Słaba, ale udźwignie.
Nie ma głowy na karku, to będzie ją miała.
Czyta Jaspera i pisma kobiece.
Nie wie po co ta śrubka i zbuduje most.
Młoda, jak zwykle młoda, ciągle jeszcze młoda.
Trzyma w rękach wróbelka ze złamanym skrzydłem,
własne pieniądze na podróż daleką i długą,
tasak do mięsa, kompres i kieliszek czystej.
Dokąd tak biegnie, czy nie jest zmęczona.
Ależ nie, tylko trochę, bardzo, nic nie szkodzi.
Albo go kocha albo się uparła.
Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Kto lepiej sportretował kobietęniż Wisława Szymborska w tym wierszu?
Kto lepiej wyłowywał słowem gamęuczuc, nawet łez, gdy czytałam jej wiersz "Jeszcze" dedykowany ofiaromHolocaustu? Gdy dziś do niego wracam, sama prawie słyszę tę przerażającą ciszęw wagonach... Bo "Tak to, tak, stuka koło. Las bez polan.Tak to, tak.Lasem jedzie transport wołań. Tak to, tak. Obudzona w nocy słyszę. tak to, tak,łomotanie ciszy w ciszę."
 
Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś - a więc musisz minąć.
Miniesz - a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, współobjęci
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.

Banalnie umieszczac jej nasłynniejszy wiersz, ale tak właśnie czuję. Tak jak nic dwa razy się nie zdarza, tak nie będzie drugiej takiej polskiej pisarki. Sam jej widok wywoływał chyba w każdym z nas ciepło, a jej słowa ujęte w wierszach ujmowały zobojętniałe serca. Była dumą Polaków i nadal nią będzie. Symbolem ,autorytetem. I chyba to tak smuci, że kolejny ważny autorytet od nas odszedł..."Spróbujemy szukac zgody, choc różnimy się od siebie" - te słowa jejautorstwa wydają się byc idealną puentą moich wierzeń i starań. Godzic się mimo różnic, bez agresji, za pomocą dialogu. Wisława Szymborska zapewne była czymświęcej niż pisarką. Dla mnie była symbolem przemijających wartości, którychnadzieja na odzyskanie w polskim społeczeństwa ulatuje jeszcze dalej, gdywłaśnie usłyszałam o Jej śmierci. Naprawdę mam nadzieję, że będzie spoczywac wspokoju, a pamięc, szacunek do Jej osoby i twórczości i wartości jakie próbowała Nam przekazac nigdy nie przeminą...kończąc trzykropkiem zostawiającym miejsce na Wasze odczucia i smutek...

"Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale też nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy,
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę"
a więc...