sobota, 24 kwietnia 2010

udawaczka.

 Wiem, że bliżej mi do niepoprawnej marudy niż niepoprawnej romantyczki. Staram się z tym walczyć. Mówię sobie: przestań jęczeć! Ludzie tego nie lubią.  Życie nie lubi mięczaków. Ale z drugiej strony każdy przecież narzeka. Wczoraj wpadłam na koleżankę  z czasów licealnych. Po chwili rozmowy skwitowała mnie mówiąc: matko, ale Ty marudzisz. Zaśmiałam się mówiąc, że w takim razie stałam się typową polską nauczycielką. A może stałam się swoim własnym najgorszym koszmarem? Ale jak tu czasami nie marudzić? Jeśli istnieje dyskryminacja ze względu na młody wiek i małą wagę to ja się do niej zaliczam. Pokój nauczycielski huczy od marudzenia na wagę i wiek, a ja jestem ich idealnym celem. Ciągle słyszę: Ona w ogóle nie ma brzucha! Jakie chude nogi! czy ty w ogóle jesz? jakie to niesprawiedliwe. Otwórz mi drzwi dziecinko. dobrze mamo - odpowiadam. Można łatwo powiedzieć, że przecież to tylko żarty. Wiem, że nimi są, ale nie zmienia faktu, że mnie drażnią i mam ich dość. Poza tym twierdzę, że każdy żart to 50% nieświadomej lub świadomej prawdy. Ale nie o tym chciałam...
Dlaczego ludzie tak dużo narzekają? Powszechnie mówi się, bo po prostu są nieszczęśliwi, mają kompleksy lub są niezadowoleni ze swojego życia. Ja jednak czasami myślę, że marudzimy, bo nie mamy o czym rozmawiać. Nie możemy mówić o intymnych szczegółach naszego życia, o tym co czujemy czy naprawdę myślimy. Na przykład ja nie mogę się podzielić z tym, że pokłóciłam się z dziewczyną i przez to mam zły dzień lub że spędziłam z nią wspaniały weekend. Dlatego narzekamy. Na pogodę, uczniów, współpracowników, pieniądze.
Wracamy więc do powodu, dlaczego założyłam trzeciego bloga. Bo nie mogę być sobą. Czasem pocieszam się, że nikt nie może być do końca sobą. Niektórzy wiodą swoje drugie życie na internecie udając kogoś, kim nie są. Ale to nie ja. Ja prowadzę swoje drugie PRAWDZIWE życie w internecie. Tutaj mogę podzielić się swoimi prawdziwymi uczuciami, wyrazić opinie i rozwiać swoje wątpliwości czy zmartwienia obiektywnymi komentarzami od was. Mogę nawet stać się lepszym człowiekiem przez wylewanie tego, co we mnie i analizowanie tego, by nie popełniać jeszcze raz tych samych błędów. To smutne, że jedyne miejsce gdzie ja i pewnie mnóstwo ludzie może naprawdę być sobą to internet. Dlaczego nie piszemy tak jak się mówi? Dlaczego nie mówimy, co czujemy? Co nas boli? Co w nas? To, co chcę powiedzieć to po prostu, że nie jestem marudą tylko niepoprawną udawaczką, która nie mogąc wyrazić siebie w pełni czasem marudzi na pogodę i zarobki...

środa, 14 kwietnia 2010

lęki i fobie.


Dziś nie jestem pewną siebie kobietą. Czuję  się jak ta dawna bezbronna dziewczynka. Odczuwam zazdrośc wobec jednej osoby. Włącza mi się moje złe przeczucie. Czuję w tym coś nieczystego. Moim lękiem jest zdrada. Słowa zapewniają, wyraz twarzy nie. Przecież sama tak wiele razy pięknie kłamałam. Jeśli kiedykolwiek w życiu znowu przyjdzie mi doświadczyc zdrady ze strony ukochanej osoby, to tym razem nie wyjdę już chyba z tego cało. Nie potrafiłabym wybaczyc. Właściwie co znaczy wybaczyc? Chyba nigdy tego nie zrobiłam, bo jestem cholernie pamiętliwa. Nie potrafiłabym wierzyc, nie potrafiłabym czuc się dobrze w łóżku, pocałunki i słowa smakowałyby gorzko. Nie potrafiłabym wrócic do pierwotnego stanu. Nie umiem już siebie okłamywac, nie mam na to sił choc, gdy kocham staram się ze wszystkich sił by zatrzymac przy sobię tą miłośc wbrew zdrowemu rozsądkowi.
Więc dziś, nawet jeśli to moja kolejna urojona myśl, a mam wielką nadzieję, że nią jest chodzi mi po głowie zdrada. Tylko tym razem to nie ja o niej myślę, tylko boję się, że Ona może kiedyś zdradzic mnie. Może nie jutro, może nie dziś, ale może kiedyś. Tak wiem, że nie mogę snuc takich myśli na przyszłośc, bo to może byc samospełniające się proroctwo lub zwykle, nie powinnam tak myślec o ukochanej. Ale tak już mam. Gdy coś zakiełkuje w mojej głowie, to tylko ja mogę sobie to wybic z głowy. Bo mówienie: nie ma nikogo lepszego od Ciebie. nie jest przekonywujące. Obie wiemy, że są lepsze. Parę dni wcześniej znowu się nasłuchałam jak to źle ją traktuję i jak to mam się zmienic. Praca nad sobą, tak jak każda inna praca, bywa męcząca. Nie zawsze mam siłę miec się na baczności i byc tą najlepszą dziewczyną. Czasami jestem sobą. A czasami nie ma mnie tu, jestem gdzie indziej, nie jestem dobra, bywam miła. Można zmęczyc się mną wystarczająco by poszukac czegoś lekkiego gdzie indziej. Już to przerabiałam. Bo życie ze mną to nie bajka. To ciągła walka z moimi paranojami i wyolbrzymianiem. Z niską samooceną. Dziś czuję się niska. Nie wiem skąd to przypłynęło, ale jest i na razie nie potrafię tego z głowy wyjąc. 
Kocham i tęsknię.
Chociaż to takie niemęskie.
Rozumiem, współczuję.
Chociaż się czuję niezręcznie.

Na zmianę ufam i wątpię.
Chociaż to takie nierozsądne.
A łzy to ja ci powiem.
Ja ich nie wylewam za kołnierz.

Powiedz mi, powiedz swoje lęki i fobie,
Powiedz mi, powiedz.

I wiecznie się wzruszam i mięknę.
Chociaż to takie dziewczęce.
A ty śmiejesz się ze mnie, a ja usycham i więdnę...

niedziela, 11 kwietnia 2010

słów brak jednak jak tu milczec?

Słów brak, jednak wyrazic się jakoś to chce. Ja leżałam rano w łóżku i się uczyłam na zajęcia, kiedy zadrżał głos mojej mamy w telefonie kiedy kazała mi włączyc telewizję, nie mówiąc o co chodzi. Widziałam tylko napis : katastrofa samolotu w Smoleńsku, 96 osób nie żyje. Nie wierzyłam dopóki nie usłyszałam, że leciała nim para prezydencka. Tak, płakałam, bo jestem osobą wrażliwą i tak wyrażam swój smutek. Wiadomo, że wielu z nas na co dzień nie przepadała za tym człowiekiem, może nawet opowiadała o nim żarty. Wielu z nas teraz mówi, że nie liczą się poglądy polityczne czy wyznanie, fakt nie liczy się i dla mnie. Nie wiem bardziej czy płakałam, bo po prostu ogrom tej ludzkiej tragedii, śmierc nie tyle co głowy państwa, ale rodzica, brata po prostu mnie przytłoczyła, czy dlatego, że nigdy o nikim nie powinno się mówic źle, bo nigdy nie wiadomo kiedy odejdzie i będziemy tego żałowac. Mnie osobiście zrobiło się głupio. Było mi po prostu wstyd za siebie. Tak wiem, kto mógłby się spodziewac, że stanie się taka tragedia. Ale zmarły po śmierci urasta do rangi świętego. Nie mówi się o nim źle i ja też nie potrafię i przecież nie chcę. Ja widzę jak telewizja zalewa nas ciepłymi obrazami pary prezydenckiej, tacy ludzcy, kochający ludzie. Umarli przede wszystkim ludzie, zostawili dzieci, współmałżonków. Wiedząc jak to jest płakac tak niepowstrzymale, że nie masz sił ustac i nie nadażasz wycierac łez , aż się nimi dławisz, bo masz świadomośc, że ktoś odszedł bezpowrotnie. Wiedząc to, nie mogę wyrazic ani wyobrazic sobie, co może czuc córka państwa Kaczyńskich...
Wydaję się oglądajac telewizję, że świat przystanął w bezdechu. Ludzie nie mogąc się pozbierac, wychodzą na ulice Warszawy by byc razem. Ja wam powiem, wyszłam na zajęcia, ponieważ mi ich nie odwołano. Siedziałam i miałam niby słuchac o procesach fonetycznych podczas, gdy na zewnątrz słychac tylko samoloty lecące na Ławicę, a we mnie powstrzymywanie łez. Człowiek nie mogąc wyjśc przed Pałac Prezydencki chce chociaż byc z bliskimi i odczuwac to wspólnie, a ja zła siedzę i muszę słuchac o zasadach wymowy brytyjskiej.
Następnie schowałam się przed deszczem w Starym Browarze. Przykre było patrzec, że w polskich portfelach nie było żałoby. Ludzie, jak co weekend, poddali się żarowi zakupów. Flagi opuszczone, tak, ale nic więcej. Dziś poszłyśmy na cmentarz Armii Poznań, bo nie wiedząc gdzie się podziac, chciałyśmy po prostu pójśc w jakieś symboliczne miejsce. Ku naszemu zaskoczeniu samochodów i ludzi było dużo na Cytadeli. Ale nie by uczcic czyjąś pamięc. Ale by pojeździc na rolkach czy rowerze lub wypic kawę w kawiarni. Gastronomia nie próżnuje w ładną pogodę, oj nie.
Chciałam wierzyc, że ludzi dotknęło to tak bardzo, że się zmienią w jakiś niewiarygodny sposób. Ale tak jak po śmierci Papieża, dziś jesteśmy razem, dziś przytulamy i rozmawiamy z obcymi o narodowej tragedii, ale za tydzień udamy, że tego człowieka nie znamy. Dziś spory milczą, ale kwestia czasu, gdy zaczniemy oceniac swoją wzajemną żałobę. Ktoś zrobił czegoś za mało, ukleknął za sztucznie albo nie zapalił znicza. Wiem, że nie jestem lepsza, bo sama wyżej oceniam już niektórych ludzi. Ale taka niestety też ludzka natura. Chcę wierzyc w dobro ludzi. Że jesteśmy w stanie byc lepszymi. Ale dziś płaczemy nad kruchoscią ludzkiego życia, nad tragedią kilkudziesięciu rodzin, ale jutro? Wszyscy musimy iśc do pracy i wrócic do życia. Minuta ciszy przed lekcjami i gromada dzieci, które nie rozumieją albo nawet ich to nie obeszło...
świat dziś stoi, a ja wraz z nim wstrzymuję oddech i kłaniam się w pokorze wyczekując biegu wydarzeń mając nadzieję, że mnie nie rozczaruje...

piątek, 9 kwietnia 2010

anonimowa ciemnota.


Kto z was mnie czyta pamięta może mojego posta o pięciu krokach do tyranii. O tym jak człowiek jest z natury zły i gdy podsunie mu się "właściwe" warunki to jest zdolny do niewiarygodnego okrucieństwa wobec bliźniego. 
Piszę o tym, ponieważ czuję, że zostałam wirtualnie powieszona i spalona na stosie. 
P.S. Jeśli następnym razem przyjdzie mi do głowy durny pomysł udzielania się na jakimś forum to mnie trzepnijcie!
Kto był wczoraj na Onecie widział pewnie na stronie głównej artykuł pt. "Lespokolenia". Weszłam na niego, stwierdziłam, że nie jest jakiś górnolotny, bo po prostu opisuje kilka par. Tak przy okazji niezbyt w dobrym świetle, bo opisana para z kotami to brzmiało trochę jakby były nawiedzone;)
Ale nie o tym. Zjechałam głupia niżej, by zobaczyc komentarze. I jak się zaczęło we mnie gotowac, że nie mogłam milczec. Siedziałam tam chyba z godzinę i zostawiłam z 20 komentarzy. Miałam durną nadzieję, że ci ludzie mają trochę w sobie rozumu, ale po prostu w głowie mi się nie mieści ludzka głupota!
A więc nasłuchałam się, że powinnam , cytuję:
"Wy***** z Polski!"
"Jesteś nienormalna, chora, niech leczą Twoją chorą głowę!"
"Może przyjdziesz się pieprzyc ze mną i moim mężem?" podpisała się 'normalna':P
Wyczytałam, że lesby to nie takie jak w pornolach tylko babochłopy, gdy zaprzeczyłam, to oczywiście riposta była, że pewnie mam niewyjściową twarz :D
Hmm oczywiście stare, że lesby są lesbami, bo nie miały nigdy orgazmu i facet je porządnie nie przeleciał. Otóż wydaję mi się, że powiedział to mężczyzna, którego kobieta uciekła po orgazm do innej:P
A najbardziej podobał mi się argument, że zawsze brakuje nam chłopa, bo przecież używamy wibratorów:D A pary heteroseksualne zabawek nie używają?:P niech się facet zastanowi dlaczego jego kobieta chce wibratora w łóżku, hmmm:P
Oczywiście jestem chora, a homoseksualizm ponoc nauka udowodniła, że to zaburzenie hormonalne wynikajace ze stresu matku w okresie ciąży. Aha i kamień spadł mi z serca, gdy przeczytałam, że można mnie wyleczyc i istnieje klinika w Niemczech dla takich jak ja!
I że po homoseksualizmie zaczniemy akceptowac pedofilię, zoofilię, nekrofilię itd. Nadal nie widzę racjonalnego argumentu w tym porównaniu. Ja mojej kobiety nie zmuszam do bycia ze mną jak księża ministrantów, bo do takowych mnie przyrównano.
Jedna próbowała mnie obrazic po angielsku, bo myślała, że nie umiem. Więc, gdy człowiek nie ma logicznej argumentacji to zaczną obrazac Twoje umiejętności i zawód. Zaczęto mnie wyzywac od "jerks, sluts, bitches" , że śmierdzę (co to w ogóle za argument?:P) i że jestem beznadziejnym nauczycielem zapewne. Tym bardziej, bo tyle czasu spędzam na forum. No tak, ja pracuję tak, by do 20tej miec wszystko zrobione i to grzech;)
To tylko kilka przykładów z wielu irracjonalnych totalnie przykładów wczorajszego forum. W końcu wcisnęłam krzyżyk, bo po co się denerwowac. Nie wiem, co mi strzeliło do łba, że ktokolwiek da sobie przemówic do rozsądku.
Nie wiem czy mam to szczęście, że w życiu nie spotykam się z taką nienawiścią. Jednak prawda jest taka, nie oszukujmy się, że zdecydowana, ogromna większośc Polaków to homofoby. A gdy pozwoli im się kogoś obrażac anonimowo to zrobią to z rozkoszą. Obiecałam sobie już kiedyś nigdy nie odzywac się na forum, bo na polskich forach brak kultury i poszanowanie cudzej godności. Przestałam na nich pisac, gdy po śmierci mojego kuzyna, który zginął w wypadku samochodowym w wieku 22 lat, ponieważ zasnął ze zmęczenia. Ludzie wypisywali takie okropieństwa, że w głowie się nie mieści. Że pewnie był cpunem czy pijakiem lub głupim bachorem. Jednak wczoraj temat dotyczył bezpośrednio mnie więc chciałam zobaczyc, co z tego wyniknie.
Jakie to niskie i żałosne obrażac mnie z każdej strony nie mając pojęcia kim jestem. Założę się, że 90% tam polubiłoby mnie, gdyby mnie znało osobiście, ale nie wiedziało, że jestem lesbijką. Te śmieszne nauczycielki, które wyruszyły na mnie z krucjatą, może nawet widzimy się na różnych konferencjach metodycznych, a nie mają pojęcia, że to ja. 
Ciekawa też jestem ile osób zagląda tutaj i wyczytując, że jestem lesbijką od razu wyłącza i mnie przekreśla i to, co czuję i mam do powiedzienia. Cieszę się, że Wy, którzy mnie czytacie nie oceniacie mnie po tym, kogo kocham. Bo tak, kocham. Nie rżnę, nie pieprzę, nie demoralizuję i nie gwałcę moich uczniów, czy niewinne dziewczyny niepewne siebie. 
Jestem kobietą przede wszystkim, która ma wiele pięknych wartości do przekazania młodzieży, którą uczy. Staram się im przekazac, że nienawiśc nie buduje, tylko niszczy. Bronię słabszych, sprowadzam na ziemię, tych którzy dręczą i wywyższają się ponad innych. A gdy uczennica, której matka popełniła samobójstwo parę miesięcy temu chcę porozmawia tylko ze mną, to ja słucham jej z uwagą. Tak są nauczyciele homoseksualiści i nie promujemy swojego stylu życia. To, co promujemy to wartości jakie każdy normalny człowiek powinien posiadac.
Życzę takim rodzicom homofobom takiego nauczyciela albo też dziecka, które kiedyś przyjdzie i powie : mamo, jestem gejem. Wtedy będą zmuszeni pokochac geja. I ocenią syna po cechach charakteru, a nie tym, kogo kocha.

środa, 7 kwietnia 2010

czy ja się starzeję czy nadal głupieję?;)


dlaczego na straty mnie spisałaś?
jego wybrałaś
dlaczego pomyślałaś,że szczęścia Tobe dać już nie potrafię?
osądziłaś i tak surowy wyrok wydałaś
wszystko bym zrobiła
nas bym naprawiła
jak lew bym walczyła
jak szalony morderca
kuchennym nożem wszystkich powyżynała
zostawiła tylko Ciebie i mnie
dlaczego na straty mnie spisałaś?
żadnej szansy mi nie dałaś...

Cytuję siebie sprzed prawie 6 lat. Bo ktoś tutaj m przypomniał, że czasami warto spojrzec parę lat wstecz na swoje związki by uświadomic sobie jak zmienił się nasz stosunek do życia, samych związków, seksu i innych ludzi, można pokusic się o stwierdzenie, by zobaczyc jak dojrzeliśmy? To był moment kiedy rozpadł się mój pierwszy poważny związek. Pamiętacie tę chwilę? Kiedy wydawało się wam, że niebo i piekło zwaliły się wam jednocześnie na głowę? Myśleliście, że nie przeżyjecie, nie dacie radę, nie widzieliście w niczym sensu? I nagle co się stało? Poszliście dalej! Pewnego dnia obudziliście się i pomyśleliście: wyszłam z tego, jestem na drugim brzegu, może czas zasłużyc na szczęście i nie katowac się mizernością i bólem istnienia? 
miłość?miłość to takie popierdolone uczucie.łamie wszystkie zasady i prawa jakie sobie ustalasz.gdyby miłość była zbrodnią dostałabym dożywocie albo karę śmierci.miłość nie jest odważna.jest tchórzem.boimy się ją okazywać.boimy się mówić prawdę,bo kogoś 'skrzywdzić' nie chcemy.boimy się cierpieć.boimy się miłości.po prostu.bo zawsze łatwiej rzucić się do ucieczki niż rzucić sie w wir w walki,prawda?
Przez pewien czas miałam powyższe zdanie o miłości. Bo miłośc mnie okłamywała, raniła i zdradzała, sprawiała, że przeczyłam samej sobie i swoim wierzeniom, przez co straciłam do siebie szacunek, a poczułam nienawiśc. A podobno nie można kochac w pełni, gdy nie kocha się siebie...
Jednak z każdym nowym uczuciem, myślą, związaniem i rozstaniem, uświadamiamy sobie coś nowego. Zdajemy sobie sprawę, że miłośc nie zabija. Z początku groźnie osłabia. Potem myślimy: to żałosne. Tak się użalac, rozpamiętywac. Bo kiedyś ryczałam wniebogłosy słuchając słów piosenki : nie mów, że dzisiaj nie kończy się świat, że ból kiedyś minie, zagoi rany czas. Dziś moje rany w prawdzie zostawiły blizny, które czasami minimalnie się otwierają. Jednak wiem, że to co było nie powinno wracac i niszczyc tego, co teraz. Za dużo na to pracowałam. Za dużo się starałam. Chociaż czasami dopada mnie strach czy, aby na pewno jakoś dojrzałam czy po prostu wolę sobie tak wmawiac, by miec udany związek. Boję się, że moje dawne ja może wrócic i zniszczyc wszystko, co zbudowałam. Dojrzałam, bo nie zdradzam? Bo nie kłamię? Bo nie szukam uwagi innych, by się dowartościowac? Bo przekonałam się jak nawet najbliżsi mogą byc fałszywi i obrocic się przeciwko Tobie? 
Wolę myślec, że dojrzałam ( oczywiście jak na mój wiek, bo wiem ile mi jeszcze brakuję, choc myślę, że pełne dojrzewanie jest nieosiągalne;) w sposób taki, że w końcu zostawiłam przeszłośc za sobą. Przestałam za nią tęsknic i do niej wracac. Przestałam mówic: ucz się na błędach, ale faktycznie zaczęłam według tej zasady życ. Więc, gdy chociaż raz widzę, że powtarza się jakiś schemat z mojej przeszłości, toczę drobną bitwę ze swoim ja i wygrywam. Każdego dnia staram zmienic się na lepsze by pokochac siebie na nowo, podac sobie rękę z moim odbiciem, by nie ranic tych, ktorych kocham. Więc Wychodzę na drugi brzeg szczęśliwa, z ukochaną kobietą u boku, która szanuję mnie i kocha z wzajemnością i jest najprawdziwszą istotą jaką w życiu poznałam.
A wy? pamiętacie pierwsze łzy złamanego serca? Pozwalacie temu ingerowac w waszą teraźniejszośc? kochacie siebie? Myślicie, że znacznie dojrzeliście? Jestem ciekawa ilu z was czuło się kiedyś podobnie do mnie...
miłośc?
Gdy jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze.

niedziela, 4 kwietnia 2010

moja wiara obumarła.

Pytasz wciąż co tam u mnie czy coś
Czy zmieniło się tu, chyba nie
Znowu dziś chciałem odmienić świat
Ale z tego i tak nie wyszło nic

Smutna twarz, czy to już jestem ja
Czy to ten kogo ty tylko znasz
Ja i tak przecież nie zmienię się
Choćbym nie wiem naprawdę jak chciał

Tylko pstryk i już nie ma mnie
Czasem bardzo tego chcę
Zostawić wszystkich was
Szukam czegoś przez cały czas
Co zatrzyma mnie
Tylko pstryk i już nie ma mnie
Czasem tylko tego chcę
I już nie starać się
Siedzę sam w tej wieży bez dna
Dziś w kościele śpiewamy:
W tym dniu wspaniałym wszyscy się weselmy
Często pytam siebie: z czego? Gdy własny brat obraca się przeciwko Tobie, jedzie po Tobie jak z gównem i grozi, że wyjawi Twoją orientację by Cię zniszczyc. Nie jest już moim bratem. Proszę bardzo, jakby i tak już cała rodzina nie wiedziała. 

Nie o tym chciałam...
Pojechałam dziś do kościoła pierwszy raz od bardzo dawna. Bo robię to tylko ma święta dla mamy. albo raczej, bo boję się reakcji i smutku mamy. Kościół? Co to dla mnie jest? Od dziecka pamiętam, że czułam tylko strach przed księżmi i konfesjonałem, tą wielką budowlą, pomnikami i obrazami zakrwawionego Jezusa. Bojaźń boża. mimo wszystko ją w sobie mam. Ale czy coś jeszcze? Czy mam wiarę? Przestałam regularnie chodzic do kościoła dosyc wcześnie. W końcu kościół przekreśla mnie ze względu na moją orientację. Nie jestem tam mile widziana. Nie wątpię, że istnieją księża, którzy wybaczają mordercom, pedofilom nawet, wystarczy, że okażą skruchę. Ja nie czuję, że moja miłośc do kobiety jest grzechem, więc nie mam z czego się wyspowiadac. Ostatnio w TV zapytano księdza jak przekonac ludzi do spowiedzi. Odpowiedział by głównie pamiętali, że księża to tylko pośrednicy. Prawdziwym sędzią jest Bóg. Więc staram się pamiętac o tym Bogu, by wierzyc jeszcze w cokolwiek.
Dziś kazanie nawet było inspirujące. Ksiądz porównał Zmartwychwstanie do wiosny. Gdy sadzimy ziemniaki w ziemii, tak jak, gdyby umarłe. I po jakimś czasie dla każdej rośliny wiosną następuje cud zmartwychwstania i ożywają. Czasem jednak taką roślinę przygniecie kamień i powstrzymuję ją od wybawienia. Kamień grzechu, nieczystości czy pijaństwa. Dla każdego kamień jest innym ciężarem. Jednak, gdy się go pozbędziemy w naszych sercach zagości wiosna i radośc. Miło było słyszec radosne kazanie ,wiosenne, a nie przypominające tylko o tej części, gdy zabijają Jezusa. Słowa były świeże i wysłuchałam do końca. Może nie sprawią, że zacznę regularnie chodzic do kościoła, jednak pierwszy raz od dawna ksiądz przykuł moją uwagę.
Ewangelia dziś mówiła by dążyc do nieba, nie do tego co na ziemii. Chciałambym trzymac się czasem stabilnie tej zasady. Nie czuc zawiści, nienawiści, nie przepełniac serca złościa i smutkiem. Potrafic się nie przejmowac bolesnymi słowami własnej rodziny.
Żyję w domu gdzie nie można nikomu ufac, w którym muszę się bac. Gdzie nie można wyrazic własnego zdania, a gdy masz nawet słusznośc to nikt Cię nie poprze, nie obroni. Tylko biernie stoi i patrzy jak Cię atakują, a Tobie głos się załamuję.
Od dziś mam o jednego brata mniej, nie ja o tym zadecydowałam, tylko on. Sku****!
Tak, bo moje święta są wesołe i radosne.

Ach, jaki to był celny strzał,
Tych kilka słów, tak prosto w twarz
Bo, gdy brat nawet nie jest Ci już bratem to naprawdę coś nie tak z tym światem.

piątek, 2 kwietnia 2010

drobny rytuał.

Alice in Wonderland :)
Z racji kilku dni wolnego jakie przypadają nauczycielowi prócz ciągłego sprzątania stwierdziłam, że udam się w miejsce spokojne tylko ze sobą. By oczyścic ciało i umysł z toksyn pracy, domu, świata. Podążając tą drogą udałam się do domku moich rodziców na wieś. Totalne odludzie. Tylko lasy, dłuuuga Warta, która wystąpiła o tej porze roku z brzegów, świeże powietrze i banalne cwierkanie ptaków niezabrudzone hałasami miasta. Bo czasem trzeba odciąc się od wszystkiego i wszystkich by nie zwariowac. By przystanąc na chwilę i móc się uśmiechnąc do siebie szczerze, uśmiechnąc się do słońca, drzew, trawy,  wody i powietrza. Zachłysnąc się świeżym powietrzem, nabrac energii i rzucic się w pościzg w nieznane. To mój właśnie rytuał i lekarstwo na szaleństwa świata. Myślę, że gdyby każdemu dano szansę i takie miejsce ucieczki i zachwytu, wielu z nas byłoby spokojniejsizych Uciec, w uszach załączyc uspokajające dźwięki, wziąc tylko siebie. Bez bagażu. Bez zmartwień. Usiaśc na tarasie, patrzec na zachód słońca, potem zaszyc się przy kominku i cieszyc się sobą.

      
Tylko w tej wodzie, w tym miejscu, w tym słońcu widzę wierne odbicie siebie.
............................
mówi mi, że jestem dobrym człowiekiem
za chwilę, że sprawiam, że czuję się jak debilka
że jestem męcząca
nie zdradzam, nie kłamię, nie obrażam, nie biję
czasami po prostu jestem niemiła dla świata jak dziś
czemu bywamy okrutnie wredni dla tych, których kochamy?
nie jestem dobrym człowiekiem
zepsutym czasem
I'm not crazy, I'm just a little unwell
I know, right now you can't tell
But stay awhile and maybe then you'll see
A different side of me
I'm not crazy, I'm just a little impaired
I know, right now you don't care
But soon enough you're gonna think of me
And how I used to be
Me
Lista na spokojny spacer, Polecam:
Angus and Julia - Hold on:
Blue Foundation - Watch You Sleeping:
Greg Laswell - And Then You:
The Frames - Rise: